#WxWMe
Moje dzieciństwo zanim poszłam do pierwszej klasy przebiegało tak jak u każdego innego normalnego dziecka (wizyty u dziadków, bieganie po dworze itd.). Moja mama w tym czasie poznała pewnego mężczyznę. I wtedy powoli nasze życie zaczęło się zmieniać – urodził się Krzyś. Wówczas byłam jeszcze za mała na opiekę nad dzieckiem, ale już wtedy poznałam co to kara i pas. No OK, niesforne dziecko, no rozumiem... Gdy byłam w 3 klasie podstawówki, urodził się Karolek. Wtedy moje dzieciństwo umarło. Mój czas po szkole wyglądał mniej więcej tak: zrobienie lekcji (obiady jadałam w szkole) i opiekunka wychodziła, w tym czasie zajmowałam się Karolkiem – przebranie pieluchy, nakarmienie i zabawa. I tak w kółko. Kiedy w końcu Karolek był większy, do moich obowiązków doszło kąpanie. A największym powodem dlaczego nie mogę wyjść na dwór było to, że kto się zajmie dzieckiem. Czyli dziecko w wózek i mogłam wyjść. Domyślcie się, jaki to był ból dla 10-letniej dziewczynki, że nie może się pobawić z koleżankami... Zbicie jakiejkolwiek rzeczy w domu skutkowało jednym wielkim krzykiem i karą, jakbym co najmniej pieniądze ukradła. W 4 klasie podstawówki doszedł obowiązek mycia naczyń, zostawienie brudnego kubka rano skutkowało również karą. Pamiętam też, jak moja mama sprawdzała mi lekcje – nie odbywało się to codziennie, a tylko wtedy, kiedy miała baaardzo zły humor. Zawsze była jakaś kara, np. musiałam przepisywać zeszyt od polskiego, bo był zapisany raz czarnym, raz niebieskim długopisem. I było tego o wiele, wiele więcej.
Zabrała mi dzieciństwo i mam do niej o to ogromny żal.
Ona miała darmową opiekunkę do dzieci. To obowiązkiem rodziców jest się zająć swoim potomstwem, a nie zrzucać to na starsze rodzeństwo. Zwłaszcza w takim stopniu.
po 1 nie jest tak, ze nie mozna nienawidzic rodzica, nic nie jestes im winna, a urodzenie dzieci jest ich zachcianka czy wyborem jesli to byla wpadka i do niczego cie nie obliguje, to nie jest tak, ze moga powolac czlowieka na swiat i z tej okazji spiertolic mu zycie, bo staje sie ich wlasnoscia
po 2 to, czego doswiadczylas, to parentyzacja, czyli tez jakas forma przemocy (tj. zmuszanie do opieki nad bratem, to ich dziecko i ich obowiazki, inne domowe to raczej naturalna rzecz)
po 3 twoj zal jest calkowicie uzasadniony i masz prawo do trudnych emocji po takim dziecinstwie
Przecinki widzę, ale kropki tylko nad „i”. Do podstawówki—->
Aaaaahahaha :)
Dla mnie wychowywanie młodszych dzieci przez starsze rodzeństwo dla wygody matki i ojca jest formą patologii. Mam nadzieje, że w którymś momencie wygarnęłaś rodzicom te krzywdy, a kontakt jaki obecnie macie jest na Twoich zasadach…
Aż założyłam tu konto żeby napisać komentarz. Miałam bardzo podobną sytuację. Moja matka zrzuciła na mnie wszystkie obowiązki jakie tylko mogła włącznie z wychowywaniem siostry. Miałam wówczas 9 lat a robiłam wszystko prałam, sprzątałam, karmiłam, robiłam kaszki, kąpałam, uczyłam i bawiłam się. Musiałam w międzyczasie ogarnąć psa i szkołę. Kiedy siostra podrosła i nadszedł czas pójścia do przedszkola to ja byłam odpowiedzialna za zaprowadzenie jej tam i odebranie jej. I nie żeby matka robiła coś ważnego w tym czasie bo pracy nigdzie nie mogła znaleźć, a jak już ją miała to szybko ją traciła i siedziała przed komputerem plus piła piwo do odcięcia. Mój ojciec miał wszystko w dupie pracował w transporcie międzynarodowym i nie było go w domu. Często więc bywało tak, że nie mieliśmy co jeść bo matka wszystko przepijała. Wtedy kombinowałam trochę pieniędzy od babci i je wszystkie wydawałam na jedzenie dla siostry. Wszystko co ona chciała zjeść, a była bardzo wybredna. Ja potrafiłam obejść się bez jedzenia nawet kilka dni. Efekt? W dorosłym życiu nienawidzę dzieci, drażni mnie ich płacz, śmiech, pisk, zachowanie. Najgorzej jest z niemowlętami wtedy mam mord w oczach. Unikam dzieci jak ognia i nawet moi znajomi już nie próbują mi wmawiać, że coś ze mną nie tak przyzwyczaili się. Ja sama nigdy dzieci mieć nie będę bo uważam to za zbędną męczarnie. Odebrano mi dzieciństwo, ale dorosłość jest już moja i zrobię z nią co chce. Mam też lęk przed brakiem jedzenia. Są konkretne pory moich posiłków i jeśli jestem zmuszona nie zjeść panikuje. Gdy są święta i wiem, że sklepy będą zamknięte kupuję tyle jedzenia żeby starczyło aż nad to.
Mam nadzieję, że zerwałaś z nią kontakt.
Strasznie ci współczuję.
I wcale ci się nie dziwię. Skrzywdziła cię.
Gdzie zostalo napisane lub ustalone, ze nie wolno nienawidzic matki?
W Dekalogu chociażby.
tak, można nienawidzić swoją matkę. Matka to ktoś kto cię urodził, to wpis w akcie urodzenia. Aby zostać matką wystarczy urodzić dziecko ale żeby zostać mamą to trzeba wiele lat ciężkich starań.
Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, może dlatego jej nie rozumiem ale często słyszałem lub widziałem jak matki krzywdziły swoje dzieci za młodu a te przez całe życie mają nadzieję, że mamusia się zmieni i będzie dobrze. Nigdy nie było
To były psychole (oboje z tym facetem). Idz na terapię serio.