Tego dnia wracaliśmy z mężem z wakacji. Po 4h jazdy postanowiliśmy zatrzymać się na kawę, więc zjechaliśmy na mały parking w lesie, jakich pełno przy różnych trasach. Mąż odszedł na bok, bo musiał jeszcze gdzieś zadzwonić, podczas gdy ja rozkładałam termos, kubki i kanapki na ławie. Za chwilę podszedł do auta i zawołał mnie, abym przyszła pomóc znaleźć mu płytę z naszą piosenką, bo skoro jesteśmy na parkingu sami, to możemy głośniej czegoś posłuchać. Już wtedy zapaliła mi się czerwona lampka, bo kurczę, ale muzyki w aucie słuchamy tylko z pendrive'a i płyt nie mamy. Lekko zaniepokojona, ale zostawiam wszystko i idę. Wsiadłam do auta, a mąż krzyknął, żebym zamknęła drzwi, odpalił silnik i wcisnął gaz do dechy. Wtedy zza drzew wyskoczyło 5 potężnych mężczyzn, gonili nasz samochód, uderzając w niego pięściami i coś krzycząc.
Zatrzymaliśmy się dopiero na stacji kilka kilometrów dalej. Mąż powiedział mi wtedy, że zauważył ruch za drzewami, ale nie mógł zawołać mnie inaczej, aby nie wzbudzać ich podejrzeń. Prawdopodobnie chcieli nas wtedy napaść i ukraść samochód. Od tego czasu jak ognia unikamy takich zjazdów.
Dodaj anonimowe wyznanie
Dobrze odrobiona lekcja zaufania do siebie nawzajem.
No i brawo dla męża za czujność, naprawdę brawurowo wybrnął z sytuacji.
Przeszedł mi dreszcz po plecach.
Brawa dla męża za mądre wyjście z sytuacji i opanowanie, podziwiam. 💪👏
I dla autorki, że sie skapowała, że coś jest nie tak.
Irving o właśnie, ja znajac swoje nieogarniecie odkrzyknelabym że przecież nie mamy żadnej płyty:')
To nie tylko anonimowe wyznanie, ale i ostrzezenie dla innych kierowcow, i sprawa dla policji.
Moja znajoma wracała w nocy sama samochodem przez las ( nadziana kobita i dobrym autem jechała). Nagle przed jej auto odpowiednio wcześniej wyleciało kilku facetów i wywalili na drogę jakąś klode czy coś takiego żeby musiała się zatrzymać. Jak ich zobaczyła to nad niczym się nie zastanawiała tylko walnela gaz do dechy i jakos przez tą przeszkodę przejechała, auto rozpieprzone całkowicie, ale uratowała się, dojechała do zabudowań kilkaset metrów dalej.
a może powinna wcisnąć wsteczny albo zrobić nawrót?
Nie zdążyła by. Oni byli na to przygotowani.
Mocne
Podziwiam wasze opanowanie i szybkie przemyślenie sytuacji przez Twojego męża.
Ja, znając życie, pewnie wyzionełabym ducha ze strachu. 👻
Dzięki, wiem czego jeszcze unikać!
Termosa szkoda :/
Jak dla mnie kanapek bardziej
Ech... człowiek by rozjechał to gówno, a potem odpowiadał jak za ludzi ... Utylizowałbym.