#V5NQT

Miałam w klasie, którą uczę chłopaka - i co tu dużo mówić, był dziwny, chociaż to mało powiedziane.
Dziecko miało nierówno pod kopułą: wyzywał, bił nawet nauczycieli, wykonywał dziwne ruchy, krzyczał coś, czego nikt nie rozumiał (do tego stopnia, że katechetka pomyślała, iż jest opętany). Jakakolwiek reakcja ze strony nauczycieli kończyła się fiaskiem, bo rodzice chłopca mieli to w głębokim poważaniu.

Miarka się przebrała, kiedy chciał uciec ze szkoły, wyskakując przez okno z drugiego piętra. Chłopaka zabrano na obserwację na oddział zamknięty. Po 4 tygodniach psycholodzy stwierdzili, że dzieciak musi iść do szkoły specjalnej, bo bycie w szkole publicznej stwarza zagrożenie dla niego i innych.

Co na to rodzice? Że to jest spisek przeciwko nim, że ich dziecko jest normalne i że to wszystko wina klasy, do której on uczęszcza.
Chłopiec został przeniesiony do innej szkoły (także publicznej) w tym samym rejonie.

Dziecka jest nam szkoda, jednak z koleżankami modlimy się, by nie wrócił do naszej szkoły.
tragizm Odpowiedz

Nie rozumiem postawy rodziców jeżeli chodzi o decyzję dotyczącą przeniesienia dziecka do szkoły specjalnej. Znam dziewczynę która chodzi do podstawowki. Miała wypadek i od tej pory niektóre rzeczy jej opornie idą. Zapomina wszystkiego, zacina się. W szkole jest jakby przez przypadek, nie musi się uczyć bo nauczyciele i tak ją przepuszcza ze względu na jej problemy. Ale w takim razie po co chodzi do szkoły, skoro nic z niej nie wyciąga ani nikt nic od niej nie wymaga. Nie lepiej wysłać dziecko do szkoły specjalnej, gdzie nauczyciele wiedzą jak postępować w takim przypadku i nauczyć się czegoś?

Dajpysk Odpowiedz

Szkoda ze w takich przypadkach rodzice nadal maja to najwazniejsze slowo. Cos czuje ze chlopak sie zniszczy....

efektmotyla

Jak dalej będzie ewakuował się przez okno, to nawet dosłownie.

gorzkakawa Odpowiedz

Niestety najgorszymi wrogami chorych lub upośledzonych dzieci są ich rodzice. Znam psychologa z poradni, która orzeka w takich sprawach. I niestety najczęściej rodzice "nie pozwalają robić ze swojego dziecka psychopaty" i na siłę trzymają go w publicznych szkołach. A drugim takim wrogiem są szkoły z oddziałami integracyjnymi - które trzymają takie dzieci by mieć pieniądze z dodatkowej klasy. Niestety warunki do nauki dla takich dzieci są zazwyczaj tylko w nazwie. To jest straszna sprawa, bo wielu dzieciom się tym niszczy życie. I to po co? Przez dodatkowy etat w podstawówce lub uprzedzenia rodziców. No a nikt rodziców do niczego nie zmusi.

efektmotyla

A tu się nie zgodzę, chodziłam do takiej klasy w gimnazjum (jako zdrowa) i mieliśmy kilka przypadków z niepełnosprawnościami mniejszymi lub większymi (problemy słuchowe, wzrokowe, ze spektrum autyzmu, adhd... między innymi). Mieli odpowiednio do swoich potrzeb wydłużany czas na sprawdzianach/egzaminach, powiększone lub okrojone arkusze... Ale oprócz tego - normalne dzieciaki, z którymi można było normalnie rozmawiać. Bardzo dobrze wspominam ten okres, najbardziej zgrana klasa jaką miałam. A teraz ci sami ludzie bardzo dobrze sobie radzą, lepiej niż niektórzy "pełnosprawni" z tej samej szkoły. Nie uważam, że lepiej by im było w "specjalnej placówce". Zostali potraktowani jak normalne dzieci, dostali możliwość normalnego rozwoju, ale też metody jak sobie radzić z gorszą koncentracją czy jakie ułatwienia są im potrzebne żeby dorównać pozostałym.

gorzkakawa

Ale dziecko z problemami słuchowymi niekoniecznie kwalifikuje się do szkoły specjalnej. Mówiłam głównie o zaburzeniach psychicznych i lekkich upośledzeniach, a to nie to samo. Poza tym nie napisałam, że we wszystkich szkołach tak jest, jednak w zdecydowanej większości robione jest to na oślep jedynie z pobudek finansowych.

gorzkakawa

I nie chcę być niemiła, ale to jednak nie Tobie oceniać jak sobie kto poradził, bo nie wejdziesz w drugą osobę. Trzeba sobie uzmysłowić, że niedosłysząca dziewczynka czy chłopiec z adhd potrzebują po prostu więcej uwagi. Ale dzieci z chorobami psychicznymi czy większymi niepełnosprawnościami umysłowymi mają inne możliwości i potrzeby niż normalne dzieci. I one nie potrzebują możliwości normalnego rozwoju, ale profesjonalnej opieki. Szkoła specjalna, to nie zakład dla obłąkanych. Pozwala na nauczenie i przystosowania do życia dzieci, które mają potrzebę indywidualnej opieki, większej ilości czasu, bądź mają ogólnie ograniczone możliwości poznawcze. I czasem lepiej, żeby dziecko nie miało możliwości normalnego rozwoju (jak to ujęłaś), ale żeby poziom wymagań był dostosowany do poziomu jego pojmowania. Dzięki temu unika stresu.

Zombiaczysko Odpowiedz

Z pierwszego zdania wynika, że to Twój chłopak czyt.facet

OhReally Odpowiedz

Dziecko potrzebuje pomocy. Szkoła specjalna ma większą możliwość pomocy.

pXIX Odpowiedz

Wiesz - akurat katechetom to mało trzeba do takiej "diagnozy". O ile pamiętam niektórym wystarcza do szczęścia fakt, że uczeń interesuje się historią, a uczennica umie czytać... :/

kucykpony Odpowiedz

I tak właśnie działa polska szkoła. Nauczyciele widzą, że z dzieckiem jest coś nie tak i zamiast to zgłosić do odpowiednich służb, to rozpowiadają, że ma nierówno pod kopułą albo że jest opętany, a chyba powinno być inaczej prawda? GRATULUJĘ!

Lavandavanda Odpowiedz

Diagnoza pedagoga: nierówno pod kopułą. Gdzie tego uczą?

Straightoheaven

Bez przesady. Bycie pedagogiem to tez zawód, nie jest w pracy 24/7, wiec chyba może wyrazić swoje zdanie na jakiś temat.

Lavandavanda

@Straightoheaven
Ja również jestem nauczycielem. Wiedza, którą posiadam, pozwala mi bardziej precyzyjnie określić kondycję dziecka, zaś godność tego zawodu wymaga, abym o uczniach, nawet najtrudniejszych, wyrażała się z szacunkiem. W przeciwnym razie głupotą byłoby wymaganie od dzieci, żeby szanowały siebie nawzajem.
I nie, nie jestem bujającą w obłokach idealistką. Tak, pracuję jako nauczyciel naprawdę wiele lat.

Qzin

Jako inny nauczyciel dołączam się do lava. Można rozmawiać o dzieciach w pokoju nauczycielskim, sam słyszałem kolokwialnie jak ktoś mówi że XXX jest pierdolnięty. Ale nigdy, przenigdy nie powinno się tak mówić o dzieciach publicznie. W ogóle należy trzymać się tego że każdy zasługuje na szacunek. Te dzieciaki z problemami są po prostu co najwyżej chore.

HowDeepIsYourLove

Lavanda ma rację, nie rozumiem minusów. Nauczyciel z klasą, a przede wszystkim wiedzą, nigdy tak o uczniu na głos nie powie. W wyznaniu mamy przykład typowego konowała:)

colombianaa

Ja z kolei jestem pedagogiem i terapeutą, pracuje z dziećmi z zaburzeniami ze spectrum autyzmu, wadami genetycznymi, upośledzeniem umysłowym i różnymi innymi dysfunkcjami. Ogółem - mam pod skrzydłami niejednokrotnie ciężkie przypadki. W całej swojej karierze - z szacunku do dzieci i ich rodziców - nigdy w życiu nie wyraziłabym bym się w ten sposób o podopiecznym. Jako nauczyciel i terapeuta muszę zachować klasę w każdej sytuacji, bowiem tego wymaga się od osób piastujących takie stanowiska. Nikt by nie chciał słyszeć o swoim dziecku takich słów! A wierzcie mi, pracuję z dziećmi, których zachowanie jest stokroć gorsze od chłopca z wyznania. Tylko proszę wziąć pod uwagę, że to są ludzie, w dodatku chorzy. Zasługują na szacunek. Czasem się zastanawiam dlaczego niektórzy kończą pedagogikę, jeśli do zawodu totalnie się nie nadają...

Lavandavanda

Dziękuję, nauczyciele profesjonaliści, za wsparcie. A pojutrze o tej porze...

pozbawiony Odpowiedz

"modlimy się", "opętany", a to przypadkiem nie wy macie szerzyć naukę, a nie zabobon?

Dodaj anonimowe wyznanie