#dZ5ss
Cały dzień miałam niemiłosierne bąki. Waliły jak zdechła zwierzyna.
Gdy siedzieliśmy i rozmawialiśmy, w pewnym momencie zachciało mi się puścić bąka, to uczucie było tak silne, że wiedziałam, że nie zdążę dojść do łazienki. Zaryzykowałam. Wbiłam ciche gazy w kanapę, a smród zgoniłam na psa. Wszyscy uwierzyli. Piesek przez to nie dostał już ani kawałka kiełbasy. Miałam ogromne wyrzuty sumienia, ale w domu wynagrodziłam mu to ulubionym psim przysmakiem.
Warto mieć psa, jak na prawdziwego przyjaciela przystało, przyjął winę na klatę.
Następnym razem jednak porządnie wypierdzę się przed spotkaniem.
Moim niezawodnym sposobem na taką przypadłość, czyli siedzące bąki, jest wypicie szklanki kefiru, jogurtu lub maślanki. Oczywiście bez cukru. Dostarcza się potrzebnych bakterii do trawienia, a te, które już tam są, przestają się "dusić" i nie wytwarzają gazów.
*śmierdzące
miało być.
Zostawie sobie niezgubke :) Może kiedyś się przyda. Dzięki!
Dobre, trzeba przetestować kiedyś ^^
Nie dla psa kiełbasa
To dobrze, że nie dostał więcej tej kiełbasy. To pies i nie może jeść tłustych rzeczy.
Tiaaa... A dzikie psy zanim zostały udomowione jadły czyste mięsko a tłuszczyku nie ruszały.
Tak w ogóle to psy nie powinny jeść kiełbasy nie ze względu na tłuszcz tylko przyprawy w nich zawarte.
W dodatku mocno przyprawionych.
LadyWood dzikie psy były dzikie i pewnie miały inne potrzeby żywieniowe niż udomowione
@HenrykGarncarz tzn jakie?
Dla psów czy kotów najlepsze jest tłuste mięso. Nie powinny jeść kiełbasy czy innych przetworzonych produktów przeznaczonych dla ludzi ze względu na sól i inne przyprawy, które są dla nich szkodliwe.
Tak na logikę - biorąc pod uwagę ze same musiały sobie upolować (= zużyć więcej energii), to tak jak piszesz tluszyczyk pewnie jadły. Obecnie dostają (zazwyczaj) pod nos, wiec nie sadze żeby potrzebowały go aż tyle
Psy nadmiernie tyją od węglowodanów, nie od tłuszczy.
Nareszcie ktoś to powiedział. Tyje się od cukrów (węglowodanów), nie od tłuszczu i białka. Dlaczego? Białko i tłuszcz sycą lepiej niż węgle, a nie dostarczając dużej ilości węgli zmuszamy organizm do spalania zapasów tłuszczu. Nie ma skoków insuliny, więc nie ma też napadów dzikiego głodu. Dodatkowo duże ilości cukrów nie krążą wraz z krwią, więc nie ma się aż takiego stanu zapalnego w organizmie, który wymusza produkcję cholesterolu do naprawy uszkodzonych komórek, więc od razu tajemnica miażdżycy przy diecie makaronowo - bułeczkowej, niemal beztłuszczowej przy ilości posiłków 5-6, tak chętnie promowanej przez lekarzy, została rozwiązana.
A nie mogłaś po prostu, nie wiem, pójść po prostu do toalety puścić tego bąka?
Jest napisane, że czuła, żeby nie zdążyła
"Że by nie zdążyła", a nie "żeby nie zdążyła". Wymowa ta sama, pisownia różna. Warto znać. Pozdrawiam.
Jeeeeju jakie to słooooooodkiee
Pies to Ci powinien podziękować za ratowanie zdrowia, bo nie wolno im dawać kiełbasy.