#ZXreL
Tylko na święta albo gdy mieli przyjść goście kupował papier, żeby zachować pozory, że nasza rodzina jest normalna. Gdy ktoś przyszedł z niezapowiedzianą wizytą i chciał skorzystać z toalety, to zawsze przepraszał i mówił, że akurat papier się skończył.
Nasze tyłki na tym bardzo cierpiały. Na szczęście w szkole papier był i chyba jako jedyny mogę powiedzieć, że moja szkolna łazienka była dobrze zaopatrzona. Zawsze starałem się grubsze sprawy załatwiać w szkole, żeby w domu nie musieć znowu podcierać się liśćmi.
Nie wiem czy to zmyślona historia czy nie, ale współczuję podejścia taty, absurdalne
Może mieszkali na wsi i mieli wychodek.
A ja matki, która na to pozwalała.
@Puszczalska15tka
W wychodku jak najbardziej można korzystać z normalnego papieru toaletowego, been there, done that.
I drzazgi!
Niektórzy wątpią w wiarygodność tej historii, ale mnie akurat ona nie dziwi. U moich dziadków najpierw w ogóle nie było toalety w domu, był tylko kibelek na zewnątrz. W nocy ewentualnie można było zrobić siku do wiadra postawionego w ganku... Później pojawił się już sedes, ale był zakaz robienia do niego czegoś grubszego. Nadal więc jak Cię nawet w nocy przycisnęło, to musiałeś lecieć na zewnątrz do wychodka lub do obory (w oborze zimą przynajmniej tyłek Ci nie odmarzał i obora była bliżej domu). I oczywiście papier toaletowy dla pozoru tylko w łazience. Na zewnątrz stare gazety, które tylko mogły Cię podrapać i zabarwić tyłek drukiem.
Moja ciocia jeszcze z 7 lat temu miała wychodek zamiast normalnej toalety.
Mój były mąż uczył naszego syna oszczędzania mówiąc mu, że jak ma katar i wydmucha nos w chusteczkę higieniczną, to taką chusteczkę mokrą od kataru powinien położyć na ciepłym kaloryferze albo schować do kieszeni na dwa dni. Chusteczka wyschnie i można się nią jeszcze podetrzeć w ubikacji po wszystkim, zaoszczedzając w ten sposób na papierze toaletowym.
Jeden z pierdyliarda powodów dlaczego BYŁY mąż.
@Janeedoe
Aż sobie wyobraziłem jak te szczęśliwe bakterie w ciepełku sie rozmnażają i z cyrkulacją powietrza wedrują z kaloryfera po całym pomieszczeniu.
Jestem w grubym szoku..
I pewnie dużo często dziecko chorowało, bo twój były hodował sobie bakterie. Co skutkuje rujnowaniem się na leki oraz L4, ale to szczegół.
Więcej oszczędziłby kupując chusteczki, ale zakręcając ogrzewanie. Z matmy dobry nie był :)
Twój ojciec to idiota
Uważam, że liście i gazety to fanaberie. Otóż dupę po załatwieniu sprawy wystawia się przez okno i tam w naturalny sposób wiatr muska ją lekkim powiewem. I dupa wywietrzona i łonie natury oddane co jego.
Twój ojciec, jest ładnie popieprzony.
Za dużo, przecinków.
Przepraszam, że tak się czepiam, ale naprawdę mam wrażenie że ostatnio te przecinki plenią się jak szalone... Czasem warto je trochę okiełznać, bo to się powoli wymyka spod kontroli 🙄
Nic z tych dwóch derp. Lepsze poprawne i przemyślane ich stawianie.
Derp, pewnie to zależy od indywidualnych preferencji...
Dla mnie niedomiar jest lepszy od nadmiaru, przynajmniej jeśli skala błędów jest porównywalna (ale oczywiście jeden przecinek za dużo to lepiej, niż kompletny ich brak, zwłaszcza w zdaniach wielokrotnie złożonych, takich jak to właśnie ;)
Zawsze warto zwrócić uwagę na to, czy wypowiedź jest poprawna... ale w takiej potocznej pisaninie, jaką tu stosujemy w komentarzach, literówki i drobne błędy nie są zbrodnią ;)
Jednak przecinek w prostym zdaniu, między podmiotem a orzeczeniem to dla mnie za wiele... a niestety jest to forma, która ostatnio zyskuje na popularności :C
Niestety nie da rady edytować, ale napiszę to jeszcze raz poprawnie:
Twój ojciec jest ładnie popieprzony.
Seba, brawo Ty!
Chociaż może to lepiej, że nie można edytować komentarzy, bo wtedy cała ta dyskusja o przecinkach straciłaby sens... A wyszło całkiem pouczająco i kulturalnie 👍
Gdyby ten facet uważał brak papieru za coś zdrowego, rozsądnego i normalnego, to nie miałby potrzeby udawać przed gośćmi, że ma papier toaletowy w domu na co dzień. Odebranie rodzinie pewnych podstaw normalnego bytowania to jest przemoc. Może nie taka jawna, może w białych rękawiczkach, ale przemoc. Już widzę, jak gazeta lub liść dokładnie i higienicznie rozprawiają się z resztkami kału i moczu...
Oh, i pod tym wyznaniem nie ma tekstów w stylu "jak ja byłem młody, to nie było papieru i przeżyłem"? Czyli ten tekst sprawdza się tylko przy elektronice, z której, tak nawiasem mówiąc, korzystają ci wielcy przeciwnicy elektroniki?
Jak byłam mała to nie było papieru, albo jak był to szary tzw papier scierny. Przeżyłam. Ale jest to jedno z najgorszych wspomnień jeśli chodzi o braki sklepowe w PRL. Czekoladę, herbatę nawet można było jakoś odpuścić I zastąpić zdrowszą alternatywą, a ten papier I gazety, masakra.
Kurczę, moja mama urodziła się w 71 i nie pamięta braku papieru toaletowego w sklepach, a co za tym idzie i w domach.
@nata
Rodzice Twojej mamy mogli mieć chody. Krótkie wyszukanie w internecie potwierdziło, że były problemy z papierem.
Raczej nie mieli chodów ;)
@nata
¯\_(ツ)_/¯ a z papierem i tak był problem.
a nie mogłes zabierac papieru ze szkoly? chociaz 1 tygodniowo. nikt za bardzo by nie stracil a ty mialbys normalne doświadczenia podczas defekacji
Ja bym na Twoim miejscu "pożyczała" papier ze szkoły.