#clskE
Jak to w tamtych czasach bywało, domem zajmowała się wyłącznie prababcia, pradziadek ani nie sprzątał, ani nie gotował, jego rolą było zarabianie pieniędzy. Któregoś razu prababcia musiała wyjechać na dwa dni, zostawiła pradziadkowi jakieś jedzenie i kazała mu tylko ugotować sobie do tego ziemniaki. A pradziadek... Spalił garnek i ziemniaki, bo nie przyszło mu do głowy, że do gotowania potrzebna jest woda.
Jego argumentacja? „Żona zawsze podawała suche!”
Stary ten kawał.
"Jak to w tamtych czasach bywało, domem zajmowała się wyłącznie prababcia"
A dlaczego? Bo baby nie chciały chodzić do pracy i były niewykształcone, więc przynajmniej domem się zajmowały, skoro innych obowiązków nie było.
W sumie to miały dobrobyt, mąż na całą rodzinę zarobił, a one w większości nic nie robiły. Dzisiaj też wiele kobiet chciałoby tak żyć, niestety czasy są takie, że jedna wypłata często już nie wystarczy, więc trzeba zakasać rękawy i iść do prawdziwej roboty! Koniec dobrobytu!
Nie. Kobiety z nienajwyższych sfer (czyli te, które same gotowały) w miastach chodziły do pracy, tylko zwykle ze względu na ich możliwości była to niżej płatna, ale za to wymagająca mniej siły fizycznej praca.
Na wsi natomiast kobiety również brały udział w pracach w polu i przy zwierzętach, tylko z racji tego, że statystycznie były mniej wydajne, bardziej opłacało się właśnie im powierzyć obowiązki kuchenne, które nie wymagały aż tyle siły fizycznej co np. koszenie przy pomocy tradycyjnej kosy.
U mnie w rodzinie wszystkie babcie i prababcie, a także wszystkie kobiety z pokolenia moich rodziców i mojego pracowały lub nadal pracują zawodowo (mieszkające na wsi babcia i prababcie - w rolnictwie, reszta w innych zawodach).
Poznałam osobiście - raptem kilka pań ze starszego niż moje pokolenie, które zdecydowały się zrezygnować z pracy zawodowej że względu na wychowanie dzieci. To mamy moich kilkorga znajomych, które to panie są obecnie w wieku emerytalnym lub przedemerytalnym.
A Twoje wstępne nie pracowały?
Pradziadek przy saniach.