#k8NZ5
Pewnego słonecznego dnia szykowałam się na przyjście do mnie mojego lubego. Mieszkam na zamkniętym osiedlu, a bloki są dziwnie ponumerowane, więc umówiliśmy się, że po niego wyjdę (pierwsza wizyta).
Luby zadzwonił, że jest pod bramą. Już miałam wychodzić, gdy z wrażenia poczułam, że zbiera mi się na gazy (typowe...). Jednak nie był to sam wiatr, ale z kleksem... Potężnym kleksem.
Całe szczęście miałam na sobie dość dużą podpaskę, która niczym pielucha wchłonęła zawartość. Smród był straszny... Szybko się podmyłam, przebrałam i wyszłam wraz z zawiniątkiem w postaci podpaski ze śmierdzącą kupą, które to zawiniątko wyrzuciłam do kosza przy klatce. Popędziłam po lubego. Przechodząc z nim koło TEGO kosza poczułam, że smród się nadal utrzymuje - on też to poczuł, ale nawet nie przyszło mu do głowy, że to moja sprawka.
straszne przeżycie
nie odczuwasz potrzeby pójścia na terapię?
No gówniana sprawa, no.
normalnie przesrane....
Fujka. Ciesz się, że nie przy nim xd
To może nie była podpaska tylko pampers?