#Z0N1l
Zamierzałam co noc czekać w naszej rodzinnej stodole, do momentu, gdy przyłapię przestępcę na gorącym uczynku. Tak więc tego samego dnia, gdy wpadłam na ten genialny pomysł, przygotowałam sobie w plecaczku trochę ciasteczek do zjedzenia (gdybym zgłodniała), podusię (żebym mogła na czymś usiąść), misia (do towarzystwa), zapałki (by oświetlać sobie ciemność) oraz telefon (babciny), bym mogła zadzwonić po pomoc. Nie wtajemniczyłam nikogo w swoje plany, wyobrażając sobie jak rodzice będą dumni, gdy wszystko mi się uda i złapię tego podpalacza.
Późnym wieczorem wymknęłam się przez okno z mojego pokoju i zaczęłam wcielać swój plan w życie. Znalazłam wygodne miejsce pomiędzy snopkami siana i czekałam na jakiś hałas, zdradzający że ktoś się zbliża.
Po dłuższej chwili zaczęło mi się robić zimno, czego nie przewidziałam. Ale i na to zaraz wymyśliłam swój plan- zebrałam trochę siana i podpaliłam zapałkami, chcąc stworzyć małe ognisko. Niestety, sianko spaliło się bardzo szybko, nie dając upragnionego ciepła, a tylko nieprzyjemny zapach. Spróbowałam jeszcze dwa razy, bez skutku. Wtedy sobie przypomniałam, że gdy tata robi ognisko na sianko daje kilka kawałków drewna- szybko więc wybiegłam na zewnątrz by zebrać parę drewienek znajdujących się w szopie obok. Gdy byłam usatysfakcjonowana ich ilością, zaczęłam wracać.
Nigdy nie zapomnę swojego przerażenia, gdy wchodząc do wnętrza zauważyłam wielki ogień, powoli przenoszący się na wszystkie snopu siana (szopa miała wysokość ok. 2 pięter, widok był przerażający). Nie słyszałam praktycznie nic poza swoim pulsem- wystraszona złapałam swój plecak i biegem wróciłam do domu, gdzie zaraz plecak schowałam pod łóżko, a sama schowałam się pod kołdrą strasznie płacząc.
Ogień został niedługo zauważony i podjęto wszystkie środki by go ugasić. Oczywiście i tym wydarzeniem obarczono podpalacza, którego 2 podpalenia później w końcu złapano.
Do tej pory nikt nie wie, że w wypadku w mojej rodzinie, podpalacza wyręczyłam ja i moje "ognisko"...
Ps. Dla ciekawskich - misio zaginął w tamtym pożarze.
Ps.2 Od razu po zauważeniu ognia mama przyszła do mnie do pokoju, ale moje przerażenie wyjaśniła faktem, że widziałam pożar na własne oczy, bo moje okno wychodziło na podwórze.
Ps.3 Buty oraz kurtkę które miałam tamtego dnia na sobie, a potem ukryłam pod łóżkiem, nie wiedzieć czemu przez tydzień chowałam w szopie, przerażona że rodzice je znajdą i wszystkiego się domyślą.
Jak przeczytałam, że zabrałaś zapałki to już wiedziałam co się święci xD i kurtka* ;)
Ja myślałam że właśnie tej nocy przyjdzie podpalacz i autorce coś się stanie w szopie podczas pożaru
Nie na darmo moi rodzice lubili mawiać, że "Zapałka w ręku dziecka to pożar" :P
Ja po przeczytaniu tego myślałam, że to autorkę oskarżą o bycie podpalaczem.
Czemu na początku pomyślałam, że autorka uśnie i zginie? Szkoła mnie chyba zabija od środka ;---;
@Powaznazwa pisałaby z zaświatów?
Dokładnie
Dziecko+zapałki=pożar
Albo jak to się kiedyś pewna osoba śmiała
Pożar-zapałki=dziecko 😂
Wiedzialam że tak będzie gdy przeczytałam o zapalkach :')
Na początku myślałam, że go przyłapiesz, a tu taki plot twist :D
Mam wrażenie, że czytałam to już z rok temu.
Ja też już czytałam
Jak możecie to podlinkujcie~
A mi szkoda misia. Sam mam kolekcję lącznie ponad 250 sztuk w dwóch mieszkaniach, z czego każdy ma imię i swój numer w rejestrze i strasznie by mi przykro było gdyby któryś zginął w pożarze.
Rodzice nie zastanawiali się gdzie twoja kurtka i buty?
To w sumie urocze. Dobrze, że nic Ci się nie stało.
Co jest takie urocze? Że 8 latka podpala stodołę? O.o
Urocza jest mała dziewczynka, która bierze misia i dzielnie próbuje złapać podpalacza. Samo podpalenie to nie. Podpalenia nie są urocze.
A mnie w dzieciństwie ogień fascynował. Lubiłam patrzeć jak palą się różne rzeczy. Kiedyś wpadłam na pomysł zapalić stertę śmieci na podwórzu. Na szczęście, ugasiłam zanim pożar się rozprzestrzenił. Boję się pomyśleć, co gdyby to się rozniosło na sąsiednie posesje.