#YmxUl

Zawsze kiedy widzę rodzinę z dwójką lub większą ilością dzieci, gdzie jedno z nich jest upośledzone, to z tyłu głowy zawsze pojawia mi się pytanie: co będzie dalej?
Co będzie za te kilka lat, kiedy rodzice nie będą już dawali rady opiekować się tym chorym dzieckiem?
Czy drugie dziecko będzie już do końca życia skazane na opiekę nad niepełnosprawnym rodzeństwem?
Czy przy większej ilości dzieci tylko jedno z nich zostanie wybrane, żeby tę opiekę sprawować?

Nie jest to moja sprawa, a życie obcych mi ludzi nie wpływa na moje, jednak te myśli zawsze się pojawiają.

Ot, takie anonimowe, od osoby, która czasami zbyt dużo myśli na tematy, które jej nie dotyczą.
Zlekniona Odpowiedz

Mnie to zastanawia, odkąd zostałam sąsiadką starszej pani i jej niepełnosprawnego dziecka (no, to "dziecko" mogłoby być moim rodzicem). Kobieta nie ma już siły, aby pracować czy opiekować się niepełnosprawnym potomkiem, potomek sam sobie nie poradzi z niczym, krewni nie są skorzy do pomocy, sama mogę co najwyżej zakupy im zrobić, nic więcej, a niebawem się będę musiała wyprowadzić i aż mnie wyrzuty zżerają, że tę kobietę "porzucę". I tak się czasem zastanawiam, co będzie, gdy i tej starszej pani zabraknie, czy ktokolwiek zajmie się jej potomkiem.

emballonura

Moim zdaniem tylko rodzice są gotowi na takie poświęcenie. Sama stanęłam przed takim wyborem i nie skazałabym swojego męża i dzieci na życie pełne wyrzeczeń, bo się trzeba zająć osobą niepełnosprawną, wymagającą całodobowej opieki.

bazienka

emball podziwiam twoja odwage
zrobilabym to samo, ale pewnie zostalabym okrzyknieta ta najgorsza
wszystkim pomyslodawcom tkaich ocen proponuje odpowiadac- ok to wez uposledzone, domy dziecka sa ich pelnne. jak jestes taki szlachetny- wez, wychowaj. poki tego nie zrobisz, nie amsz prawa mnie oceniac

emballonura

Bazienka z żadną krytyką się nie spotkałam, raczej z pełnym zrozumieniem ze strony rodziny czy znajomych. Pokrótce opisałam swoją historię w jednym z komentarzy pod tą historią. Mieszkamy w Niemczech, a tu domy opieki są na prawdę dobrze zorganizowane. Pomagałam w opiece nad moją kuzynką przez kilka miesięcy, jestem jedną z nielicznych osób, które ona akceptuje (jest kobietą po 30-ce z mentalnością i umiejętnościami rocznego dziecka), ale nie jestem w stanie poświęcić całego swojego życia dla niej. Widzę też, w jakim stanie jest moja ciocia - zgorzkniała, znerwicowana, pełna zazdrości i zawiści wobec ludzi, mimo że ma sytuację finansową świetną i nie musi walczyć o pieniądze na rehabilitacje czy leki tak, jak wielu chorych w Polsce... Nic mnie nie przekona do zmiany decyzji. Rodzony brat mojej cioci, a mój ojciec w pełni akceptuje moją decyzję.

Sara1234567

Ale z jakiej racji krewni czy ktokolwiek inny ma się poczuwać?
Są odpowiednie placówki. Serio. I nie dla bogaczy, bo państwowe. Wystarczy tylko znaleźć taką i posłać tam chorego. Tylko po co. Lepiej robić z siebie męczennika, a po nas zwalić odpowiedzialność na innych.

Zlekniona

@Sara1234567 generalnie źle nie mówisz, ale ci rodzice też mają uczucia.
Podejrzewam, że rodzicom nie jest łatwo oddać wyczekiwane dziecko. Przez te 9 miesięcy ciąży sąsiedzi zdążyli się przyzwyczaić do myśli o pierworodnym dziecku i je pokochać na tyle mocno, że niepełnosprawność nie była w stanie przekreślić tej miłości (zanim powiesz o aborcji, to dziecko zostało skrzywdzone przez lekarzy w szpitalu, wcześniej w brzuchu było zdrowe). Mojej sąsiadce łatwo nie jest (starsza wdowa na wsi zabitej dechami, wychodki zamiast łazienek, rowery zamiast autobusów czy samochodów), ale kocha swoje dziecko i nie uważa się za męczenniczkę, tylko za zwykłą matkę.
Poza tym jej dziecko też ma uczucia. Serce mi niemal pękło, gdy raz byliśmy u nich na imieninach i w TV leciało jakieś romansidło, a ta niepełnosprawna osoba smutnym głosem po swojemu (mówi podobnie jak małe dziecko) powiedziała, że nigdy nie znajdzie drugiej połówki. Podejrzewam, że po śmierci sąsiadki jej dziecko trafi do takiego ośrodka i może będzie żyło w lepszych warunkach, ale nie będzie miało już przy sobie tych, których kocha.

Nikula Odpowiedz

Mam niepełnosprawne i młodsze zdrowe dziecko, nie wyobrażam sobie obciążać to drugie opieką kiedy ja już nie będę w stanie jej sprawować. Najlepszym rozwiązaniem w takim momencie jest ośrodek, a rodzeństwo będę prosić tylko o to by kontrolowali czy nie dzieje mu się tam krzywda

pinkuni

A mnie zastanawia dlaczego osoby, które mają niepełnosprawne dziecko decydują się na drugie? Nie ma tej obawy że drugie też może urodzić się chore? (bez urazy, serio mnie to ciekawi)

Ambra

Do pinkuni,
Wg mnie z tego samego powodu co ludzkie oddając krewnego do ośrodka. Skoro jedno dziecko jest niepełnosprawne to czemu taka para ma się stać "męczennikami" (sry za określenie).
Nie wszystkie choroby powodujące upośledzenie jednego dziecka równają się horobie drugiego.

Kisielmielony

Pinkuni jako matka obciążonego genetycznie dziecka (ale samodzielnego) sama stoję przed taka trudna decyzja ale gdybym miała drugie dziecko to dlatego, ze niepełnosprawność nie odejmuje mu prawa do tego by było kochane. Po za tym zawsze jest nadzieja ze będzie zdrowe (szanse na to ze drugie będzie chore są na prawdę małe). I zawsze to chore będzie miało towarzystwo.

Nikula

Akurat moje dziecko do dnia porodu, choroba jest wynikiem ciężkiej zamartwicy przy porodzie. Kilka lat zastanawiałam się nad drugim dzieckiem, w razie w przed decyzją przeszliśmy zarówno my jak i syn badania genetyczne i zdecydowaliśmy się na cesarskie cięcie żeby zminimalizować ryzyko. To była trudna decyzja ale na szczęście wszystko jest ok. Zawsze chciałam mieć więcej dzieci niż jedno.

Nikula

Gdzieś mi zjadło- do dnia porodu było zdrowe. Przepraszam

emballonura Odpowiedz

W większości przypadków tak to właśnie wygląda... Mam niepełnosprawną kuzynkę i moja ciocia śmiertelnie się obraziła na mnie i na mojego męża, kiedy usłyszała, że wyrzeknę się spisanego przez nią testamentu. Chciała mi zapisać ogromny dom z pełnym wyposażeniem (m.in. z siłownią na poddaszu - pozostałość po fitnessclubie) w zamian za dożywotnią opiekę. Nie ma innej osoby u nas w rodzinie, która mogłaby przejąć opiekę nad chorą kuzynką. Jestem od niej młodsza, ale mam już swoją rodzinę.

jankostanko33 Odpowiedz

Co ci rodzice mają Twoim zdaniem zrobić? Pozabijać te niepełnosprawne dzieci? Zaraz ktoś wyjedzie z aborcją, ale nie każdą chorobę da się wykryć w badaniach prenatalnych. Czasem upośledzenie jest wynikiem niedotlenienia okołoporodowego, czasem mogło powstać w wyniku choroby już po urodzeniu. Nie zawsze jest tak, że rodzicom rodzi się chore dziecko, a potem robią se nowe, żeby mieć opiekuna dla tego upośledzonego. W mojej rodzinnej wsi było małżeństwo, które miało dwóch zdrowych synów. Starszy zachorował na zapalenie opon mózgowych. Uratowali go, ale to już nie było to samo dziecko. Dziś ma prawie 40 lat i umysł dziesięciolatka. I co mieli zrobić rodzice? Zabić go, żeby czasem młodszego nie obciążać opieką? jak tak czytam anonimowe, to mam wrażenie, że odsądza się od czci i wiary rodziców, którzy mieli czelność sprowadzić na świat chore dziecko. Niestety, okrutna prawda wygląda tak, że większość matek niepełnosprawnych dzieci marzy tylko o jednym; żeby te dzieci ich nie przeżyły, bo wtedy będą skazane na łaskę obcych ludzi, którzy niekoniecznie będą je dobrze traktować.

vFuchsberg

Dlaczego idziesz w skrajności? Dlaczego zabić? Po prostu nie oczekiwać od młodszego tej opieki, i tyle.

DarkPsychopathII Odpowiedz

Moim zdaniem szkoda czasu na kogoś nieprzydatnego, kto nigdy nie będzie samodzielny... Jak ktoś całe życie wymaga opieki, przez co wiele innych osób ma zj*bane życie, to naprawdę jest okropne. Na przykład rodzice mają trójkę dzieci i dwójkę olewają, zaniedbują pracę i 40 lat się męczą nad warzywem, a potem zdziwieni, że pozostałe dzieci zawsze olewane i reszta rodziny zerwali kontakt... Nie jestem zwolennikiem eutanazji czy aborcji, każdy powinien mieć wybór czy umie żyć. Natomiast jestem zwolennikiem eugeniki. Jak ktoś jest za słaby i sam nie poradzi sobie, to powinien umrzeć. Nie powinno się działać wbrew naturze, a już na pewno nie powinny się rozmnażać osoby upośledzone i bardzo chore... Kiedyś dobór naturalny dbał o zdrowe społeczeństwo, dzieci słabe i chor eumierały. Nikt nie trzymał kogoś kto nie zarobi na siebie. Dzisiaj medycyna niestety działa przeciw ludziom. Czasem dojrzalsze jest nie ratowanie kogoś niż robienie z niego warzywa wymagającego pomocy i niezdolnego do niczego.

bazienka

100% racji
koszty
- rozbita rodzina ( faceci czesto odchodza)
- wieczne uzeranie sie, bo to nie wyrasta z bycia upierdliwcem
- wieczny strach co sie stanie jak mnie zabraknie
- zamiana w pielegniarke
- wyrzeczenie sie wlasnych ambicji i zycia, 100% czasu pilnujesz takiego dzieciaka
- zawezone grono znajomych, bno tkaie dzieci da jednak wkurzajace a niektore np. jeszcze krzycza, bija, wyja, obnazaja sie itp.
- wstyd
- dzieciak non stop tylko zuzywa zasoby i nic od siebie nie daje, nie usamodzielni sie, nie utryzma sam
- ine dziecko z presja bycia opiekunem dla uposledzonego
...

profity
- "usmiech dziecka"

no sorry nie kalkuluje mi sie to
uposledzonych uywazam za pasozyty spoleczne

Gro9

Z jednej strony masz 100 % racji z doborem naturalnym. Z drugiej strony - z twoją teorią jest jak z Komunizmem - w TEORII system fajny, ale w praktyce ludzie wszystko spierdol...
Bo jak niepełnosprawnych powinno się pozbywać... to w sumie na własnym osiedlu widzę wielu patusów którzy od umysłowo chorych niewiele się różnią, to ich tez kasujemy, Idziemy dalej: dodaj do tego bezdomnych, idiotów (ludzi bardzo głupich ale nie upośledzonych), ludzi z defektami fizycznymi, przewlekle chorych ..... no powiem ci - całkiem spory procent społeczeństwa by się w końcu zaliczał do eliminacji... ba.... jakby się tak rozpędzić polecieliby po bezpłodnych i tych bez pracy (że pasorzyty społeczne). Więc jak widzisz - w dzisiejszych czasach - byłoby cokolwiek trudno to zaakceptować....

Heska

Dark psychopatil chora jest ta społeczność anonimowych. Dawno nie widziałam tak obrzydliwego komentarza. Jak zwykle przy takich tematach szambo wybija, a reszta głupich przyklaskuje

Sara1234567

Bazienka - nie można tego lepiej podsumować.

MamaPigula

Z całością tego, co napisał DarkPsychopathll zgodzić się nie mogę, ale z częścią na pewno. Z racji swojego zawodu wiele widziałam, z wieloma mądrymi ludźmi rozmawiałam i powiem wam, że przez postęp medyczny i ratowanie za wszelką cenę jest tyle osób niepełnosprawnych/w stanie paliatywnym. Oczywiście nie genaralizuję, że to jedyne źródło niepełnosprawności, ale weźmy na tapet skrajne wcześniaki. Super, ekstra, ratujemy dzieci z co raz to wcześniejszych tygodni, reanimujemy po porodzie (niezgodnie z zaleceniami) dłużej niż 3 cykle, niedotlenienie się zwiększa, po 30-40 minutach dziecko załapuje. Rodzice radość, bo dziecko żyje, a potem? Ogromne nakłady sił i środków na dziecko, które bardzo często będzie niewidome/niedowidzące z porażeniem mózgowym, upośledzeniem i.t.p, albo i tak umrze w cierpieniu z powodu niewydolności oddechowej (niedojrzałe płuca). Jeszcze z innej strony, przedłużanie cierpienia chorych terminalnie poprzez uporczywą resuscytację. Jak trafisz na rodzinę, która nie dopuszcza do siebie, że pacjentowi trzeba pozwolić odejść i nie zadawać więcej bólu, i lekarza z poglądami, na moim dyżurze nikt zejdzie, to już Ci się płakać chce, jak masujesz pacjenta już pół godziny i znów zaskakuje i wiesz, że jak się znowu zatrzyma, znowu będziesz musiała go męczyć, zaniedbując innych pacjentów na oddziale, którym możnaby w tym czasie pomóc.

Kisielmielony

W teorii ładnie brzmi, ale historia już nie raz pokazala, ze w praktyce wyglada to zupełnie innaczej.

Sara1234567

@MamaPigula - ale robicie to sami z siebie czy na rozkaz rodziców?
Ja sobie nie wyobrażam, żebym miała męczyć dziecko.
Wszyscy mamy w papierach, żeby nie stosować uporczywych terapii.
To znęcanie się nad dziećmi.

bazienka Odpowiedz

i dlateog w zyciu bym nie urodzila takiego dzieka. badania prenatalne przede wszystkim. jesli jakims cudem by nie wysdzlo, to oddalabym
okropna jestem wiem, ale nie zamien ilabym siebie w pielegniarke do konca zycia ani nie zaqfundowala tego potencjalnemu rodzenstwu takiego dziecka, nie zniszczylabym sobie rodziny dla niechcianego uposledzonego. po co? zeby ludzie nie gadali? pfff
w osrodku zajma sie nim lepiej a ja nie bede sie do konca zycia wkurzac i poswiecac

jankostanko33

Badania prenatalne wykrywają tylko część chorób. Czasem ciąża może być ksiażkowa, wszystkie badania wzorowe, a dziecko rodzi się chore. Takiego autyzmu np. nie wykryjesz w żadnych badaniach. Czasem przyczyną może być trudny poród albo zbyt późno wykonane cesarskie cięcie. A jakby ci kilkuletnie dziecko zachorowało albo uległo wypadkowi to co wtedy? Nie wszystkie problemy rozwiążesz aborcją.

Heska

To się wysterylizuj, jak cenisz wygodnictwo i po kłopocie

Heppy

No dobrze, że większość upośledzeń wynika z niedotlenienia podczas porodu, wiec byś miała gowno do wyboru.

ccandyfloss Odpowiedz

Znam osobę, która ma niepełnosprawne dziecko. Stopień upośledzenia nie wydaje się być duży, ot nadpobudliwy chłopiec, często dokucza innym, trochę ciężko się z nim rozmawia. Ma 13 lat, zachowuje się raczej jak 7-latek. Odnoszę wrażenie, że jego matka pogłębia tą chorobę; drze się na niego gdy się nie słucha, jak jest grzeczny to nic się do niego nie odezwie bo "w końcu się czymś zajął, po co mu przeszkadzać". Pozostali członkowie rodziny postępują tak jak ona, bo młody wtedy siedzi cicho i problem z głowy. Sama zostałam skrytykowana proponując temu dziecku wspólną zabawę, próbując rozmawiać z nim. Ich zdaniem po co, przecież jest chory i to nie ma sensu. Co więcej, matka chłopca krytykuje to, jak zajmuję się własnym dzieckiem (jest zdrowe, jednak potrzebuje czasem uwagi, moim zdaniem jak każde, szczególnie takie ciekawe świata jak mój 3-latek). Ona robi tak, to ja mam robić identycznie. Bo przecież jest w tej dziedzinie ekspertem, nie da sobie "wejść na głowę".

shitxhappens Odpowiedz

Jestem ta zdrowa w opisanym zestawieniu, i nie wyobrażam sobie oddanie mojego brata w obce ręce gdy rodzice zaniemogą. Zdaje sobie z tego sprawę ze życie z niepełnosprawna osoba wymaga wielu wyrzeczeń, ale przecież to moja najbliższa rodzina

livanir

Super, ze tak uważasz, jednak nie każdy się czuje przywiązany, bo nie raz nie wiąże go nic niż krew i ta osoba gdzieś obok, z którą nie można porozmawiać.
W dodatku to okrutne z góry zakładać, ze ktoś się zajmie rodzeństwem.

Nvm

Kiedyś było wyznanie dziewczyny z niepełnosprawnym bratem, którego nienawidzi. Brat ją obmacywał i robił różne świństwa, a rodzice i tak na nim skupiali całe swoje zainteresowanie. Super, że są rodziny gdzie wszyscy się dogadują i są gotowi się sobą zaopiekować, ale nie negujmy tez tych, którzy nie zamierzają tego robić. Każdy ma swoje powody i nikt za nikogo życia nie przeżyje.

shitxhappens

To jest tylko mój wybór, jeśli jakikolwiek w ogóle bede miała w przyszłości. Jednak jak najbardziej zgadzam sie z tym, ze każdy powinien mieć prawo wyboru

Medelene

W teorii wszystko fajnie, zajmiesz się bratem i będzie dobrze. A co jak założysz rodzinę? Urodzisz dziecko, może dwoje. Czy poświęcisz swoje życie i życie swojej rodziny dla chorego brata? Jak będą się czuły Twoje dzieci i małżonek, gdy będziesz potrzeby brata przekładać ponad ich? Jestem ciekawa odpowiedzi...

Sara1234567

Medelene - nie założy, bo kto normalny by się na to zdecydowała.
Albo znajdzie właśnie jakiegoś frajera i zrobi sobie dzieci tylko po to, żeby jej służyły w opiece nad "wujkiem".

shitxhappens

Medelene- Myśle, ze dzieci bedą w stanie to zrozumieć ze częścią naszej rodziny jest rownież mój brat, z którym trzeba czasem porozmawiać, rozumieć jego dziwne zachowania i nagłe zamykanie sie w sobie. Wbrew pozorom życie z osoba niepełnosprawna nie przekreśla od razu twojego życia. Szczerze mowiac, nie zdecydowałabym sie na opiekę nad osoba niepełnosprawna fizycznie, gdzie faktycznie pomoc jest potrzebna prawie 24 na dobę. W moim przypadku to jedynie kwestia przyzwyczajenia do jego odmiennego światopoglądu, nagłych histerii i innych naprawdę dziwnych zachowań. Co przyniesie przyszłość tego nie wie nikt ponieważ rodzice stale podejmują kroki do poprawy stanu. W najbliższym czasie zostanie przeprowadzony najbardziej innowacyjny zabieg z możliwych, liczymy na spore szanse na poprawę. Mowa o przeszczepie komórek macierzystych

Magictea Odpowiedz

Też zawsze się nad tym zastanawia. A co dopiero jak jest jedno dziecko i w dodatku niepełnosprawne?

Heppy

To idzie do ośrodka, czego nie rozumiesz ? Przecież ich nie pala w piecu.

Bojesieburzy Odpowiedz

Chodzę do prywatnej szkoły za granicą, uczę się trzech języków, planuję wyjechać na studia do Szwajcarii i dostać tam dobrą pracę. Mój młodszy brat ma autyzm i jedyną osobą, która w przyszłości będzie mogła się nim zaopiekować jestem ja. Tak więc moje plany na życie schodzą w tym wypadku na drugi plan. Smutne to, nie powiem, jednak akurat dzisiaj maluch ma szóste urodziny i nie ma piękniejszego widoku na tym świecie niż patrzenie jak cieszy się po zdmuchnięciu świeczek. Kocham go całym sercem i jeśli w przyszłości będzie potrzebował mojego wsparcia to zrobię wszystko, żeby mu pomóc.

MaryReilly

Ale też nie poswiecaj swojego życia, opieka nad chorą osobą to ciezki kawałek chleba. Mam autystycznego synka, wiem co mówię.

Zobacz więcej komentarzy (5)
Dodaj anonimowe wyznanie