Kiedy byłam w liceum i jeszcze na studiach, miałam pewien anonimowy patent. Gdy nudziłam się na zajęciach lub odczuwałam stres, głęboko rozgryzałam wewnętrzną stronę policzka. Po chwili moje usta wypełniały się krwią. Wtedy schylałam się pod ławkę i szybkim ruchem wypluwałam krew na chusteczkę, kierując ją w stronę nosa. Już po chwili byłam obrazem nędzy i rozpaczy, z zakrwawioną chusteczką przy nosie. Mogłam wtedy spokojnie opuścić salę, czasem nawet nie musiałam już wracać.
Nie robiłam tego zbyt często ani też nie jestem z tego szczególnie dumna, ale działało i nigdy nie ściągnęło na mnie podejrzeń.
Dodaj anonimowe wyznanie
Sprytne
ja i moja przyjaciółka mamy podobny patent: otóż jest ona osobą dość bladą, więc gdy tylko zamulonym głosem pyta się czy może wyjść bo jest jej słabo nauczyciele bez problemu nas wypuszczają (idę z nią ''jakby coś się stało'')
Ty zla istoto:)
Ja tak robię codziennie. Podobno to z nerwów, nie wiem czy to prawda ale lubię to robić ¯\_(ツ)_/¯
Ja ze stresu mam szczękościsk - dopiero jak mnie już zęby i szczęka zaczynają boleć to sie na tym łapię ;)
Anonimowa tajemnica sprzed lat, mojej koleżanki z ogólniaka - w piórniku. zawsze gotowe, wieczne pióro z czerwonym atramentem i zapasowa chusteczka do nosa.
Żaden nauczyciel nie zwątpił (faktem jest, że patent nie był nadużywany).
Ja rozgryzam policzki tylko po to, żeby poczuć smak krwi... robię to jak nałogowiec.