#V0gjk
Jak wiecie albo i nie, w drugiej klasie gimnazjum trzeba zaliczyć projekt z wybranego przedmiotu.
Chłopaki z naszej klasy wybrali informatykę, bo najłatwiej.
Problem w tym, że Pani nazwijmy ją Zosia, z informatyką ma mniej wspólnego od nas.
Temat wybrany - "Życiorys xxx". A, że slajdów było dużo, chłopaki stwierdzili, że czytać nie będą. Mądra Pani Zosia wpadła na pomysł - wstawcie lektora.
Wyszło jak wyszło, nie udało się. Chłopaki przychodzą do naszej szanownej Pani informatyk i mówią, że nie da rady.
Na to Pani Zosia w krzyk, że olewackie podejście, że się nie przyłożyli itp. itd.
Wzięła się, więc za to zadanie sama. Koniec z końcem po cichaczu lektora wstawił chłopak z trzeciej klasy, bo sama nie umiała.
Chłopakom za to ich złe podejście projektu nie zaliczyła.
Jak to mówi polskie przysłowie - "Uczył Marcin, Marcina sam był głupi jak (sami skończcie)
Ja w pierwszej chyba klasie podstawówki przyszłam do domu zaryczana, bo dostałam pierwszą w moim życiu czwórkę. Pokazuję mamie dyktando, mama tak patrzy na nie dobre 10 minut, w końcu pyta ojca: Ty, Franek, jak się pisze "ołówek"? - No "Ó" z kreską (Tata spojrzał przy tym na mamę jak na wariatkę, bo oboje wykształceni, inteligentni i pytanie wydawało mu się co najmniej dziwne). Mama wstała z fotela, wzięła słownik ortograficzny, coś tam szuka i w końcu mówi: "No kur*a, już zwątpiłam w swoją inteligencję". Nauczycielka w dyktandzie na czerwona trzema kreskami (pamiętam je do dziś) podkreśliła moje "ó" w słowie ołówek i powyżej napisała takie grube "u" z wielkim wykrzyknikiem :)
Za to z przedszkola w naszym miasteczku wszystkie dzieci myślą, że rok ma 364 albo 365 dni, bo tak im mówi przedszkolanka.
Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy podczas prezentacji po prostu czytają slajdy. To nawet nie jest prezentacja
To jest po prostu najprostsza opcja. Jeśli muszę zrobić prezentację na zajęcia (zazwyczaj akurat na koniec, kiedy nie ma na nic czasu), to też zazwyczaj tak robię, bo szkoda mi czasu na pisanie innej wersji i uczenie się tego na pamięć.
Gdybym ja zrobiła tak "prezentację" na studiach, to bym nie zdała :D
U nas te prezentacje są zawsze taką zapchaj dziurą. Nigdy jakoś wybitnie nie wpływają na ocenę, dlatego wolę to zrobić byle jak i zająć się czymś pożytecznym. Ba, czasami nawet nie trzeba ich wygłaszać, tylko wystarczy wysłać prowadzącemu :D
Jeśli to jest jakaś ważna prezentacja, to pewnie, trzeba się przygotować, ale jeśli czytanie prezentacji sprawi, że dostanę jakieś 3,5 albo 4 (co i tak pewnie nie wpłynie na ocenę końcową), a nie 4,5 czy 5, to ja osobiście nie widzę sensu w marnowaniu na coś takiego czasu ;)
Ardei, nie ma co porównywać gimnazjum do studiów.
Nie wyobrażam sobie stać i czytać prezentację. Najłatwiej jest po prostu prezentację zrobić jako dopełnienie treści. Zamiast wstawić na każdy slajd ścianę tekstu, lepiej napisać słowa klucze, żeby nie zapomnieć o tym, co chce się mówić, a na kartce mieć ten właściwy tekst. Poza tym jednak lepiej wygląda i tak samo lepiej się słucha, kiedy osoba prezentująca unika mdłego czytania z prezentacji albo czytania z kartki tego samego, co jest napisane na slajdach, a zamiast tego słychać, że wie ona, o czym mówi, bo nie trzyma się schematów z kartki. Zauważyłam to po prezentacjach w mojej grupie. Wszyscy nudzili się, jak mopsy, kiedy ktoś czytał same formułki, nikt nie słuchał. Z kolei kiedy ktoś prezentował coś, mówiąc swoimi słowami, to zdecydowanie leoiej się go słuchało, bo nawet czuło się, że z każdym słowem wzrasta jego pewność, aż pod koniec czuł się jak zawodowy mówca. Nie, takie podejście do prezentacji nie zajmuje mnóstwa czasu. Uczyć tekstu też się nie trzeba. Wszystko przychodzi w trakcie szukania informacji oraz redagowania tekstu.
U mnie raczej nikt nie słucha, nieważne jak dobrze ktoś opowiada. Chyba, że wyjątkowo ma jakiś ciekawy temat albo idzie pierwszy, czy drugi :D Ja zazwyczaj tylko czytam to, co jest na slajdach. Zresztą osobiście wolę kiedy ktoś sensownie czyta (nie z nosem w kartce, monotonny, usypiającym głosem - tego też nie znoszę ;)), niż opowiada wlasnymi słowami. Łatwiej mi się wtedy skupić, bo odpadają te wszystkie "yyy", "tak jakby" wtrącane co drugie zdanie, czy inne niesamowicie irytujące cuda ;) A najgorzej jest po angielsku, wtedy słuchać się tego nie da :D
A co do uczenia, to cóż, jeśli temat nie jest dla mnie pasjonujący, to samo wykonanie prezentacji nie sprawia, że cokolwiek później z niego pamiętam. Może niektórzy tak mają (zazdroszczę!), ale ja na pewno nie :D
Właśnie chodzi o to, żeby wykorzystać czas gimnazjum/liceum/studiów na nauczenie się prezentowania, które może przydać się w przyszłej pracy :) Ja miałam ogromny problem z prezentowaniem, tym bardziej, że muszę mówić po angielsku, ale wystarczy odpowiednia motywacja i problem rozwiązany
Według mojej nauczycielki to prezentacja to tylko pomoc my sami mamy opowiadać a jak by co, to pomagać sobie prezentacją. ?
Gorzej jak ktos czyta z kartki zacinajac sie przy tym niesamowicie
@piasta Ale to ma przecież sporo sensu! :D Jeśli na lekcji nie ma czasu, żeby wygłaszać prezentacje, to przynajmniej może nauczą się, jak ją poprawnie wykonać. Bo potem do każdej prezentacji będą wstawiać ściany tekstu. U nas w szkole też tak było. Bo nawet jak prezentacja ma być na 5 min, to zazwyczaj trzeba doliczyć drugie tyle na ogarnianie sprzętu, komentarz nauczyciela, no i rzadko ktoś się w ogóle w wyznaczonym czasie mieści. Przy 10min na osobę to już jest jakieś 7 lekcji na na same prezentacje, a raczej żaden nauczyciel nie ma tyle czasu do zmarnowania :D
Pierzyna? Koniczyna?
Zaintrygowało mnie to 😕
A może leszczyna?
świnia ;)
Mi od razu przyszła na myśl trzcina
@czarnyklucz mi też
Sprawdzone: uczył Marcin Marcina, a sam głupi jak świnia :p
Tylko w sumie jak robisz projekt, to musisz go przedstawić, a jak się nikomu nie chciło czytać ani wymyślić sposobu na uniknięcie tego ciężkiego procesu, to nie dziwię się, że mimo wszystko kobieta nie zaliczyła projektu. Poza tym informatyka jest tak rozległym polem, że nie da się być dobrym ze wszystkiego. Podejdź do informatyka ze specjalizacją w grzebaniu w bebechach komputera i powiedz mu, żeby napisał program do robienia ankiet. Tak samo zrób to odwrotnie - podejdź do programisty i powiedz mu, żeby złożył od zera komputer z jak najlepszymi parametrami, albo żeby naprawił coś, co jest związane z jakimiś konkretnymi częściami komputera. Obaj mogą mieć jakieś podstawowe pojęcie o takich czynnościah, ale jeżeli specjalizują się w czymś innym, to w magiczny sposób nie wyczarują wielkiej wiedzy z innego zagadnienia informatyki. Jakieś pałanie do kompetencji tej nauczycielki jest nie na miejscu. Z całego serca życzę, żebyś ty miał taką wiedzę z każdej dziedziny, żeby nikt nigdy nie mógł powiedzieć, że jesteś niedouczonym głupcem.
No ok, tylko że w szkole raczej nie uczą tacy specjaliści, tylko osoby odpowiednio do tego przygotowane i posiadającą ogół wiedzy. Podobnie jest z innymi dziedzinami, nie tylko z informatyką. To tak, jakby szkoła postanowiła zatrudnić mikrobiologa, który nie potrafi powiedzieć słowa o rozmnażaniu roślin. Każdy normalny człowiek miałby pretensje i do nauczyciela, który nie potrafi wyjaśnić niczego spoza swojej specjalizacji i do szkoły, że kogoś takiego zatrudniła. To nie uniwersytet, na którym liczą się specjalizacje, tylko liceum, które uczy wszystkiego po trochu. Nauczyciel musi być do tego przygotowany, bo inaczej nie będzie spełniał swojej roli.
No ale miała rację z tym że da się to zrobić!xD
Mój brat w 1 klasie na sprawdzianie miał wypisać wszystkie cyfry, więc napisał: 0, 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9; a pani dopisała jeszcze 10 i obniżyła mu ocenę.
Jednak następnego dnia, gdy poszedł na skargę, pani przyznała się do błędu i poprawiła mu ją.☺
Był głupi jak but?
Jak mogła nie zaliczyć projektu, który oddali? U nas każdy dostawał minimum 2 jeśli oddał, nawet jeżeli to była prezentacja z 5 slajdami. A tak BTW to do prezentacja z tekstem to jakaś abominacja :d
Moja nauczycielka od informatyki...
jest trochę wymagająca...
Jak co? Ja tego nie znam.. Powiedzcie mi jak co?! Jak trzcina?
Jak świnia