Nie mam pojęcia dlaczego tak jest, ale brzydzą mnie słowa kończące się na „wina”. Pachwina, botwina, gęstwina – jakoś tak nieprzyjemnie mi się robi, jak je słyszę.
Mam na imię Malwina :(
To nie Twoja wina, że nazwali Cię Malwina. Dziewczyno, napij się wina, jest lepsze niż botwina. Tylko nie wypij za dużo, bo będziesz miała chód pingwina. Kripi.
Niech mówią do Ciebie Malwa :) chociaż własne imię nie będzie Cię brzydziło.
Mi się Malwa kojarzy z larwa
To nie Twoja wina, że nazwali Cię Malwina. Dziewczyno, napij się wina, jest lepsze niż botwina. Tylko nie wypij za dużo, bo będziesz miała chód pingwina. Kripi.
a wina też się brzydzisz pic?
To dopiero nowina...
Akurat chwile temu myślałam sobie o imieniu Malwina ze jest ładne i podoba mi się :D Takze nie przejmuj się, Twoje imie brzmi lepiej niż "pachwina" ;)
Mnie to chyba w buszu chowali, bo pierwszy raz usłyszałam to imię w średniej szkole.
Kopara mi opadła, że ktoś tak ładnie może się nazywać :)
Pokochaj siebie najpierw.
Spróbuj po prostu mówić sobie w myślach cały czas słowa kończące się na "wina" i ci przejdzie :)
Ja nie znoszę "Pelcowizna", "słoniowacizna", brrr ;/
Ale jak słyszysz wino to nie robi ci sie nieprzyjemnie ?