#dWc7E
Coraz więcej czasu spędzałam w jego towarzystwie, zdałam sobie sprawę, że jestem w nim po uszy zakochana. Jak się później okazało, on także. Byłam typem osoby, która nie angażowała się w żadna związki, nie lubiłam zobowiązań. Ale spróbowałam. Było cudownie. Troszczył się o mnie, wspierał, jednym słowem - ideał. Po 4 latach związku nastał okres, że miałam nudności i co jakiś czas wymiotowałam. CIĄŻA - pomyślałam. Bardzo się ucieszyłam. Poszłam zrobić badania.
Jednak lekarz postawił inną diagnozę. Miałam guza mózgu. Minął spory czas, zanim przyswoiłam do siebie tę informację i zebrałam się, aby powiedzieć o fakcie chłopakowi, przyjaciołom i rodzinie. Chłopak nie mógł się z tym pogodzić, przyjaciele, ci "prawdziwi", wraz z rodziną mnie wspierali. Z dnia na dzień byłam coraz słabsza. Podjęłam się leczenia. Pewnego dnia mój cudowny chłopak oświadczył mi, że nie możemy być już razem. Jestem innym człowiekiem. Wyglądam inaczej. Nie zasługuję na miano jego "żony". On chce się nadal bawić, a ja już nie mam predyspozycji do tego. Ot! Cała prawda wyszła na jaw.
W moim życiu musiał nastąpić przełom, aby zrozumieć kto należy do "prawdziwych" przyjaciół. Bardzo ciężko to zniosłam. Nie mogłam się pogodzić z tą sytuacją. Ale dziękuję rodzinie, że była i jest przy mnie. Po powrocie do zdrowia (wraz z wyglądem) przyszedł Tomek i powiedział, że chce zacząć od nowa razem ze mną. Wyśmiałam go i to ja mu oświadczyłam, że zaczynam całe moje życie od nowa i bardziej będę przykładała uwagę na to z kim się wiążę. Odszedł w niepamięć.
Teraz mam 34 lata, dwójkę kochających dzieci, cudownego męża Piotra i jestem w pełni zdrową, szczęśliwą kobietą.
Co za dupek. Nienawidzę takich ludzi. Ale najważniejsze, że wyzdrowiałaś i jesteś szczęśliwa :)
Prawdziwa miłość NIE zna przeszkód. Choroba, kłopoty? To NIE są powody do rozstania.
Jak ja nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem, jak można przestać kochać z powodu wyglądu... Chociaż to oznacza, że tak naprawdę nigdy się nie kochało.
To znaczy, że się nie kochało, tylko ciało pociągało
Facet po prostu nie podołał. Przerosło go to. Zdarza się.
On na pewno kochał! Ale wygląd...
Ja chyba też nigdy tego nie zrozumiem ...
Dobrze że miałaś wsparcie innych, rodzinyi przyjaciół i
Trochę (TROCHĘ!) go rozumiem, bo to dla niego też straszna sytuacja i ludzie różnie reagują. Ale zachował się jak sukinkot, że potem jeszcze próbował wracać do ciebie, idiota. Brawa dla Ciebie i super, że masz szczęśliwą rodzinkę.;)
1.Tomek przyciągał dziewczyny za wyjątkiem Ciebie - gówno prawda...sama sobie przeczysz(a to że myślałaś ,że cwaniak nie ma nic do rzeczy)
2.Super ,że udało Ci się wyjść z choroby.
3.Mądrze zrobiłaś odtrącając go i dzięki temu masz to na co zasłużyłaś.
1. Nie przyciągał jej na początku dopiero później go polubiła, lub przyciągał, ale wmawiała sobie NIE. Nie lubię takich kolesi etc
To co ją do niego przyciągało ,że spędzała z nim coraz więcej czasu?
Z perspektywy lat i nieszczęśliwej miłości dodaje się jeszcze coś od siebie...
No to sobie wmawiała, że go nie lubi ;)
"lub przyciągał, ale wmawiała sobie NIE" czyli przyciągał...
Tak, podobał się jej, ale laska uparta, że tacy kolesie, 'cwaniaczki są be' wmawiała sobie, że go nie lubi, chociaż to kłamstwo... Czyli w sumie, tak zaprzeczała samej sobie :D
Ale ja nie gdybam co ona tam sobie myślała...wyłapuje zdania i się do nich odnoszę,nie interesuje mnie :co?jak?dlaczego?
jesli mieli wspolnych znajomych, to widywali sie dosyc czesto, a jesli ktos jest dojrzaly, to nie odstawia cyrkow typu "nie pojde tam, bo on tez bedzie". do kazdego czlowieka mozna sie przekonac, nie trzeba byc do kogos od poczatku pozytywnie nastawionym, by powstala z tego milosc.
A ja ci, toby, odpowiadam o co najprawdopodobniej według mnie chodzi :D
Tak @Obito - według 15-latki (jak dobrze pamiętam)...nie czepiam się Ciebie ,tylko po prostu nie lubię jak ktoś wchodzi w umysł autorki i pisze scenariusze.Ja odniosłem się do tego co jest napisane i reszta jest dla mnie niewiadomą, która mnie nie interesuje.
15 latki też czasem mogą mieć racje, wiesz? ;)
To teraz można powiedzieć, że choroba która miała być zagrożeniem, tak naprawdę uchroniła Ciebie przed związkiem z nieodpowiedzialnym i płytkim facetem . 😊
Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia dla całej Twojej rodziny 👍
Bardzo cieszę się, że wyzdrowiałaś i przestałaś być z takim dupkiem. Takich ludzi trzeba ze swojego życia eliminować.
Ale mam pytanie, korzystałaś z życia na maxa, czyli co? Zwiedzałaś inne państwa? Nurkowałaś? Skakałaś ze spadochronem, latałaś na paralotni? Zwiedzałaś obce kultury? Czy to oznacza tylko imprezowanie? Bo korzystanie z życia na maxa to (przynajmniej dla mnie) korzystanie z różnych, ekscytujących doświadczeń. A nie zwykle imprezowanie. Tzn imprezy są fajne i to jest cześć tego korzystania z życia, ale drażni mnie jak ktoś kto baluje dzień w dzień, impreza za imprezą i nie robi nic innego co byłoby ciekawe i twierdzi jak to on nie korzysta z życia. A to nie jest życie na maxa tylko zwykłe marnotrawstwo. No, ale to moje zdrowie.
Rany, ostatnie zdanie to miało być "No, ale to moje ZDANIE". A nie zdrowie. Wtopa. Przepraszam też za literówki jak jakieś są, ale czasami autokotekta na telefonie cos mi tam zamienia.
Dla kazdego korzystanie z zycia to coś innego ;)
W życiu nie skoczylabym z spadochronem i nie uznaje tego jako korzystanie z życia i innych ekstremalnych rzeczy.
Dla jednych to, dla innych imprezy, dla mnie nagranie kolibra wlasnym sprzętem i obejrzenie jego lotu na tarasie wodnego domku.
Dla ilu 19latek korzystanie z życia to dotknięcie muru chińskiego? ;)
Dlatego pisałam, że to moje zdanie. Dla mnie naprawdę imprezowanie nie ma nic wspólnego z korzystania z życia. Chyba, że impreza w Rio, to mogłoby być przeżycie. Dla mnie dotknięcie muru chińskiego, zjedzenie sushi w pobliżu góry Fudżi, pływanie przy rafie koralowej koło Australii, obejrzenie na żywo karnawału w Rio, zatańczenie z masajami, albo jakimś innym plemieniem byłyby takimi przeżyciami, po których powiedziałabym, że skorzystałam trochę z życia (a póki co, mam jeszcze 19 lat). Nie wiem, może jestem jakaś dziwna, bo dla mnie imprezy to żadne korzystanie z życia. I tak, wkurza mnie stwierdzanie jakim to imprezowanie dzień w dzień jest korzystaniem z życia. Ale to moje zdanie. Mam tylko nadzieję, że nikogo nie uraziłam swoim wkurzaniem się i oburzeniem ;)
"Podczas jednej z imprez poznałam Tomka, który swoją urodą przyciągał wiele dziewczyn. Z małymi wyjątkami, do których ja się zaliczałam. Pierwsze co o nim pomyślałam to "typowy cwaniak". (...)
Coraz więcej czasu spędzałam w jego towarzystwie, zdałam sobie sprawę, że jestem w nim po uszy zakochana." LOGIKA... To Autorka byla wyjatkiem czy zakochana po uszy...
Wszystko co złe dobrze się kończy. Dzięki chorobie poznałaś się na człowieku, który nie był Ciebie wart :)
za długie, żeby czytać ;x