#TYGT9
Taka atmosfera zakorzenia w dziecku skrzywienie na LATA, albo i na całe życie. Nic mi nie przyjdzie z tego, że teoretycznie wiem, na czym powinien być oparty szczęśliwy związek, skoro przez ponad 20 lat oglądałam jego przeciwieństwo. Jeśli coś psuje się do tego stopnia, że wyjścia już nie ma, to lepiej się rozejść i być szczęśliwym z kimś innym, niż męczyć się latami i do tego krzywdzić własne dzieci. Myślenie w stylu „nie kochamy się, nie układa się nam, ale dla dobra dzieci będziemy razem” wcale nie jest dla dobra dzieci. Wręcz przeciwnie, wyrządza im krzywdę. One to wszystko widzą, czują i biorą z tego wzorzec!
Zgadzam się, moi rodzicie rozwiedli się, kiedy miałam jakieś 3 lata i to było najlepsze, co mogli zrobić. Pamiętam, że kiedy byli razem w jednym pokoju, to bardzo sie bałam i jak najszybciej chciałam ich rozdzielić. Ludziom sie wydaje, że dzieci takich rzeczy nie rozumieją, a prawda jest taka, że dziecko wyczuwa atmosfere i reaguje na ton głosu.
"Taka atmosfera zakorzenia w dziecku skrzywienie na LATA, albo i na całe życie."
Na całe życie.
Ale to od nas, skrzywionych, a raczej skrzywdzonych (przez osoby, które powinny nas kochać, a nie zabijać mentalnie i emocjonalnie) zależy, czy (i kiedy) nauczymy się neutralizować tę część naszego życia.
Zawsze jest to orka na ugorze. Zawsze trzeba być przygotowanym na to, że w totalnie zaskakującym momencie jakaś sytuacja wskrzesi demony z dawnych lat. Umieć (lub uczyć się z pomocą różnych metod terapeutycznych) unikać ekstremalnych reakcji swojego wnętrza.
Wszystkim pokiereszowanym przez własnych rodziców z całego serca życzę wiele mocy w układaniu sobie normalnego, spokojnego i pełnego miłości życia.
Kondolencje. Postaraj się nie ponieść dalej tego patologicznego wzoru. Powodzenia!
Skoro to wszystko wiesz, to traktuj związek swoich rodziców jako antyprzykład, nie jako przykład.