#k2hMx

Moje życie to ciągłe przeprowadzki.

Od urodzenia mieszkałam z rodzicami, babcią i dziadkiem w kamienicy w jednym z większych miast w Polsce. Było fajnie do czasu. Moja babcia bardzo szybko zachorowała na chorobę Alzheimera, dziadek nie radził sobie z tym psychicznie i zaczął pić. Zaczęły się ciągłe awantury. Rodzice stwierdzili, że uciekamy stamtąd. Wynajęli mieszkanie od znajomych, żeby tam spokojnie odetchnąć i powoli brać się za szukanie swojego lokum na kredyt. Jak już tam zasiedli, to miesiące mijały, a mieszkania nie było. Coś tam obejrzeliśmy, rodzice pomyśleli, pogadali i kolejny miesiąc zleciał. Nie na wszystko też dostaliby kredyt.

Po dwóch latach okazało się, że mamy się stamtąd wyprowadzić, bo wprowadza się tam krewna i rodzice nie mieli wyjścia, musieli brać to co akurat się nawinęło i na co dostali kredyt. Miałam wtedy 13 lat. Rodzice kupili mieszkanie, które było bardzo ładne, jednak był jeden problem. Było ona w najgorszej dzielnicy mojego miasta. Po kilku miesiącach zaczęły się tam burdy z sąsiadką pijaczką, ciągłe wzywanie policji i straży miejskiej, Sebixy biegające z nożami pod oknem.

Moi rodzice mieli wtedy mały sklep. Poszła fama na dzielnicę i tak ukradli mojemu tacie prawie cały towar, w tym najwięcej warte papierosy. Nie byliśmy ubezpieczeni ani nic. Rodzice już się po tym nie podnieśli. Zaczęła się depresja, straszne długi, komornicy, walki w sądach. Musieli sprzedać mieszkanie i jedyne na co było nas stać, to wynajęcie chatki na wsi bez toalety i ciepłej wody. Rodzice znaleźli tam pracę dorywczą, ja też im pomagałam po szkole. Co nieco tam wyremontowaliśmy. Właściciel wydawał się w porządku, zwykły rolnik. Do czasu... Znowu powtórka z rozrywki. Macie się wyprowadzić. Kłótnie, walka o kaucję. Kolejna przeprowadzka.

Rodzice wynajęli mieszkanie we wsi obok, a ja wynajęłam kawalerkę wraz z moim chłopakiem w mieście. Nie mieszkałam tam długo, bo okazało się, że chłopak mnie oszukiwał, nie płacił czynszu, porobił długi. Wróciłam więc do rodziców. Po kilku latach znalazłam kogoś innego, wzięliśmy ślub i przeprowadziłam się do domu rodzinnego mojego męża. Tam dzieliliśmy piętro z jego babcią. Obok mieszkali jego rodzice. Żyło się nam dobrze, dopóki u babci nie zaczęła postępować demencja i inne choroby psychiczne. Na porządku dziennym było walenie po drzwiach i ścianach, ciągłe krzywki, agresywne wyzwiska z jej strony.

Rodzina mojego męża nic sobie z tego nie robi, żadnego lekarza, żadnych leków. Tylko przynoszą jej jedzenie i tyle, a my się męczymy. Do tego jeszcze muszę po niej wycierać codziennie toaletę i ścierać kał ze ściany. Gdy powiedziałam o tym teściowej, nic sobie z tego nie zrobiła. Tak się męczymy z babcią 2 lata. Doszliśmy do wniosku, że na jesień uciekamy do Niemiec do pracy i tam zamieszkamy. Co będzie dalej?
Quakie Odpowiedz

Autorko zacznij wyciągać nauki z życia swoich rodziców i swojego. Po 1 mieszkanie po rodzinie lub z rodziną nigdy się dobrze nie kończy. Po 2 bądź ostrożna i się pilnuj. Wynajem jest taki że masz w umowie czas wypowiedzenia. Nie możesz mieć pretensji jeśli Ci ktoś wypowie umowę i da np miesiąc na wyprowadzkę. Masz to samo prawo. Możesz wypowiedzieć umowę i masz miesiąc żeby się przeprowadzić np. Więc: pilnuj umowy i zawartych punktów. Jeśli płacisz rachunki z kimś pilnuj ich. Ile, za co, kiedy zapłacone. Może przy wyrównaniu będzie niedopłata albo nadplata? To wszystko jest ważne. Nie zostawiaj tego bo ktoś się tym zajmie tylko bądź na bieżąco. No i nie bierz kredytu dopóki nie będziesz miała na oku lokalu. Kupowanie czegoś na siłę, żeby było jest bezsensu. Jeszcze raz: patrz jakie błędy popełnili Twoi rodzice i Ty dotychczas. I wyciągnij wnioski. 🙂

Postac Odpowiedz

W sumie... Też się przeprowadzam. Najpierw do szkoły z internatem. Później do akademika. Po roku odmówili mi miejsca. Znalazłam mieszkanie dwupokojowe z kolegą. Nie podobało nam się, rozdzieliliśmy się. Wynajęłam pokój. Po roku właściciel dał lokatorom wypowiedzenie, bo chciał sprzedać mieszkanie. Znalazłam inny pokój, u babci. Po roku jej córka tam się przeprowadziła, nie dogadywałyśmy się zupełnie. Wynajęłam mieszkanie z chłopakiem. Skończyłam studia, przeprowadziliśmy się do innej miejscowości, wynajmując mieszkanie. Niecały rok później kupiliśmy swoje. Mieszkamy w nim już 3 lata, więc coś długo. W tym roku oglądaliśmy 2 domy, ale ze względu na obecną sytuację zastanawiamy się, co robić.

Gelom Odpowiedz

To jest zaledwe kilka akapitów z czyjegoś życia, a piszą co niektórzy jak by znali czyjeś życie na wylot, no i te mądre rady. 🙄 wiadomo że życie jest pasmem wyborów, a z wyborami w parze idą konsekwencje. I na pewno mogli by sobie życie lepiej ułożyć. Ale przykre jest to jak łatwo jest ludziom oceniać innych. Bo pozory czasem mylą a życie nie jest czarno białe.
Ps. A tobie autorko współczuję że spotkało cie w życiu tyle przykrosci.

NekoGirl

Dokladnie! Zwlaszcza ze nie miala wolywu na to co zdecydowali jej rodzice. Nie wszyscy sa przebojowymi rekinami biznesu. I jajos malo mnie dziwi ze poniekad powielila wzorce. I wielu z nas moze i zmienialo miejsce pobytu czesciej, ale tutaj te przeprowadzi byly zawsze jakas drastyczna zmiana w zyciu.

bazienka Odpowiedz

mialam kolo 20 przeprowadzek a nie pisze o tym historii
no i nigdy w zyciu mieszkanie z rodzicami, czy meza, czy swoimi, mocno doradzam ucieczke stamtad

MaryL

Ej no dokładnie, autorka opisała ledwie 7 przeprowadzek w ciągu swojego 25-30 letniego życia, podczas którego miała 2 partnerów i zmieniła stan cywilny. To chyba standard, a już na pewno nie jest to jakiś skrajny przypadek.

MaryL

Bardzo duża bierność bije z jej wypowiedzi. Chłopak oszukiwał, to wróciła do rodziców. Wyprowadziła się dopiero PO KILKU LATACH jak znalazła męża, u którego rodziny może mieszkać. Teraz jedzie do Niemiec i zobaczy "co będzie dalej". No ale gdzie jakiś plan, co, tak sobie jedziecie licząc, że będzie to kraina mlekiem i miodem płynąca?

Rodzice to samo. Nie ubezpieczyli sklepu przed włamaniem, a jak im coś ukradli to już się wzięli i nie pozbierali. No bez przesady, w mojej najbliższej rodzinie był już przypadek spalenia domku i dwóch dużych kradzieży (nie licząc małych rzeczy, jak portfel, telefon) i jakoś żyjemy dalej, wyciągamy wnioski. A ty piszesz jakby to była jakaś duża tragedia życiowa. Tak samo z wynajmem. Jak już ktoś napisał wyżej, okres wypowiedzenia jest określony w umowie. Jeśli ktoś ci ja wypowiada zgodnie z okresem po kilku latach to i tak dobrze.

Alaia Odpowiedz

Wyjechałam do Niemiec w wieku 20 lat świeżo po szkole, teraz już z obecnym mężem mieszkamy tu 5lat. Na początku było ciężko, dużo osób (rodaków) nas oszukało, jednak teraz śmiało mogę powiedzieć że to najlepsza decyzja. Wszystko się ułożyło. Bądź ostrożna, uważaj na pseudo pomoc( zazwyczaj od ludzi którzy maja z was korzyść np pracodawcy), poznanym „znajomym” nie zwierzaj sie z prywatnych spraw. Czym ludzie mniej wiedza tym lepiej. Niestety tutaj Polacy są zepsuci, przesiąknięci tymi Niemcami i widać kto świeżo przyjechał i można go wykorzystać na jego niewiedzy jak pewne sprawy funkcjonują. Ale będzie dobrze! Dacie rade. Nie wahaj sie przed wyjazdem, nawet jak coś nie pójdzie i będzie ciężko… to będzie warto:) trzymam kciuki

CentralnyMan Odpowiedz

Mądra decyzja. A twoi rodzice niestety sami zafundowali sobie kłopoty przez własny brak myślenia

Dragomir

Popełnili jeden kardynalny błąd - nie byli bogaci.

MaryL

Nie, Dragomir. Nie ubezpieczyli towaru, wzięli kredyt "pod korek", nie oszczędzali, mieszkając u rodziny. Otworzyli własny biznes, choć nie potrafili go ogarnąć (skoro byli tacy biedni, że na mieszkanie w najgorszej dzielnicy nie mieli). Owszem, są sytuacje, gdy stajesz się biedny nie z wyboru, np ciężka choroba. Ale autorka o niczym takim nie wspomina.

Dodaj anonimowe wyznanie