#YTebE
Cóż, okazało się, że zdradza mnie od kilku tygodni, czego nie byłam świadoma.
Nasza relacja stała się bardzo koleżeńska, choć była starsza ode mnie o przeszło 40 lat. Chodziłam do niej na kawę, czasem zrobiłam zakupy, a czasami zawiozłam do lekarza, choć rzadko, bo starała się być maksymalnie samodzielna. To ja nalegałam, żeby jej się odwdzięczyć. Nigdy nie wzięła ode mnie pieniędzy za swoje wróżby ani nie chciała przyjąć nikogo na sesję. Mówiła, że to niebezpieczne i że ludzie nie powinni wiedzieć, co im się przytrafi. Ale mi mówiła: że urodzę syna w lutym, że ślub wezmę w maju, że przyszły mąż będzie miał na imię Adam i że poznam go, kiedy kasztany zaczną spadać, że dostanę awans w pracy, ale nie powinnam go przyjąć, bo dostanę lepsza ofertę, jeśli na początku odmówię, że moja druga ciąża będzie zagrożona i mam sobie poukładać wcześniej sprawy, bo będę leżeć. Opiekowała się mną i odganiała złe duchy ilekroć źle się czuwam. Mówiła o mojej babci, że nade mną czuwa, i opowiadała o szczegółach z mojego dzieciństwa, które tylko babcia mogła pamiętać, a które potwierdziłam u swojej mamy.
I nikt, ale to nikt o tym nie wie, nawet mąż. Myśli, że pomagam starszej pani z dobroci serca i choć to prawda, to nie ma pojęcia, że wiedziałam o nim dużo, zanim sam mi o tym powiedział.
Ja wiem, że pewnie sceptyczni powiedzą, że sama sobie dopasowałam te przepowiednie do sytuacji w życiu, ale nie będą mieli racji. Nie wyobrażam sobie, jak by wyglądało moje życie, gdyby wtedy w sklepie się do mnie nie odezwała. Zyskałam najlepsza przyjaciółkę, powierniczkę i anioła stróża.
Dziecko drogie, to nie żadna wróżka przecież. To czarownica. Żeby takich podstaw nie rozróżniać, ech ta dzisiejsza młodzierz...
Ach dzisiejszy stary, a takie błędy ortograficzne robi.
Zaproś ją do egzorcysty, ciekawe ilu "kolegów" w niej siedzi.
Jeżeli faktycznie nigdy nie wzięła kasy, ani nie chce robić żadnych "sesji" wróżbiarstwa, to cos w tym może być.