#a2ilQ
Dobre ćwierć wieku temu moja mama zdradziła mojego „tatę”, a owocem tego jestem ja. Historia bez fajerwerków? No niestety nie do końca. Ani moja mama, ani „tata”, ani rodzeństwo, ani nikt inny nie wie, że ja wiem. Zresztą, z tego co wiem, „tata” również nie wie o wybryku mamy. Najlepsze w tej historii jest to, że wiem, kim tak naprawdę jest mój biologiczny ojciec, a jest nim człowiek, którego całe życie uważałam za najlepszego „wujka”, który zawsze mnie traktował inaczej niż resztę rodzeństwa. Jako dziecko nie widziałam w tym niczego podejrzanego, może po prostu mnie bardziej lubi? Z czasem zaczęłam się zastanawiać, skąd ta wzmożona sympatia. Kilka zasłuchanych przypadkiem rozmów, znalezionych starych pożółkłych listów, skojarzonych faktów i nagle wszystko stało się jasne – jest moim ojcem.
Czasami nie wiem już jak mam się w jego towarzystwie zachowywać, jak rozmawiać. Nie wiem co mam robić, czy wykrzyczeć wszystkim, że znam całą prawdę i rozwalić tym rodzinę, i co mi to da? Czy do końca życia udawać, że o niczym nie wiem i brnąć w udawanie kochającej się rodziny i wpadającego i dzwoniącego od czasu do czasu wujka? Sytuacja jest raczej z tych beznadziejnych. Ech, życie.
A czemu udawać kochającą rodzinę? Tata Cię nie kocha? Mama też? Co z tego, że ktoś inny Cię spłodził?
I jak to jest możliwe, że cała rodzina od strony taty nie połapała się przez ponad 20 lat, a Ty się dowiedziałaś?
Mam podobną sytuację w rodzinie, ojcem kuzynki nie jest mąż jej mamy, tylko jego brat, a jej wujek. U mnie w rodzinie wszyscy o tym wiedzą, ale nikt o tym nie mówi. Nie mam pojęcia, czy kuzynka wie.
Nie zdziwiłabym się, gdyby rodziną autorki też o tym wiedziała, tylko po prostu jest to temat tabu w ich rodzinie.
Ten kto Cię wychowuje jest twoim tatą, a nie dawca nasienia. Jeżeli jest dobrym tatą to resztą bym się jakoś mocno nie przejmował. A może nie Ty jedna o tym wiesz, ale inni też wolą milczeć niż rozdrapywać stare rany.
dawca nasienia tez sie stara, w sumie win-win
Nie, nie stara się, bo nie jest ojcem dla swojej córki. Co za dziwne wartości.
stara sie dawac jej jak najwiecej z pozycji, ktora obecnie w jej zyciu ma
Czy tylko mnie te stare, pożółkłe listy brzmią trochę zbyt filmowo? Kto trzyma w domu listy w których jest mowa o jego zdradzie?
Pisarz.
Hmm.
Nikt nie wie, co powinnaś zrobić, bo nikt nie wie, jak dalej potoczą się Wasze losy.
Natomiast według mnie, gdy poczujesz się gotowa, możesz porozmawiać z "wujkiem" na osobności. Gdzieś poza domem. I spokojnie powiedzieć mu, czego się domyślasz, jakie fakty znasz.
Skoro "wujek" traktuje Cię inaczej, on prawdopodobnie albo wie, albo się domyśla. Takie odkrycie kart pomoże Wam nawiązać relację ojciec-córka, którą możecie sobie spokojnie wzmacniać.
Czemu natomiast nie poszłabym najpierw do matki? Bo matki mają w zwyczaju wypierać się wszystkiego i kłamać w żywe oczy. Nie wszystkie oczywiście, nie wiem, jaka jest Twoja. Ale prawdopodobieństwo kłamstw jest tu jak dla mnie bardzo duże.
I dalej. Jeśli tak zrobisz, nie ma potrzeby, by informować o tym resztę rodziny. Przynajmniej na razie. Pozwól sobie spokojnie budować relację z "wujkiem", oswój się z tą sytuacją, poczuj się bezpiecznie. A w przyszłości, gdy poczujesz odpowiedni moment, porozmawiaj też z matką i resztą rodziny. Ale nie spiesz się. Daj sobie czas.
Pamiętaj też o bardzo ważnej rzeczy. Twój drugi tata, ten który Cię wychowuje, też jest Twoim ojcem i z nim też możesz mieć zdrową relację ojciec-córka. W obecnych czasach rodzin patchworkowych to całkiem częste zjawisko. Jak wiele innych dzieci, po prostu masz dwóch ojców. :)
I nikt nie zauważył że grupy krwi się nie zgadzają? A jeśli akurat się zgadzają to i tak sprawa może się wydać w najmniej odpowiednim momencie - Powszechne są już badania genetyczne. W skrajnym przypadku może być jeszcze gorzej - ojciec zgadza się być dawcą do przeszczepu a tu - brak pokrewieństwa.
Po dwudziestu trzech latach nadal nie znam swojej grupy krwi. Nigdy nie było okazji zbadać, choć różne inne badania miałam. Takie rzeczy się mogą wydać (o ile ktoś się nie przyzna) tak naprawdę tylko w sytuacji, gdy ktoś potrzebuje dawcy. Bez powodu albo podejrzeń badań genetycznych też nikt nie robi. Nie dziwi mnie, że jeszcze się nie wydało.
Wystarczy, że jedno z rodziców ma grupę A, a drugie B i wszystkie kombinacje są możliwe u dzieci, pomijając Rh
wrozka dobrze powiedziala, z grup moze nic nie wynikac
poza tym jest jeszcze cos takiego jak fenomen bombajski
Szczera rozmowa z mamą i biologicznym tata byłaby wskazana
Wykorzystaj wiedzę na swoją korzyść. Jako kartę przetargową