#TAll1

Z moim mężem znamy się około 4 lat, od roku jesteśmy małżeństwem. Nasz związek nigdy nie należał do tych łatwych, bo Mateusz jest mężczyzną po przejściach. Miał bardzo trudne dzieciństwo przez rodziców alkoholików, co doprowadziło do depresji. Na dodatek 5 lat temu pochował swoją pierwszą żonę, która zmarła przy porodzie, przez co choroba się strasznie pogłębiła. Tylko on wie jak trudną i długą drogę pokonał, by być w tym miejscu, gdzie jest obecnie. Nie poddał się, wyszedł z najgorszego i teraz z pełną szczerością mówi, że pokochał swoje życie na nowo. Jestem z niego bardzo dumna, choć nadal jest pod opieką specjalistów.

Nie będę mówić jak ciężkie były początki naszego związku, jak ciężko było nam zbudować coś naprawdę trwałego i prawdziwego. Ale udało nam się! W naszym związku zaufanie jest najważniejsze, nie mamy przed sobą zupełnie nic do ukrycia. A ja ostatnio jestem wręcz rozdarta i żałuję, że zrobiłam pewną rzecz...

Zacznę od tego, że nie potrafię szczerze pokochać jego dzieci. Akceptuję je, cieszę się, że one są, dbam o nie. Jednak... One są dla mnie tak obce, że aż mnie to przeraża. Nie widzę w nich żadnej części Mateusza. Żadnej. Zachowanie, wygląd, zainteresowania... Nie ma w nich absolutnie żadnego podobieństwa z ojca. On sam mówi, że ciężko mu było pokochać młodszą córkę, bo na początku to ją obwiniał o śmierć jego miłości. I przyznał też, że ma problem z okazaniem miłości również starszemu synowi. Od samego początku odnosiłam dziwne wrażenie, że to niemożliwe, by dzieci nie były podobne do żadnego członka rodziny Mateusza. Im są starsze, tym bardziej to widać. Powiedziałam o tym mężowi. On się oburzył i powiedział, że wie co sugeruję i powinnam się wstydzić, że Anetę podejrzewam o coś tak okropnego, że ona by mu nigdy tego nie zrobiła, bo ją znał i oni byli szaleńczo w sobie zakochani. Cóż, ileż będę rywalizować z tą idealną?
Jednak nie mogłam się powstrzymać przed zrobieniem testów na ojcostwo. W duchu nienawidziłam siebie za to, że to robię, ale musiałam w końcu poznać prawdę.

Zarówno córka, jak i syn, nie są jego dziećmi. Mimo wszystko chciałam, by te moje obawy były niesłuszne, tak bardzo chciałam się mylić. A jednak wyszło, że Aneta zdradzała go na każdym kroku. Wcześniej pytałam ich wspólnych znajomych jak to było naprawdę, ale nikt nie chciał niczego złego powiedzieć na temat zmarłej żony Mateusza. Nie wiem co z tym zrobić. Jestem załamana... Nie potrafię o tym powiedzieć mężowi, on się załamie i tym razem się nie podniesie. A jednocześnie nie potrafię tego przed nim ukrywać. On widzi, że coś jest nie tak, dopytuje. A ja milczę. Jestem wobec niego bardzo lojalna, chciałabym to jemu najpierw o tym powiedzieć, ale boję się. Planowałam iść do jego psychiatry po poradę, ale nadal mam obawy. Jestem w totalnej rozsypce.
ulalaajlowjubejbe Odpowiedz

Prędzej obwini o wszystko ciebie, bo zrobiłaś testy bez jego wiedzy. Dzieci nie zostawi, bo nawet jeśli nie są jego, to są jej. A z tego co piszesz bardzo ja kochał, jaka by nie była. Więc nawet ta cząstka jej jest dla niego ważna. Nie odda ich do domu dziecka. To normalne, że nie kochasz cudzych dzieci, bo zabrakło tej pierwszej więzi niemowlę-matka. Jeśli chcesz z nim być musisz wypracować relacje z nimi. Czyli spróbuj spędzać z nimi więcej czasu, wyjdźcie nie wiem na rolki, lody, wesołe miasteczko, basen. Żebyście nie byli skrępowani, a żeby w tle była zabawa. Nie musisz ich kochać, ale akceptować i nie odtrącać. Możecie byc po prostu przyjaciółmi. Nikt nie oczekuje, ze nagle zastąpisz im matkę. Dzieci które nie czują miłości mają potem ogromne problemy ze sobą. Tak jak Twój mąż. A w końcu nie są winne temu jak zostały powołane na świat. Nie prosiły się. Najbardziej szkoda tej małej bo matki nie znała, wiec jesteś dla niej jedynym żeńskim wzorcem. Nie zmarnuj tej kulki gliny :) jesli nie uda się scalić was naturalnie, to faktycznie warto zasięgnąć rady specjalisty. Pamiętaj że każdy ma się czuć komfortowo. Ty również jesteś ważna.

Feniks06

A mi się tutaj po przeczytaniu całego wyznania nasuwa pytanie...

A na cholere autorko Ty w ogóle grzebałaś w tym temacie? Zasadniczo wciskasz nos w nie swoje sprawy. Po co? Co chciałaś osiągnąć? Jaki był cel? Poznałaś prawdę... I co Ci to dało?

Mówisz, że jesteś lojalna wobec męża. To po kiego grzyba bez wiedzy i zgody męża ani innych zainteresowanych przeprowadzałas testy? To ta oznaka lojalności?

Zamknij ten temat i wiedzę zachowaj dla Siebie skoro już ją posiadłaś. Skrzywdzisz wszystkich tymi rewelacjami. Jakoś prawdziwy ojciec tych dzieci nie szuka. Są rodzina i tylko to się liczy. Chcesz za wszelką cenę konkurować z jego była żona? Kobieta nie żyje. To już nie ma znaczenia.

ohlala

Autorka nie lubi dzieci męża i chce się ich w jakiś sposób pozbyć, albo chociaż mieć usprawiedliwienie dla swojej niechęci.
Niektóre biologiczne dzieci zupełnie nie są podobne do swoich rodziców (znam braci, jeden skóra zdarta z rodziców, a drugi wygląda jak adoptowany, ale nie jest), ale nikt nie robi z tego afery.

milA00 Odpowiedz

Nie wiem dlaczego, ale mam takie wrażenie, że chciałabyś się pozbyć tych dzieci z Waszego życia, albo chcesz żeby tak nie idealizował zmarłej żony bo sobie na to nie zasłużyła po tym co odkrylas. Że masz w końcu haka, że nie była takim ideałem na jaki Twój mąż ją wykreował. Gdyby tak nie było myślę, że nie robilabys tych testów. Sama napisalas, że nie miał w życiu łatwo, że był w rozsypce. To po co robiłaś te testy? Żeby znowu kolejny raz zadać mu cios?

Werka1993 Odpowiedz

Psychiatra raczej nie doradza, zajmuje się głównie dobieraniem leków. Ale psycholog lub psychoterapeuta mogą Ci pomóc w podjęciu decyzji (licz się jednak z tym, że żaden profesjonalista nie podejmie jej za Ciebie), np. doradzą w jaki sposób przeprowadzić taka rozmowę i mogą Ci pomóc w poradzeniu sobie ze skutkami tej decyzji i w dalszym postępowaniu. Jest to bardzo ciężkie i cokolwiek nie postanowisz będzie to miało ogromny wpływ na resztę Twojego życia. Według mnie powinnaś również na terapii popracować nad stosunkiem do jego dzieci, bo mimo że nie jest ich biologicznym ojcem to wątpię, że porzuci je bo po prostu jest ich ojcem, kocha je i wychowuje. Serio polecam jak najszybciej wybrać się do psychoterapeuty, bo jakaś decyzję powinnaś podjąć i się jej trzymać. Nie podejmując decyzji niszczysz siebie i swoją rodzinę.

LiscMiety Odpowiedz

Powinien poznać prawdę. On i dzieci.

Hvafaen

Nie powinien. Gdyby jego żona żyła to tak, ale po tych upadkach, śmierci żony itd. Co to zmieni? I tak będzie musiał opiekować się dziećmi, tylko je może znienawidzi. Autorke na pewno o wszysto obwini, bo to ona weszła mu z butami w życie. Nie chciał wiedzieć, więc niech nie wie.

Ultraviolett

Niby dlaczego? Po co? Czy kogokolwiek uczyni to chocby odrobine bardziej szczesliwym? Prawda nie jest dobrem samym w sobie. To tylko opis stanu. Moze unieszczesliwic i wyrzadzic zlo.
Stwiedzenie, ze powinien znac prawde bo tak, jest bezrefleksyjna glupota.

Hvafaen

Jestem za prawdą, gdyby żona żyła. Tak samica psa nie mogłaby żyć i cieszyć się, że dorwała jelenia, którego zdradzała, a on jej jeszcze dzieci wychowuje, chociaż są ze zdrady. Ale ona nie żyje, dzieci są już na tyle dojrzałe, że stworzyły więź z tatą i tylko wszyscy by ucierpieli, bo to znaczyłoby, że są sierotami i przypominają tacie o zdradach, a on może załamałby się jeszcze raz.

Wyzwolonahej

Nie znienawidzi dzieci. To nie ich wina, ze są nie jego. Ja uważam, ze powinien wiedzieć.

Redhairdontcare Odpowiedz

Jak można związać się z facetem, dla którego nie jesteś najważniejsza? Dla mnie to chore mówienie o byłej żonie (informacje ok, ale nie opinie jaka była wspaniała). To tak jakby ci mówił "no jakby żyła, to bym ciebie nie wybrał". Wcale się nie dziwię, że chcesz udowodnić, że jednak jesteś lepsza. Tylko, że powiedzenie prawdy nic ci nie da, bo twój mąż jest po prostu beznadziejnym facetem

paella

Trochę mocne ale ja się zgadzam. Raz, że ogólnie wejście w związek z facetem z bagażem w postaci dzieci, nie jest dla każdego. Dwa do tego "święta ś.p.żona" i wszelkiej maści problemy natury psychicznej. Takie związki to chyba dla "masochistów".

tramwajowe Odpowiedz

Przypomniały mi się Trzy Sita, chyba Sokratesa. Zanim coś powiesz, zrobisz przesiej to przez sito: prawdy, dobra i pożytku. Czy co chcesz zrobić jest prawdą? Czy jest dobre? Czy jest pożyteczne?
Tak, nie, nie.
Ja bym nie mówił.

bazienka

czy dobre to bym sie klocila, z roznych wzgledow
poza tym to sie jeszcz emoze wydac jak dzieci trafia do szpitala i potrzebny bedzie przeszczep lub transfuzja

Hvafaen

Przynajmniej wtedy ona nie będzie miała z tym nic wspólnego, bo twraz to ona wyjdzie na tą złą.

KajKoLukx

Jest taki kawał o tej zasadzie;

W starożytnej Grecji Sokrates był szeroko znany ze swojej mądrości. Pewnego razu ten wielki filozof spotkał swojego znajomego, który biegł właśnie do niego by mu coś powiedzieć:
- Sokratesie czy ty wiesz, co właśnie usłyszałem o jednym z twoich studentów?
- Zaczekaj chwilę - przerwał mu Sokrates - zanim mi to powiesz chciałbym, byś przeszedł pewien test. Nazywa się testem "Potrójnego filtru"
- Potrójny filtr?
- Dokładnie - kontynuował Sokrates - Zanim powiesz coś o moim studencie, spróbujmy przefiltrować to, co chcesz moi powiedzieć. 1-Pierwszy filtr to prawda. Czy upewniłeś się, że to co słyszałeś o moim studencie jest w 100% prawdziwe?
- No nie, właściwie to tylko to słyszałem...
- Dobrze, czyli właściwie nie wiesz czy to jest prawda czy fałsz...Przejdźmy do filtru drugiego, filtr dobroci. Czy to, co chcesz mi powiedzieć jest czymś dobrym?
- Raczej nie, właściwie to coś przeciwnego
- Czyli chcesz mi powiedzieć o nim coś złego, nie wiedząc nawet czy to jest prawda.
Mężczyzna potrząsnął ramionami z zawstydzeniem a Sokrates kontynuował:
- Nadal możesz pomyślnie zdać ten test, bo mamy trzeci filtr: użyteczności. Czy to co chcesz mi powiedzieć o moim studencie jest dla mnie użyteczne?
- Nie specjalnie.
- Zatem - podsumował Sokrates - jeżeli chcesz mi powiedzieć coś, o czym nie wiesz czy jest prawdziwe, ani dobre ani też użyteczne dla mnie... To po co mi to w ogóle mówić?
Mężczyzna poczuł porażkę i był zawstydzony.
To jest powód, dla którego Sokrates był uważany za najwybitniejszego filozofa i darzony takim wielkim szacunkiem.
To również wyjaśnia, dlaczego nigdy się nie dowiedział, że Platon posuwał jego żonę.

bazienka Odpowiedz

jakie to jest smutne, ze sa taki gnidy, niby "szalenczo zakochane", a jednak lataja po bokach :/ jak takie istorie czytam to serio boje sie, z eumpre sama i zezra mnie koty, skoro nikogo nie mozna byc pewnym...

bazienka

nie lubie psow, nie da rady ;p
kotki sa spoko, tylko serio z moim patomagnesem to chyba zostaje mi albo wybrzydzac i nie brac badziewia albo wlazic w takie bezsensowne relacje...
ehh zacyznam tracic nadzieje,z e w okolo moim wieku jeszcz emozna jakiego normalnego chlopa dorwac... niby czasem zdarzaja sie perelki, ale ciezko, zwlaszcza po czytaniu takich historyjek- z perspektywy faceta idealny zwiazek, a wychodzi gowno pod spodem

PrzezSamoH

Bazienka - może ślub od pierwszego wejrzenia? :D

bazienka

hahah dobrze, moz ebyc milosc od pierwszego wlozenia, to i slub od pierwszego wejrzenia ;)
#jestnadzieja ;)
obadamy, na razie jest terapia pod katem patomagnesu, miejmy nadzieje, ze do kazdego nastepnego adoratora nie bede podchodzic z perspektywy ciekawe coz nim nie tak ( bo tak bylo z dotychczasowymi, z kazdym cos bylo)

Corazwiecejpustki

@ bazienka: Moze nie tyle Ty masz w sobie patomagnes co w Twoje otoczenie jest patologia przesycone. Jacys politycy albo prawnicy na przyklad. Patrzylas juz na to pod tym katem?

bazienka

Corazwiecej
facetow bylo 6, adoratorow kilkunastu i kazdy z nich mial inny feler
to byly rozne srodowiska, ale ogolnie wolontariat, srodowisko pubowe, planszowkoe, moz emam tendencje do wybierania konkretnego srodowiska wlasnie, bo nie ejstem typem imprezowej laski..
inny problem jest taki, ze sie po prostu "zasiedzam", nie mam totalnie inicjatywy do poznawania nowych ludzi, czasem cos na jakiejs imprezie, gdzi eczesc ludzi jest nowa, ale generalnie siedze sobie w blotku i jak slysze "wyjdz gdzies, poznaj kogos" to mi skora cierpnie
mysle, ze to pewien schemat wyniesiony w domu i na razie na tym sie skupiam, potem bede szukac gdzie indziej, ale mam nadzieje ze pyknie i znajde swoja ofiare na reszte zycia ;p
dzieki za troske kochani :)

Dragomir

Pies zje padlinę, w przeciwieństwie do kota.

Vito857 Odpowiedz

Prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw, niekoniecznie musi wyjść od twojej strony.
W sumie byłoby to całkiem podejrzane, jak przy całej niechęci do dzieci partnera to od ciebie usłyszał prawdę.
Nic innego nie jestem w stanie ci poradzić.

paella

Moim zdaniem powinna powiedzieć ale jednocześnie być przygotowaną, że to zakończy ich związek.

innanitka Odpowiedz

Jednocześnie współczuję i podziwiam - nie byłabym w stanie związać się z mężczyzną, który ma dzieci z inną kobietą. To trochę takie życie w porąbanym trójkącie, niezależnie czy matka tych dzieci żyje czy nie. Życzę Ci spokoju, rozsądku i powodzenia w tworzeniu dobrej, zgranej rodziny.

paella

Też bym nie mogła. Była żona to jeszcze nie taki problem jak nieżyjąca doskonała żona.

Czaroit

Nieżyjąca żona staje się świętą. Taki ukochany mojej znajomej, zrobił nawet wielki ołtarz w pokoju dla zmarłej żony. Wielkie zdjęcie, zawsze świeże kwiatki itd. Nie mamy już kontaktu, nie wiem, jak się ta jej miłość skończyła. Ale nie wróżyłam im pomyślnego związku...

bazienka Odpowiedz

dobry psychiatra to ci nie powie nic o swoim pacjencie, dodatkowo psychiatra nie jest od udzielania rad
mozesz przegadac to z psychologiem, ale pod twoim katem, przygotowania na konsekwencje, co czujesz w zwiazku z tym itp.
masz 2 pcje
- powiedziec ( i liczyc sie z tym, ze on wroci w chorobe lub odejdzie... poza tym co wtedy z tymi dziecmi? odda je? zacznie traktowac inaczej?)
- albo milczec i wychowywac je jak dotychczas- przeciez nie sa twoje, dla ciebie to zadna roznica
cos mi sie zdaje,z eglowym twoim problemem jest to, jak on idealizuje byla i to z tym sie zle czujesz

Zobacz więcej komentarzy (11)
Dodaj anonimowe wyznanie