#d86bx

Jestem dobrą uczennicą, mam wysoką średnią, biorę udział w olimpiadach, konkursach. Nauczyciele mnie chwalą, rodzice z wypiekami na twarzach zastanawiają się, na jakie studia mnie wysłać. Wszyscy wróżą mi świetlaną przyszłość zawodową. A ja... szczerze mówiąc marzę o pracy bez ambicji. Takiej, w której nie musiałabym myśleć ani wkładać w nic serca. W której mogłabym emocjonalnie i intelektualnie przewegetować te 8 godzin, by później w domowym zaciszu powrócić do życia i tworzyć sztukę, której nie miałabym odwagi sprzedać, bo zwyczajnie brakuje mi talentu oraz inteligencji, by powołać do życia coś naprawdę dobrego. Chcę spełniać się poprzez dzieła ukryte przed światem i pogłębianie wiary. Chcę być szczęśliwa, nie interesują mnie oklaski ani wysokie honoraria. Wymarzona praca może być nisko płatna, byleby tylko starczyło na dach nad głową oraz jakieś podstawowe potrzeby, tak abym nie musiała polegać na ubogich rodzicach lub partnerze, którego wolałabym nie mieć.

Nie wiem nawet, czy istnieje gdzieś taki zawód. Praca fizyczna wymaga zazwyczaj dobrej kondycji lub umiejętności, których ja nie posiadam. Prawdopodobnie nigdy nikomu się do tego nie przyznam - nie chcę uderzać w mur frustracji, oczekiwań, nacisków i niezrozumienia. Być może przeczytacie kiedyś jakiś felieton mojego autorstwa, może nawet tanią książkę podpisaną moim nazwiskiem. Szkoda. Takie życie.
Franz1983 Odpowiedz

Praca w fabryce jest dla Ciebie. 8 godzin wciskasz guzik w maszynie i przekładasz zrobiony produkt na kolejną kupkę. Albo zrób kurs na jakiś wózek widłowy, to lepiej zarobisz i praca siedząca. Urząd odpada, za dużo trzeba się z debilami użerać. Rodzice będą pewnie marudzić, ale olej to. Rób to co to Tobie sprawia przyjemność.

Szczypi0rek

Na maszynie tez trzeba umieć pracować
To 8 godzin które masz sam na sam ze sobą, bo często nie można gadać albo jest głośno itd. To 8 godzin robienia jednej czynności i dopiero wtedy można poczuć jak długa może być jedna godzina.

Gro9 Odpowiedz

"pracy bez ambicji. Takiej, w której nie musiałabym myśleć ani wkładać w nic serca. W której mogłabym emocjonalnie i intelektualnie przewegetować te 8 godzin"
mam dla ciebie idealne rozwiązanie, pracę marzenie. Tylko jedno pytanie: Co wolisz ?
Sejm czy Senat ??

SzeptOdbytu

Niech wybierze Senat. Tam jeszcze mniej "roboty".

KlaraBarbara

No na senat to sobie by musiała poczekać

Mocno Odpowiedz

Źle kombinujesz. Praca powinna być dobrze płatna, wtedy możesz pracować na część etatu i mieć czas na rozwijanie swoich pasji.

Beztraumy Odpowiedz

Szczerze? Od razu przyszło mi do głowy, że powinnaś iść do zakonu. Jakiegoś kontemplacyjnego. Możesz pogłębiać wiarę, spełniać się w sztuce i nie mieć partnera. Masz dach nad głową i o ubranie też nie musisz się martwić. Czasem możesz cis ugotować. "Praca" idealna

SzubiDubi

A Ty myślisz że w zakonie to sie tylko modli i kontempluje? Tam dopiero jest harówa...pielenie grzadek, uprawa roślin, musisz sobie wszystko wyhodować, sprzątanie, wszystkie prace remontowe itd

Beztraumy

Ale autorka chyba takiej pracy codziennej chce.

ohlala

@Beztraumy

Raczej nie chce pracy, w której się wymęczy fizycznie, bo po pracy nie będzie miała siły na swoje pasje.

Natalia Odpowiedz

Zostań motorniczą, robisz swoje i do domu.

AllGoodNamezTaken Odpowiedz

Miałam bardzo podobną sytuację, tylko ja po napisaniu matur nie wiedziałam jeszcze tego, co Ty teraz. Uwielbiałam sztukę, ale dorastałam z przekonaniem, że to nie jest coś, z czego można się utrzymać. Byłam świetną uczennicą, bardzo ambitną z parciem na bycie najlepszą i bardzo dobrymi wynikami z matur rozszerzonych, tak więc poszłam na bardzo ambitne studia do stolicy, bo przecież wszystko musiało być naj - nawet uczelnia. Szybko okazało się, że ze stresem nie radzę sobie najlepiej, ku wściekłości i niezrozumieniu rodziców zrezygnowałam, i postanowiłam wybrać coś mniej ambitnego w mniej ambitnym mieście, bliżej domu rodzinnego. Mniej, ale tylko trochę, bo wciąż był to bardzo wymagający kierunek medyczny, z ogromną konkurencją. Gdzieś mi w głowie świtało, że najchętniej pracowałabym w jakimś prostym i niewymagającym zawodzie, ale na pewno nie fizycznym, bo przecież w domu miałam wpojone, że z tego nie da się godnie żyć. Też chciałam po prostu nie musieć myśleć ani się stresować. Po wielu perypetiach, to historie na całe wyznania, także je pominę, zmieniłam swoje życie o 180 stopni i postanowiłam postawić na sztukę. Obecnie pracuję jako grafik i utrzymuje się z freelancu i prac doradczych. Robię studia artystyczne bo chcę, bo mnie to ciekawi. Uświadomienie sobie tego zajęło mi kilka lat, i choć to bardzo kliszowe, nabawiłam się nerwicy lękowej, a później depresji. Obecnie jestem na psychotropach i chodzę na terapię, gdzie okazało się, ze moje wybory i ambicje nie byly moje. Ja chciałam tylko świętego spokoju i stabilnego życia.

Także no, wnioski wyciągnęłaś pewnie sama, ale i tak to powiem. Nie wmawiaj sobie, że ze swojej pasji się nie utrzymać. Jeśli postanowisz spełniać ambicje rodziców swoim kosztem, zapłacisz za to własnym szczęściem, a może nawet tak jak ja - zdrowiem psychicznym. Jeżeli lubisz pisać, idź na studia dziennikarskie, polonistykę, może nawet filozofię czy psychologię - cokolwiek, co Cię interesuje.

KryzysTworczy Odpowiedz

Pogłębienie wiary?
A jaka to wiara? Bo jeśli to najpopularniejszy w naszym kraju katolicyzm, to mówi on wyraźnie, że należy rozwijać swoje talenty i służyć przez nie Bogu i ludziom, tak więc niewymagająca praca dla kogoś z sukcesami w nauce stoi w sprzeczności z ta ideą.

bazienka Odpowiedz

praca w fabryce przy tasmie? wykladanie towaru w sklepie? kasjerka (chociaz tu trzeba obcowac z debilami i madkami od naklejek), ogrodnictwo jakies pielenie, podlewanie, zbior owocow? "ciec" czyli ochrona jakiegos budynku? opcjonalnie babcia klozetowa?

zyj po swojemu, oni maja swoje zycie, ty swoje :)

Tayla Odpowiedz

Kiedys czytalam o dziewczynie ktora skonczyla szkole z nagrodami/honorami tylko po to zeby potem isc pracowac do Starbucksa bo nie interesowaly ja zadne studia czy cos z wiekszymi ambicjami. Sprobuj moze zatrudnic sie w kawiarni. Zawsze czulam ze te mniejsze lokalne maja swoj wyjatkowy „klimat”.

chlef123 Odpowiedz

niby nie lubię mówić ludziom, co powinni zrobić ze swoim życiem, ale tworzenie sztuki do szuflady to jednen z gorszych i smutniejszych pomysłów na życie. zamiast myśleć o sobie jako kimś za głupim i za mało utalentowanym, by tworzyć, po prostu ćwicz i doskonal się. lepiej tworzyć sztukę mało ambitną/dla ograniczonego grona odbiorców, niż dosłownie marnować siły na sztukę, ktorej nikt nigdy nie zobaczy

Zobacz więcej komentarzy (13)
Dodaj anonimowe wyznanie