Czerwcowe popołudnie, piękna pogoda, został mi jeden egzamin do zaliczenia w sesji. Wybrałam się więc na rower, aby odwiedzić parę miejsc w mieście i wrócić do domu. Jadę więc uliczką, która kończy się na skrzyżowaniu, a zaraz za skrzyżowaniem zaczyna się droga rowerowa. Skrzyżowanie bez sygnalizacji, więc raczej ciężko przejechać. Tym samym w mojej głowie zrodził się pomysł, aby wjechać na chodnik i przeprowadzić później rower przez przejście dla pieszych. Akurat był wjazd do garażu, więc obniżony krawężnik... Zbyt słabo skręciłam kołem i ze zbyt małą prędkością, więc koło zaklinowało mi się między drogą i krawężnikiem. Poleciałam na bok, wprost na nierówny wjazd do garażu. Próbowałam zamortyzować upadek rękoma, ale ostatecznie poleciałam na twarz. Czułam, że przejeżdżam nosem po kaflach i że poszła mi przez to jakaś żyłka w środku, stąd też krwotok z nosa.
Przytomności nie straciłam, kucnęłam, pochyliłam głowę do dołu (zgodnie z kursem pierwszej pomocy) i czekałam, aż nos przestanie mi krwawić. W tym czasie uliczką przejechało sporo samochodów, a ja zdążyłam zadzwonić do rodziców, aby po mnie przyjechali. Zatrzymała się beemka, klasyczny dresowóz, z dresiarzami o średniej wieku 18 lat. Zapytali, czy może w czymś pomóc, poprosiłam ich o chusteczki.
Wezwali karetkę, poczekali do przyjazdu moich rodziców.
Nieco później zdałam sobie sprawę, że miałam zdartą skórę od czoła do brody i spore rozcięcie u nasady nosa i niezły uraz głowy. Sześć godzin na SOR, dwa tygodnie leżenia w łóżku. A kilkanaście aut jadących uliczką nawet nie zwróciło uwagi, że jakaś dziewczyna pozostawia niezłą kałużę krwi na chodniku.
Dodaj anonimowe wyznanie
Przestańcie już z tą znieczulicą. Przecież zaraz się ktoś zatrzymał, ledwie kilkanaście aut zdążyło przejechać. Pojeździj trochę autem to zobaczysz ile widać. Nie patrzysz na to czy ktoś się potknął, czy komuś jajka się nie potłukły, tylko na to, co może ci potencjalnie wyskoczyć na ulicę. Druga sprawa, jak już coś dojrzysz mijając, to nie jest tak, że hamulec wciskasz podłogę, żeby pomóc rowerzystce wstać. Najczęściej trzeba zawrócić. Jak zawrócę i widzę, że już ktoś inny pomaga to jadę dalej, nie ma co robić zamieszania. Beemiarze pewnie widzieli cię już z daleka więc mieli szansę się zatrzymać.
W Nowym Jorku też nie zwrócili ostatnio uwagi jak w metrze podpalono kobietę. Znieczulica ludzka jest straszna.
Zbytnie interesowanie się przestępstwami może zostać odebrane jako rasizm, więc nikt nie chce się narażać.