#n8qiE
Nadszedł czas, kiedy napisałem maturę i postanowiłem opuścić dom rodzinny i wyjechać do dużego miasta na drugi koniec Polski. Dzień, w którym miałem odjeżdżać, był dla mnie bardzo smutny, cały czas chodziłem ze łzami w oczach, ale trzymałem się, żeby się nie rozpłakać. Godzinę przed moim wyjazdem tata zniknął i mama powiedziała mi tylko, że skoczył do sklepu. Długo go nie było i martwiłem się, że nie zdążymy się zobaczyć przed moim wyjazdem, ale jednak zjawił się. Gdy podszedł do mnie, by się pożegnać, wręczył mi mały woreczek, w którym był... zegarek z pudrowych cukiereczków. Objechał całe miasteczko w poszukiwaniu owego zegarka. Nie wytrzymałem, rozpłakałem się jak małe dziecko.
Chociaż mój tato tego zapewne nigdy nie przeczyta, chciałbym ogłosić, że kocham go z całego serca!
Na końcu łezki mi się zakręciły w oku :)
Pamiętam, jak w pierwszej klasie znaleźliśmy 50zł i kupiliśmy sobie pełno takich zegarków :) Wspomnienia...
Zazdroszczę taty ;)
A mi się zawsze wydawało, że wyprowadzka z domu to radość dla dziecka (z pewnością do czasu) i smutek dla rodziców.
Az mi sie przypomniał smak tych cukierków :D
mój stary jest fanatykiem zegarków z pudrowych cukiereczków :v
a tak na serio to fajna historia.
Pozytywnie i milo
Nie da się ukryć, te zegarki w tamtych czasach robiły niezłą furorę ;D
I masz wspaniałego tatę ;)
Z pewnością jeśli kiedykolwiek zobaczę ten zegarek, przypomni mi się to wyznanie. Aż się ciepło na serduchu robi!
Były jeszcze naszyjniki.. tak.. do dzisiaj można jeszcze gdzieś je znaleźć w małych sklepikach :)