#g5NZL
Tak się rozpoczęła nasza znajomość, która dla mnie była związkiem, dla niego nie. Wiele razy u niego spałam, zostawałam na kilka dni, sprzątałam i robiłam kolację... Byłam zakochana na zabój. Ślepa jak kret, ignorowałam fakt, że on mnie nie kocha, że jestem tylko taką zapchajdziurą zanim znajdzie coś lepszego. Starałam się jak mogłam, żeby i on pokochał mnie tak ja jego. Wiele musiałam znosić - ignorowanie przez tygodnie, "zdrady", bo w końcu nie byłam jego dziewczyną, brak czułości przy znajomych czy zero wyjść wspólnie w różne miejsca. Naprawdę, z perspektywy czasu jak tak patrzę... Jak ja się mogłam na to godzić? Przez cztery lata ani razu nie był u mnie w domu. Nie poznał moich rodziców. A ja wciąż się łudziłam i miałam nadzieję. Taka głupia byłam.
Po tych czterech latach nastąpił jakiś przełom. Nie rozumiałam tego wcale, ale nawet nie próbowałam tego pojąć. Zaproponował... abym u niego zamieszkała. Myślałam, że padnę z radości! Boże, jak ja się wtedy cieszyłam... Po tej rozmowie na drugi dzień już miałam spakowane pół swojego dobytku. Całemu światu obwieściłam, jak to dopięłam swego i on jest mój. Miałam się wprowadzić po weekendzie, bo w sobotę jechał na imprezę urodzinową kolegi ze studiów i miał wrócić dopiero w niedzielę wieczorem. I tak minęła sobota, normalnie rozmawialiśmy przez telefon, pisaliśmy... Nadeszła niedziela i do południa wszystko było w porządku. Nagle przestał odpisywać, odbierać, no zero kontaktu. Odezwał się dopiero w poniedziałek rano, że przeprasza i chciałby się spotkać. Ja naiwnie myślałam, że zwyczajnie zachlał i chce mnie przeprosić.
Jakie było moje zdziwienie kiedy oznajmił mi, że musimy zakończyć naszą znajomość...
Wyobrażacie sobie taki cios? Byłam na szczycie góry i spadłam w jakąś otchłań. Jak to koniec? Dlaczego? Przecież mieliśmy mieszkać razem. Mieliśmy w końcu być razem.
I wtedy padły kolejne ciosy. On dwa miesiące temu poznał dziewczynę. On się zakochał. Faktycznie, nasz kontakt dwa miesiące wcześniej mocno się ograniczył i w sumie z tydzień przed jego propozycją dopiero się poprawił. On się z nią spotykał, ale ona go nie chciała. W niedzielę zadzwonił do niej i jakoś tak wyszło, że po powrocie to z nią się spotkał, nie ze mną. Oni chcą spróbować. On przeprasza, że tak wyszło, ale przecież wiedziałam jak jest...
No i spróbował z nią. Minęło już kilka lat. Wzięli ślub. A ja wciąż nie mogę się pozbierać. Wciąż mam nadzieję, że ją zostawi i wtedy może znowu będę miała swoją szansę... Najgorsze jest to, że mam chłopaka i oszukuję go.
Szansę na co? Nie ogarniam, jesteś masochistką? Tak lubisz kiedy ktoś tobą pomiata? Kręci Cię to? Rzeczywiście żal twojego chłopaka, pewnie gdyby Cię rzucił, nagle byś przejrzała na oczy i krzyczała, że go kochasz, bo potrzebujesz być poniżana, żeby móc kochać. Przemyśl to.
Najwidoczniej ją to kręci kiedy jest olewana i nawet sobie nie zdaje z tego sprawy ze problem jest w niej
Facetowi znalazla się dziewczyna ktora mu uslugiwala, pewnie lodzik był, posprzątane bylo, to korzystał, po czym znalazl kogos kogo mógł szanowac. A ona ma problem sama ze sobą, znając życie zostawi tego swojego chlopaka obecnego, bo nią nie poniewiera, po czym zwiąże się z kims kto będzie ją mial za szmatę i bedzie plakac jakiego to ona ma pecha w życiu
Wciele się w rolę adwokata diabła i powiem tak. Autorka sama przyznaje, że on nigdy nie deklarował żadnych uczuc. Ba... Autorka sama mówi, że ignorowała fakt, że on jej nie kocha. Chłopak chciał relacji bez zobowiązań a ona chciała związku dlaczego to niby on jest tym złym?
Feniks - no tak jakby propozycja wspólnego mieszkania jest dla normalnych ludzi tożsama z byciem w związku. Skoro chciał mieć sprzątaczkę to mógł ją o tym poinformować i za to płacić. A to co zrobił, to bezczelne wykorzystywanie tego, że była zakochana.
No dobrze. Nastąpiła propozycja. Zgadza się. Ale kiedy nastąpiła? Po 4 latach związku bez zobowiązań?
Niby masz rację ale to dalej nie jest tożsame z tym, że chciał takiej relacji jak autorka.
Laska była w nim zakochana. Pewnie z miłości szła z nim do łóżka, a on co? Gdyby odwrócić role, to każdy by zlorzeczyl dziewczynie i mówił, że dziwka nie powinna marnować czasu wartościowemu chłopakowi. Wniosek? Chłopak nie zasługuje na związek z wartościową dziewczyną, bo dawał dupy dziewczynie, której nie kochał.
Pirat to już któreś chyba wyznanie w którym dzielnie stajesz w obronie kogoś kogo nikt nie atakuje.
"Laska była w nim zakochana. Pewnie z miłości szła z nim do łóżka, a on co? "
A on jej nie kochał i nawet się z tym nie krył. Ba. Autorka była tego świadoma. Miał z nią być bo była w nim zakochana? To Twoja recepta na szczęście?
"Wniosek? Chłopak nie zasługuje na związek z wartościową dziewczyną, bo dawał dupy dziewczynie, której nie kochał."
Ok. Wyciągnąłeś wniosek tylko, że totalnie z d... za przeproszeniem. Jeśli ktoś uprawia seks z kimś kogo nie kocha to nie zasługuje na związek z nikim wartościowym. To jest Twój wniosek. Gratuluje. Wiemy teraz, że wyciąganie wniosków nie pozwoli Ci na utrzymanie rodziny.
Weź się schyl i poszukaj na dnie swojej godności. Płaszczyłaś się latami, a on cię olał z łatwością
wróżka jak ma szukać i czego jak ona może to lubi i to ją właśnie w nim kręci?
Boże. Jak słyszę tekst z ust kobiety 'będę miała u niego szansę' to mam ochotę walnąć ją w łeb na opamiętanie. Przed chwilą było tu wyznanie dziewczyny, która nie wychodziła z inicjatywą, teraz mamy takiej, która nadskakiwała i była dziurą do ruchania. Jprdl dziewczyny, szanujcie się trochę 😮
ej, no weź przestań, bo rynek psujesz :(
@ Archos: Po prostu wspaniale.
Coś mi się wydaje, że nie jesteś wcale lepsza od tamtego gościa, pewnie jakby mu się odwidziało i chciałby do Ciebie wracać, bez wahania zostawiłabyś swojego obecnego faceta i leciała do niego.
To^. Też najbardziej mnie rozwalił fakt że ona teraz z kimś jest i otwarcie przyznaje że go oszukuje. Czyli teoretycznie rozumie swoją hipokryzję, ale i tak wykorzystuje czas gościa który pewnie nie zasłużył na takie traktowanie.
piękna historia z happy endem
trochę posprzątałaś, poćwiczyłaś umiejętności
on znalazł kogoś kogo kocha i może są szczęśliwi (czego im życzę)
ty możesz pisać fajne wyznania
a my komentować
a najlepsze, że myślisz jak myślisz więc możemy liczyć na jeszcze wiele twoich wyznań które można będzie komentować obficie XD
Już ty lepiej nic nie komentuj, bo mi w jakiś niepojęty sposób za ciebie wstyd.
Oglądałaś „Duże dzieci”? Była tam taka ze spinką, przypominasz ją. Wygląda na to, że byłaś nachalna i sobie ubzdurałaś, że jesteś dla niego kimś ważnym? Kazał ci sprzątać? Gwałcił cię? Obiecywał coś? Mówił „kocham”? Nic z tych rzeczy, więc jego winy tam nie ma, ale ty masz niezdrową obsesje, pewnie się czujesz wykorzystana i poniżona.
i jeszcze wiele innych ją utwierdzi w tym że tak właśnie było
same biedactwa :(
Pomijając propozycję mieszkania razem, to akurat było mocno nie w porządku z jego strony.
Jak nie w porządku? Przecież od początku mówił jej jak jest, mówił, że sypia z innymi, że nie są parą. Zostawała na noc po seksie, a rano wstawała i mu sprzatała/robiła śniadanko, o które nie prosił. Tak jakby myślała, że po sprzątaniu jego mieszkania on się w niej zakocha.
Halo, oni nie mieszkali razem i on zaproponował jej wspólne mieszkanie, gdy już kręcił z inną i robiło się poważnie. To nie jest w porządku.
Może „wspólne mieszkanie” to zbywanie jej pytań i ona to sobie ubzdurała jak inne rzeczy?
A może nie dopowiadajmy sobie rzeczy, których nie ma w wyznaniu? Zwłaszcza, że facet ją przeprosił.
A, dobry był ten film. Ale nikt normalny by nie zostawił Salmy Hayek ;) prześliczna.
To straszne. Niestety po raz kolejny na tej stronie muszę zaproponować terapię. Masz jakieś ewidentne deficyty. To nie jest normalne aby tkwić w relacji, która Cię krzywdzi. Tak robią, np. osoby współuzależnione, albo pozbawione poczucia własnej wartości. W każdym razie to zasługuje na głębsze przemyślenia i wizytę u specjalisty.
wszystkich do specjalistów a potem kolejki i prawdziwe czuby na ulicach robią co robią bo się dopchać nie mogą :(
Racja, widocznie @Arktos wie co mówi, musiał go jakiś symulant wypchnąć z kolejki.
Pozanję po głosie to teraz już wiem kto to był XD
a na cholere ci facet, ktory nie dosc, ze ma cie w dupie to jeszcze sie toba bawil?
przyjrzyj sie swoim emocjom, zastanow, dlaczego tak kurczowo trzymasz sie tej znajomosci?
terapia, polecam
Ty chyba też nie jesteś w porządku.
Może masz jakiś syndrom sztokholmski? Jakaś trauma nieprzerobiona? Jakiś fetysz? Proponowałabym terapeutę bo do momentu kiedy on postanowi ją rzucić to Ciebie na świecie już nie będzie. A nie warto poświęcać dla dosłownie obcej osoby życia.