#bHsIK

Ostatnie tygodnie przed porodem spędziłam w szpitalu z powodu zagrożonej ciąży. Okropnie się nudziłam, mało kto mnie odwiedzał, chłopak w pracy, rodzice w pracy, harowali na przyszłego syna / wnuka.

Któregoś równie nudnego dnia, siedzę na łóżku, czytam poradnik dla przyszłych matek, a tu nagle drzwi się otwierają i wchodzi... moja dentystka. Mówi: "Ja do pani S..." (czyli do mnie). Patrzę na nią ze zdziwieniem i zarazem obawą, bo zawsze źle znosiłam wizyty u dentysty i mówię: "Ale ja mam wszystkie zęby zdrowe...". 

Nagle ona i pielęgniarka, która weszła za nią zaniosły się ogromnym śmiechem. Patrzę na nie zdezorientowana. Gdy w końcu się uspokoiły, owa dentystka mówi: "Jestem lekarzem internistą i przyszłam panią zbadać, ale chyba pani poznała już moją siostrę bliźniaczkę". Szok.
Freezerx Odpowiedz

Historia fajna, wiem że się czepiam ale ten fragment: "rodzice w pracy, harowali na przyszłego syna / wnuka." troszkę irytujący :p

Choć wiem, ze zapewne nie bylo nic złego na myśli.

SportToZdrowie

Autorka tu nie pisze opowieści pretendującej do literackiej nagrod Nobla, a zwykle wyzwanie. Wyluzuj.

Seven777

Rozumiem chłopaka pracującego na dziecko ale Twoich rodziców juz nie. Zwłaszcza harujących. Pewnie masz max. z 19 lat, chłopak nie więcej.

radiant Odpowiedz

To że rodzina Cię nie odwiedzała w szpitalu nie ma żadnego uzasadnienia (chyba że obowiązywał zakaz odwiedzin). Jak ktoś nie chce odwiedzić to widocznie ma Cię gdzieś.
Jak mój brat wylądował w szpitalu na 3 tygodnie, to odwiedziło go parę osób z pracy, ale maż kuzynki już nie. Daleko nie miał - pracuje w tym szpitalu.

Dodaj anonimowe wyznanie