#eTL6C
Wycieczka do Paryża w gronie znajomych. Rozdzieliliśmy się na zasadzie - każdy ma w komórce GPS, to zgubić się nie zgubi - o tej a o tej godzinie spotykamy się tu a tu. OK.
Zwiedzam sobie. Trafiłem na sklep z fikuśnymi alkoholami. Wchodzę i podziwiam wspaniałą kolekcję win i cydrów - których akurat jestem wielkim fanem (niestety w Polsce z cydrami jeszcze kiepsko - ale idzie ku lepszemu). Postanowiłem kupić sobie jedną buteleczkę jakiegoś lepszego na spróbowanie (były tam takie małe - chyba 200 ml - próbki). Oko mi trochę zbielało, jak zobaczyłem ceny... nawet na standardy europejskie niemałe. Ale kij im w oko. Tylko którą - bo wybór ogromny. Zagaduję do sprzedawczyni i wypytuję co i jak (po akcencie raczej nie poznała, że inglisz to nie mój język, bo pracuję w firmie, gdzie się nim posługujemy nagminnie z centralą zagranicą). Ta mi opowiada o markach i rodzajach. Już się zdecydowałem. Wyjmuję portfel i coś mi wyleciało z kieszeni. Schylam się rzucają "no kurde felek". A babka z dużymi oczami "Polak ?".
Ja: "No Polak, na wycieczce".
Się ucieszyła, zaczęliśmy rozmawiać, choć momentami ciężko było zrozumieć przez akcent. Po pytaniu skąd jesteś - "Z Przemyśla" - zbladła. Zawołała męża. Przyszedł. W rozmowie z nim wyjaśniło się zaskoczenie. Czasami spotykali Polaków, ale akurat nie z moich stron. Okazało się, że facet miał ciekawą historię. Jego rodzina - Rosjanie z pochodzenia - osiedli po rewolucji akurat w Przemyślu. Jego ojciec poślubił Polkę spod Przemyśla. Przed wkroczeniem wojsk rosyjskich musieli uciekać - mieli jakieś związki z "Białą" Rosją (antykomunistami) i złapanie to byłby wyrok śmierci. Pomógł im lokalny proboszcz. Zwiali na południe, a potem przez aż Afrykę dotarli do Francji. Gość wypytywał o każdy szczegół, jaki zapamiętał ze wspomnień ojca i dziadka o Przemyślu. Gdy słuchał o odnowionym rynku, starej zabudowie itp. zakręciła mu się łezka w oku. Stwierdził "Może tam nie byłem, ale to moje miasto".
Patrzę na zegarek - o kurza twarz - zagadałem się. Zaraz spotkanie. To dziękuję za ciekawą historię i proszę jeszcze o tamten cydr, bo jestem fanem i w ogóle, i chciałem spróbować. Ten patrzy i mówi: "O nie, mam dla ciebie coś lepszego".
Przyniósł taką skrzyneczkę. Myślałem, że przyniósł mi zestaw próbek. Zapakował do dużej torby i mi wręczył. Pytanie ile za to mam zapłacić zbył szybko "Absolutnie nic. Ale wypić go masz w Przemyślu".
Poleciałem na spotkanie. Dopiero wieczorem otworzyłem skrzyneczkę. W środku była jedna duża butelka zapakowana w "słomę". Fajno. Schowałem do bagażu i OK. Odpakowałem i sprawdziłem dopiero w Polsce. Oko mi zbielało, jak zobaczyłem ile ta butelka jest warta. To było tyle, co moje półroczne zarobki... a dobrze zarabiam.
Ale dotrzymałem obietnicy. Ze znajomą wypiliśmy ten cydr w Przemyślu - w restauracji przy starym rynku.
Fajna historia :)
Oo moje miasto Przemyśl
Może nie moje, ale bardzo piękne!
Przemyślanka pozdrawia 😊
Ja też hahaha :D
Ja również z Przemyśla, pozdrawiam! :D
Ja spod Przemyśla, ale mam tam rodzinę. :)
Dajmipospa ja koło Ostrowa :D
@SOAD Przemyślałem i nadal nie wiem co "moje miasto" :/
Też jestem przemyślaninem :D Kmiecie pozdrawia
O to my po sąsiedzku ja kolo kładki 😊
Lubaczów ;-)
Mógłbyś porobić zdjęcia dla miasta, wywołać, znaleźć adres tego sklepu i im wysłać:D by się ucieszyli:p
Coś Ci się często oko bieli xd
Juz muślałem że nikt tego komentaża nie napisze
Piękne ❤
Ja bym czekała na jakaś dobrą okazje z tym cydrem.. Nie wiem ślub, narodziny dziecka.
Ja też...
Ale wola autorki, bez okazji, chciała, to wypiła...
* autora :)
Z jednej strony niby tak, ale nigdy nie wiadomo co się w życiu wydarzy. Można tak czekać na "dobrą okazję" i nigdy jej nie dożyć... Dlatego zrobiłabym tak samo jak autor :D
Mój chrzestny dostał na czterdziestkę Danielsa dwulitrowego bodajże. Czekał z jego wypiciem ze dwa lata, aż w końcu ktoś się do niego włamał, zabrał pieniądze i właśnie tę buteleczkę :P
Ja jak ostatnio byłam we Francji tez nakupowalam cydrow ale niestety nie zawsze okazje sie trafiają do wypicia, a data ważności ucieka
Dignity ja mam 3-litrowego danielsa, z specjalnym stojaczkiem na którym sie buja ale służy tylko do tego by ładnie wyglądało
Chyba w kebabie to wypiliście bo w restauracji to kiepsko ze swoim alkoholem ;)
zawsze się można dogadać z właścicielem
Z tego co wiem do restauracji nie można wnosić swojego alkoholu.
"- Skąd jesteś?
- Przemyśl.
- Przemyślałam i dalej nie wiem."
Przemyśl górą! :)