Wchodzę czasem na strony ze zbiórkami charytatywnymi, żeby poczytać historie ludzkich tragedii... i się pocieszyć, że w moim życiu jeszcze nie jest tak źle.
Potem mam wyrzuty sumienia, że nikomu nie przelałam pieniędzy.
Zgadzam się. Autorko, wybieraj te historie, które do Ciebie przemówią i przelewaj chociaż drobne kwoty. Będziesz przy okazji miała satysfakcję, że pomogłeś.
Ja kiedyś śledziłam historię chorego niemowlaka i czekałam aż umrze. Ludzie tam przelewali kasę na leczenie dziecka, które i tak już było skreślone, ale przynajmniej rodzice dostali kasę na pogrzeb.
Jawiem1210
Nie byłam zadowolona, ale ulżyło mi, gdy dziecko umarło. Szkoda mi było dziecka, bo cierpiało naprawdę chyba kilka miesięcy, szkoda mi było ich rodziców, bo w śmierci bliskiej osoby strata nie jest tak przerażająca jak czekanie w niepewności, mając z tyłu głowy świadomość, że czeka się tak na prawdę na najgorsze. Mimo tej świadomości, nawet jadąc do szpitala, bo puls słabnie i lekarka wzywa cię w nocy, żebyś mogła się pożegnać, jadąc do tego szpitala nadal nie dopuszczasz do siebie myśli, że to już koniec. Ani na pogrzebie. Dopiero potem, gdy goście pojadą do siebie po stypie, a ty sprzątasz talerze i szukasz go wzrokiem, myślisz, że pewnie siedzi w garażu, ale po jakimś czasie zdajesz sobie sprawę, że on nigdzie nie poszedł i że to jego kilka godzin temu spuściliście do dołu w trumnie i zakopaliście. Niepewność to rozdrapana rana, strata to strup na tej ranie, który pozwala jej się zagoić.
Niezywa
Etanolansodu a tobie o co znowu chodzi strażniczko dobra i zła?
Franz1983
Może brutalne, ale uważam, że takie zbiórki na przedłużanie męki, zarówno dziecka jak i rodziny, są bez sensu. Wiadomo, że rodzice będą walczyć do końca, ale nie rozumiem obcych ludzi, którzy wspierają taką walkę skazaną na porażkę. Ja jak już wspieram jakąś akcję to wybieram takie, gdzie np. potrzebne są pieniądze na operację, po której ktoś wróci do zdrowia, choćby częściowo. A nie będzie leżał jak warzywko rok dłużej.
Niezywa
Etanolansodu Coś ci nie wyszło. To ty jesteś osobą, która atakuje wszystkich.
Niezywa
Pokaż mi gdzie i komu życzyłam śmierci. Przecież to ty jesteś osobą która kłóci się ze wszystkimi nawet jak nie ma racji. Z tobą to nawet nie ma dyskusji, bo zawsze będziesz miała coś do powiedzenia argumentując z dupy
Dragomir
A tymczasem kolejna osoba zostala wybudzona dzieki dzialalnosci Funfacji Budzik. Tez bylo bez sensu.
Vampire7
Po 1) nigdy nie wiadomo jednak jak choroba się rozwinie, nie można powiedzieć, że ktoś na pewno zaraz umrze i przestać walczyć. Są ludzie, którzy mieli wyrok śmierci i żyją. Nawet takie przypadki były w hospicjach dla dzieci. Dziecko miało umrzeć, a wyszło z hospicjum i żyje. Naprawdę różnie bywa.
Po 2) jeżeli dziecko czy dorosły przy takiej zbiórce umrze, to kasa i tak idzie do kolejnej potrzebującej osoby, więc to nie jest tak, że nagle pieniądze idą w błoto
Franz1983
Vampire 7 - te pieniądze, które zostały owszem zostaną przekazane dalej. Ale te które już wydano na przedłużanie wegetacji nie. A o to mi właśnie chodzi. I tak, wiem, że cuda się zdarzają, ale chyba najpierw powinniśmy skupiać się na rzeczach realnych. Są choroby, które drogimi kuracjami można powstrzymać ale ci których na to nie stać umierają. Ostatnio jakaś dziennikarka, chyba chora na raka, pisała, ile tysięcy miesięcznie wydaje na kurację bo nie ma refundacji na ten lek. Szczegółów nie pamiętam. Tylko że ją akurat stać, ale co z przeciętnym zjadaczem chleba? To chyba lepiej te pieniądze takim ludziom przekazać gdzie jest duża szansa że będą jeszcze długo i w miarę normalnie żyć niż komuś całkowicie sparaliżowanemu, lub z jakimś poważnym uszkodzeniem mózgu bez świadomości co się dzieje, tylko po to żeby tak sobie leżał przykuty do łóżka kilka lat dłużej. Bo mooooże kiedyś mrugnie powieką. Wszystkim nie uda się pomóc, więc powinno się w pierwszej kolejności wspierać tych którzy mają szansę na normalne życie a nie wegetację.
Nie musisz przelewać grubych tysięcy. Potrzebujący ucieszy się ze wszystkiego. Spróbuj ustalić limit, odpowiadający twojemu budżetowi na przykład 100 zł miesięcznie na dowolną zbiórkę. Ty nie zbiedniejesz a na pewno poczujesz się lepiej, o wdzięczności osoby obdarowanej nie wspominając 🙂
Nie rozumiem tego sposobu na dowartościowanie się poprzez poznawanie historii ludzi, którzy mają gorzej.
Accio
No wiesz, to niekoniecznie musi działać tak, że cieszy się z czyjegoś nieszczęścia. Patrzenie na ludzi w gorszej sytuacji czasem pomaga na zasadzie ,,ogarnij się, zawsze mogło być gorzej"
queenB
Ale przecież w naszym społeczeństwie, kiedy z jakiegoś powodu jest Ci źle, a nie umierasz akurat na raka czy cała rodzina nie zginęła Ci w katastrofie lotniczej, wszyscy pocieszają Cię zdaniem: "weź się w garsc, inni mają gorzej" 😂 w domyśle: spadaj mi tu z tą depresją, cieniasie, inni mają PRAWDZiWE problemy.
Redhairdontcare
Ja lubię oglądać programy o biedzie w różnych miejscach świata. Jestem materialistka i zawsze uważam, ze mogłabym mieć więcej pieniędzy, ale przez czas trwania takiego programu po prostu doceniam to ile mam i ze miałam cholerne szczęście do tego gdzie się urodziłam
To przelewaj.
Wilk syty i owca cała.
Zgadzam się. Autorko, wybieraj te historie, które do Ciebie przemówią i przelewaj chociaż drobne kwoty. Będziesz przy okazji miała satysfakcję, że pomogłeś.
To by było za proste
Ja kiedyś śledziłam historię chorego niemowlaka i czekałam aż umrze. Ludzie tam przelewali kasę na leczenie dziecka, które i tak już było skreślone, ale przynajmniej rodzice dostali kasę na pogrzeb.
Nie byłam zadowolona, ale ulżyło mi, gdy dziecko umarło. Szkoda mi było dziecka, bo cierpiało naprawdę chyba kilka miesięcy, szkoda mi było ich rodziców, bo w śmierci bliskiej osoby strata nie jest tak przerażająca jak czekanie w niepewności, mając z tyłu głowy świadomość, że czeka się tak na prawdę na najgorsze. Mimo tej świadomości, nawet jadąc do szpitala, bo puls słabnie i lekarka wzywa cię w nocy, żebyś mogła się pożegnać, jadąc do tego szpitala nadal nie dopuszczasz do siebie myśli, że to już koniec. Ani na pogrzebie. Dopiero potem, gdy goście pojadą do siebie po stypie, a ty sprzątasz talerze i szukasz go wzrokiem, myślisz, że pewnie siedzi w garażu, ale po jakimś czasie zdajesz sobie sprawę, że on nigdzie nie poszedł i że to jego kilka godzin temu spuściliście do dołu w trumnie i zakopaliście. Niepewność to rozdrapana rana, strata to strup na tej ranie, który pozwala jej się zagoić.
Etanolansodu a tobie o co znowu chodzi strażniczko dobra i zła?
Może brutalne, ale uważam, że takie zbiórki na przedłużanie męki, zarówno dziecka jak i rodziny, są bez sensu. Wiadomo, że rodzice będą walczyć do końca, ale nie rozumiem obcych ludzi, którzy wspierają taką walkę skazaną na porażkę. Ja jak już wspieram jakąś akcję to wybieram takie, gdzie np. potrzebne są pieniądze na operację, po której ktoś wróci do zdrowia, choćby częściowo. A nie będzie leżał jak warzywko rok dłużej.
Etanolansodu Coś ci nie wyszło. To ty jesteś osobą, która atakuje wszystkich.
Pokaż mi gdzie i komu życzyłam śmierci. Przecież to ty jesteś osobą która kłóci się ze wszystkimi nawet jak nie ma racji. Z tobą to nawet nie ma dyskusji, bo zawsze będziesz miała coś do powiedzenia argumentując z dupy
A tymczasem kolejna osoba zostala wybudzona dzieki dzialalnosci Funfacji Budzik. Tez bylo bez sensu.
Po 1) nigdy nie wiadomo jednak jak choroba się rozwinie, nie można powiedzieć, że ktoś na pewno zaraz umrze i przestać walczyć. Są ludzie, którzy mieli wyrok śmierci i żyją. Nawet takie przypadki były w hospicjach dla dzieci. Dziecko miało umrzeć, a wyszło z hospicjum i żyje. Naprawdę różnie bywa.
Po 2) jeżeli dziecko czy dorosły przy takiej zbiórce umrze, to kasa i tak idzie do kolejnej potrzebującej osoby, więc to nie jest tak, że nagle pieniądze idą w błoto
Vampire 7 - te pieniądze, które zostały owszem zostaną przekazane dalej. Ale te które już wydano na przedłużanie wegetacji nie. A o to mi właśnie chodzi. I tak, wiem, że cuda się zdarzają, ale chyba najpierw powinniśmy skupiać się na rzeczach realnych. Są choroby, które drogimi kuracjami można powstrzymać ale ci których na to nie stać umierają. Ostatnio jakaś dziennikarka, chyba chora na raka, pisała, ile tysięcy miesięcznie wydaje na kurację bo nie ma refundacji na ten lek. Szczegółów nie pamiętam. Tylko że ją akurat stać, ale co z przeciętnym zjadaczem chleba? To chyba lepiej te pieniądze takim ludziom przekazać gdzie jest duża szansa że będą jeszcze długo i w miarę normalnie żyć niż komuś całkowicie sparaliżowanemu, lub z jakimś poważnym uszkodzeniem mózgu bez świadomości co się dzieje, tylko po to żeby tak sobie leżał przykuty do łóżka kilka lat dłużej. Bo mooooże kiedyś mrugnie powieką. Wszystkim nie uda się pomóc, więc powinno się w pierwszej kolejności wspierać tych którzy mają szansę na normalne życie a nie wegetację.
Nie musisz przelewać grubych tysięcy. Potrzebujący ucieszy się ze wszystkiego. Spróbuj ustalić limit, odpowiadający twojemu budżetowi na przykład 100 zł miesięcznie na dowolną zbiórkę. Ty nie zbiedniejesz a na pewno poczujesz się lepiej, o wdzięczności osoby obdarowanej nie wspominając 🙂
Nie rozumiem tego sposobu na dowartościowanie się poprzez poznawanie historii ludzi, którzy mają gorzej.
No wiesz, to niekoniecznie musi działać tak, że cieszy się z czyjegoś nieszczęścia. Patrzenie na ludzi w gorszej sytuacji czasem pomaga na zasadzie ,,ogarnij się, zawsze mogło być gorzej"
Ale przecież w naszym społeczeństwie, kiedy z jakiegoś powodu jest Ci źle, a nie umierasz akurat na raka czy cała rodzina nie zginęła Ci w katastrofie lotniczej, wszyscy pocieszają Cię zdaniem: "weź się w garsc, inni mają gorzej" 😂 w domyśle: spadaj mi tu z tą depresją, cieniasie, inni mają PRAWDZiWE problemy.
Ja lubię oglądać programy o biedzie w różnych miejscach świata. Jestem materialistka i zawsze uważam, ze mogłabym mieć więcej pieniędzy, ale przez czas trwania takiego programu po prostu doceniam to ile mam i ze miałam cholerne szczęście do tego gdzie się urodziłam
mi tez pomaga np. patrzenie jak sie zyje w innych biednych krajach