#diC2y

Koteło i Żulia
Niedawno poszłam z moją kotką do weta, bo zachowywała się jakoś dziwnie, zaczęła sporo jeść i wymagała więcej zainteresowania niż zwykle. U weterynarza okazało się, że będzie miała młode. OK, miło, fajnie, tylko jakim cudem? Kotka jest domowa, ogólnie gardzi podwórkiem, nawet ciężko jest mi ją zachęcić do wyjścia na balkon. Na dwór nie wychodzi wcale, mieszkamy w bloku, na 5 piętrze, a każde wyjście - nawet w kontenerku, wiąże się z kocią histerią, bo zimno, mokro itd. W domu, owszem, mamy jeszcze jednego kota, nazywa się Bubel i w zasadzie to imię naprawdę wiele obrazuje.
 
Bubel jest wykastrowany, lekko otyły i wiecznie śpiący, ale mimo wszystko od tej pory zaczęłam przyglądać mu się trochę podejrzliwie. Oglądało się swego czasu dr. House'a, więc przyszła mi do głowy debilna myśl "a może Bubel ma np. jądro ukryte wewnątrz ciała? Trzeba to sprawdzić". Jak pomyślałam, tak zrobiłam, zabrałam go do lekarza i z lekkim skrępowaniem przedstawiłam wetowi moją teorię. Spojrzał na mnie, zamrugał kilka razy, powiedział "oczywistą oczywistość", że nawet gdyby zdarzył się taki ewenement, to i tak kocur pewnie byłby bezpłodny, ale OK, sprawdźmy to. Badania niczego nie wykazały, Bubel grzecznie się im poddawał, potwierdziło się tylko to, że jest zdrowym kotem i że jest bubelkiem w pełnej krasie. Nadal nie wiadomo skąd ta ciąża u kici.

Pozostała już tylko jedyna możliwość, że doszło do czegoś na balkonie, ale niespecjalnie wiedziałam w jaki sposób jakiś kot mógłby się tam dostać. Nasz balkon to naprawdę ogromny, narożny taras, ale nie graniczy z żadnym z sąsiednich balkonów, poza tym ani jeden sąsiad na naszym piętrze nie ma kota. Jakieś kocisko mogło wdrapać się z dołu albo z góry, bo po zewnętrznej stronie balustrady, w całym pionie, są zamontowane drewniane "żaluzje", ale również sąsiedzi na górze i na dole mają wyłącznie psy. Okej, pomyślałam, pożyjemy - zobaczymy.

Pewnego wieczoru usłyszałam na balkonie cichą szamotaninę, wyjrzałam przez drzwi, w kącie za donicami ujrzałam jak wielkie rude kocisko... grzmoci mojego Bubla. Pogoniłam biseksualnego absztyfikanta moich kotów, ten z kolei okazał się niezłym kaskaderem, bo wcisnął się w lukę pomiędzy ścianą balustrady a żaluzjami i zszedł tak aż do parteru. Rozumiecie? Popierdzielał sobie po tych żaluzjach przez cały pion, od parteru aż po piąte piętro, żeby tylko pofiglować z moim Bublem i Żulią - bo tak zaczęliśmy ją nazywać po tych scenach balkonowym z Kotełem z osiedla ;)
Piszę to tu, bo wstyd mi za moje rozwiązłe koty ;P jak i za mój pokręcony tok rozumowania.
A, i pamiętajcie, kota nie upilnujecie ;) Zbyt cwane, skubane.
Whereru Odpowiedz

Kurcze liczylam na to ze twoja teoria z dr house sie potwierdzi

Intrygujacanazwa Odpowiedz

jako dwunastolatka przezylam szok widzac jak jakis psiak z ulicy gwalcił mojego pieska Maksymiliana ;c Myslalam ze go krzywdzi a Maksymilian tylko poszczekal i oddalil sie ze swoim absztyfikantem uprawiac milosc dalej ode mnie :/

LetItDie Odpowiedz

Uśmiałam się :')

rokiowca Odpowiedz

Kiedyś ktoś napisał pozew o alimenty dla psa wiec musisz to zrobić. 😂

StaraWylenialaKocica Odpowiedz

Ja się dziwię jak można mieć niewysterylizowana kotkę w domu? Przecież ona cały czas ma chęć, głaskać ciężko bo się wypina, biedna chodzi nabuzowana, po co tak kota męczyć?

DziewczynaZKebabem Odpowiedz

Biedny Bubel ;-;

Kreatywnainaczej Odpowiedz

Wykastruj kotkę, szkoda, że wcześniej tego nie zrobiłaś, ale lepiej późno niż wcale. Już nawet nie chodzi o małe, z którymi nie będzie co zrobić, ale o jej zdrowie.

Zukosok Odpowiedz

Czy kot wychodzi czy nie to powinno się sterylizować - chociażby po to, żeby kotka się nie męczyła rujkami. No i jak wypuszczasz koty na 5 pietrze to warto pomyśleć o zabezpieczeń balkonu, kot to tylko kot, spadnie albo skoczy i będzie tragedia

HadATemper Odpowiedz

Kota się nie "pilnuje" tylko kastruje.

pandziatko Odpowiedz

Skoro kot jest wykastrowany, to trzeba było wysterylizować też kotkę i nie byłoby problemu. Co za głupota.

MynameisMia

Skoro kotka była w domu to po kiego grzyba ? Nikt nie spodziewał się kota Spider-Mana z sąsiedztwa xd

Rety

Po takiego "grzyba", że kastracja kotki zapobiega nowotworom listwy mlecznej, ropomaciczu i znacząco oszczędza kotce frustracji. Jeśli nie mamy kotki do hodowli, to nie ma absolutnie żadnego powodu, by zachowywać u niej płodność. Tym bardziej, że przynosi to zdecydowanie więcej szkody niż pożytku.
A warto pamiętać, że im wcześniej kotkę/suczkę wykastrujemy, tym mniejsze jest ryzyko powikłań "posterylkowych". Oczywiście, to "wcześniej" w granicach zdrowego rozsądku. Najlepiej kastrować przed pierwszą rujką. U kotki będzie to wiek ok. 8 miesięcy.

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie