#ebGcr

Jako że zawsze byłam dzieckiem "rebel" i większość swojego dzieciństwa spędzałam na dworze z dzieciakami, to właśnie stamtąd brałam znaczną część swojego słownictwa. Najśmieszniejsze wydawały mi się wtedy żarty, gdzie się kogoś wyzywa i właśnie tak często poprawiałam sobie humor.

Pewnego razu, gdy miałam może 8-9 lat, mama wysłała mnie do sklepu po zakupy. Jako że do każdej powierzonej mi czynności starałam wkładać z siebie 110%, tak było i tym razem!
Wyjęłam jakąś kartkę i zaczęłam zapisywać produkty, które miałam kupić. Jak wspomniałam prędzej, byłam "zabawnym" dzieckiem, więc i w tak pozornie zwykłej i prostej czynności musiałam wtrącić coś swojego - śmiechowego. Zaczęłam rozpisywać typowy dialog "ze sklepu", ale ze swoimi jakże dowcipnymi wstawkami, tzn.
"- Dzień dobry, głupia babo zza lady.
- Dzień dobry, przepiękna Agatko.
- Dawaj mi tu śmietanę, bo ci walnę w łeb i nie będzie tobie tak do śmiechu.
- ...ależ oczywiście, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem..." itp., itd.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że piszę jak kura pazurem, a wyciągając dialog w sklepie nie mogłam się po prostu doczytać i w gąszczu wyzwisk nie mogłam wyszukać tego najistotniejszego - produktów, które miałam kupić. Pani sklepowa, widząc moje potyczki, stwierdziła, że na pewno mam problem z przeczytaniem, bo jeszcze tego po prostu nie umiem. Poprosiła mnie o moją kartkę, bo stwierdziła, że tak będzie prościej. A raczej nie poprosiła, tylko ją po prostu wzięła.

Wyobraźcie sobie moją minę - zaczerwienionego Omena, ledwie wystającego czubkiem głowy zza lady, no i pani, która zareagowała na to, na szczęście, śmiechem, którego sama nie mogła powstrzymać.

PS Do tego sklepu chodzę do dziś, bo to jedyny na moim osiedlu, a wyżej wspomniana pani to właścicielka. I do dziś za każdym razem wspominam tę sytuację.
PrzezSamoH Odpowiedz

No tak, byłaś mistrzynią humoru. Zupełnie jak moja 3 letnia siostrzenica, gdy na każde pytanie odpowiada "kupa" ;)

PaniZdzisia

Myślę, że jednak Twoja siostrzenica jest bardziej zabawna niż autorka ;).

SheDevil Odpowiedz

Od kiedy "rebel" znaczy "niewychowany bachor"?

zxzxzx

Od zawsze.

gummygirl

No nie wiem, właścicielka wzięła coś bez pytania. Autorka nie miała zamiaru jej tego "zabawnego" żartu pokazywać, nie miała też zamiaru jej tego powiedzieć. Tak jakby wściekać się na dziecko, że w złości w prywatnym pamiętniku napisało coś niemiłego o rodzicu, a ten przeczytał to bez pytania.

Wiem, że jest jakaś moda na mówienie, że dzieci są niewychowanymi bachorami, ale nie popadajmy w paranoje - dzieci nie muszą rozumieć jeszcze wszystkich zasad społecznych, mają prawo czasami regować irracjonalnie i pokazywać negatywne emocje. Mają prawo eksperymentować z poczuciem humoru, nawet jeśli wydaje się nam ono denne. Nie udawajmy, że my jako dzieci byliśmy idealnie zsocjalizowanymi małymi dorosłymi.

Promp

@gummygirl No tak, groźby to takie zabawne niewinne teksty padające z ust każdego śmieszkującego 7 latka. By dziecko tych norm społeczeństwa się nauczyło, trzeba mu je wytłumaczyć. A komentarz SheDevil jest na miejscu. Autorka chyba nie wie co to "rebel"

gummygirl

@promp Jeżeli nie widzisz różnicy między opisaniem w wymyślonym dialogu groźby, a faktyczną groźbą, to czy uważasz, że pisarze opisujący morderstwa powini być odpowiadać za morderstwa?

Promp

@gummygirl jest różnica między świadomym dorosłym autorem, który pisze książkę z taką fabułą, a dzieckiem uznającym, że to byłaby taka zabawna wymiana zdań

Wszechstronny Odpowiedz

Jesteś zajebista....

Dragomir Odpowiedz

Ty sama po sobie nie przeczytalas, a ona mogla to zrobic? Jakos trudno mi w to uwierzyc... Aha, i nie "predzej" wspomnialas, tylko "wczesniej". Dziecko "rebel"... Co to jest? Gdzie ja bylem przez ostatnie 10 lat?

Dodaj anonimowe wyznanie