#nJqcg

Od lat choruję na silną nerwicę, przez co nie jestem w stanie iść do pracy poza domem.
I nie, to nie jest lenistwo, nie jestem osobą leniwą, unikającą pracy, potrafię pracować w domu.
Niestety nerwica nie daje mi żyć. Gdy mówię znajomym o moim problemie, odpowiadają "a tam, każdy ma dziś nerwicę". No nie, nie każdy, a przynajmniej nie każdy ma tak nasiloną, bo są jeszcze różne nasilenia. Znajomi kompletnie nie zdają sobie sprawy czym jest nerwica, myślą, że wystarczy wypić meliskę i przejdzie.

Przed każdym dłuższym wyjściem z domu mam ataki paniki, przez które dosłownie się duszę. Robi mi się na przemian zimno i gorąco, nie mogę oddychać, serce bije jak oszalałe, zaczyna mi się kręcić w głowie. Nie, nie mam problemu z wyskoczeniem do sklepu za rogiem na pół godziny po szybkie zakupy, wtedy nie mam ataków paniki i normalnie wychodzę. Problem zaczyna się, gdy mam wyjść z domu na dłużej niż dwie, trzy godziny. Od ponad dwóch lat nie odwiedziłam rodziców, którzy mieszkają kilka miast dalej, bo ataki paniki mi na to nie pozwalają.

Z czego to wynika? Nie jest to strach przed ludźmi, żadna fobia społeczna. Po prostu mam schizy, że jak wyjdę, to stracę kontrolę nad tym, co się dzieje w domu, że nie będę miała już do czego wracać. Przed wyjściem mam wizje, że dom się spali, że zawali się podłoga, że przyjdzie huragan, trzęsienie ziemi, że pęknie rura i wszystko zaleje, że zawali się dach itp. itd. Najpierw jest myśl, a potem panika, nerwowe sprawdzanie, czy pozamykałam okna, gaz, czy wyłączyłam wszystko z prądu... a potem się duszę w panice i rezygnuję z wyjścia. Albo jeśli wyjdę, to potrafię się wrócić będąc już 50 metrów poza domem i sprawdzić, czy nic się nie pali, znów zaliczyć atak paniki i znów wyjść, po czym znów się wracam.

Kiedy poszłam na etat, często spóźniałam się do pracy przez moje ataki paniki, bywały dni, że w ogóle do pracy nie poszłam, bo ogarniała mnie taka panika, że kładłam się na podłodze i nie byłam w stanie się ruszyć, cały świat mi wirował. Bywały dni, że w pracy dostawałam ataków paniki, uciekałam do łazienki i siedziałam tam kilkadziesiąt minut, żeby się uspokoić.
Jak łatwo się domyślić, zwolnili mnie szybko.

Leczę się, ale to nie przynosi skutków. Mam terapię online, bo nie jestem w stanie normalnie iść do lekarza, o szpitalu nie wspominając, przecież nie zostawię domu bez nadzoru. Miałam leki, ale ich nie brałam, bo do tego dochodzi silna farmakofobia - objawy te same co przy wyjściu z domu, nawet głupi lek przeciwbólowy wywołuje u mnie obezwładniający atak paniki.
Pracuję zdalnie jako freelancer, są miesiące, że zarabiam marne grosze i marzę o pracy na etacie, o stałym dochodzie, o poznawaniu ludzi w realu, a nie tylko przez internet, o normalnych rozmowach, a nie przez kamerkę. Ale nerwica mi nie pozwala na normalną pracę i życie.
Shido Odpowiedz

Zamontuj sobie kamery w domu, wiedząc że w każdej chwili możesz sprawdzić co się dzieje w mieszkaniu na pewno Cię uspokoi.
Poza tym co do lęków, to ja tam bym wolał żeby potężny pożar, zawalenie się podłogi czy dachu, huragany czy trzęsienia ziemi zdarzą gdy jednak nie będę w domu który w takich sytuacjach będzie śmiertelną pułapką.

Sciezka

I to jest... naprawde dobra rada!

ohlala

Kamery to ok rada, ale próba rozumowania z fobią nie ma żadnego sensu.

PaniPanda

Ohlala przeciwnie. Tłumaczenie sobie irracjonalności w swojej głowie bardzo pomaga, bo wtedy jest się nich świadomych lepiej i mózg oswaja się z myślą - a może to nie jest takie straszne.

Anderson92

oczywiście, że dobra rada, sam o tym pomyślałem. Oprócz kamer można zainstalować inteligentne czujniki dymu, zalania czy nawet awarii zasilania (na wypadek wyłączenia się lodówki).
Ja się boję poznawać nowych ludzi. Może nie mam ataków paniki, ale baaardzo źle się czuję poznając nową osobę i nie będąc na to przygotowanym. Dlatego wcześniej się na to psychicznie przygotowuję - wygląd, ubiór, o czym możemy ewentualnie porozmawiać. Jak to sobie spokojnie poukładam w głowie to się mniej tym stresuję. Także racjonalizowanie każdej fobii może pomóc, nie musi, ale warto spróbować.

miednica Odpowiedz

Miałam leki ale ich nie brałam" XDD
Mi na lęk przed lekami i "olaboga żołądek mi od tego pęknie i zaleję się cała kwasem" pomagała myśl, że teraz zapłakana przełknę tabletkę na uspokojenie, a za godzinę przestanę się bać, więc wtedy wezmę inny lek i wmówię sobie, że za 10 dni mi miną ataki i będzie warto.
Grunt to się dobrze okłamać.
Możesz też sobie wyobrażać, że masz 5 sekund na połknięcie tabletki, albo ktoś zastrzeli twoją ukochaną osobę. Grunt, to wmówić to sobie - wtedy po przełknięciu czujesz ulgę i jesteś z siebie dumna

mayme

No nie, o ile intencje dobre, to to z zastrzeleniem kogoś to bardzo zły pomysł, mogłoby tylko nasilić obawy, bo czy na pewno zdążę, a jak rozleję wodę, a jak mi tabletka upadnie. Lepiej jednak te początkowe porady stosować, a tę ominąć szerokim łukiem

ohlala

"Grunt to się dobrze okłamać."

Ale pierdololo. Ludzie, macie internet, ogarnijcie fobie, a nie gadacie co wam ślina na język przyniesie.

miednica

Ok, przepraszam, nie znam się na fobiach i nerwicy - mam je tylko całe życie, a te rady na mnie działały. Już idę lurkować w internecie, dzięki.

Dkshilll Odpowiedz

Chyba w twoim przypadku szpital psychiatryczny dobrze by ci zrobił - zobaczyłabyś, że świat się nie zawali kiedy nie ma cię w mieszkaniu. Plus leki by ci lepiej ustawili. Także jeśli jest tak źle jak piszesz to chyba jedyna opcja jaka ci została

KtoWiee

Szpitale psychiatryczne to zło, po nich może być dużo, dużo gorzej.

Serwatka31

Ale mówisz tylko o całodobowych, nie?

Wolfdzban

Jest tez w miarę wygodna dla niej opcja chodzenia do szpitala psychiatrycznego na 8 godzin na różne ćwiczenia itp chodź z tego co wiem w dobie pandemii szpitale tego nie oferują

ad13

To się nazywa "Oddział dzienny".

Lunathiel

@KtoWiee - Ale wiesz, że to jest jakiś malutki procent przypadków? Bardzo nie fair jest zniechęcanie do szpitala chorej osoby, do której leczenie pod ciągłym nadzorem mogłoby właśnie idealnie trafić i przynieść ulgę. Polskie szpitale psychiatryczne są bardzo różne - zdarzają się wiecznie niedofinansowane, pełne słabego personelu, ale wiele jest też takich z prawdziwego zdarzenia, gdzie pracują osoby z powołania. Trzeba sprawdzić, poczytać trochę, popytać się o opinie. To jest niewielki koszt w porównaniu z tym jaką poprawę może przynieść leczenie w tak ciężkim przypadku jak ten autorki - przynajmniej miałaby kogoś kto dopilnowałby żeby brała leki (a bez tego nigdy nie dowie się nawet czy jej pomagają!).

JMoriartyy Odpowiedz

Durne porady ludzie ci tu dają. Jakby to był zwykły problem, który ma proste rozwiązanie. To co masz to ewidentnie choroba psychiczna, nie zwykły stres czy zmartwienie. I przykro mi to mówić, ale bez leków NIGDY co się nie poprawi, nie na ty etapie.
Miałam w swoim życiu okres, że leczyłam się farmakologicznie na ataki paniki, to naprawdę nic strasznego i może diametralnie zmienić twoje życie.

bazienka Odpowiedz

no moja droga jak sie nie bierze lekow to i ciezko mowic o skutecznosci terapii
moze jakies kamerki podlaczone do smartfona by ci pomogly? moglabys zerknac w kadej chwili?

RiceMe Odpowiedz

Zainteresuj się preaperingiem i ubezpiecz (finansowo i fizycznie) dom. Jakieś wzmocnienia czy alarmy przeciwpożarowe. Tak jak ktoś pisał, kamery. Uszczelnij okna porządnie.
Spisz swoje wszystkie strachy na czysto i dopisz do nich rozwiązania na zasadzie
Pożar = alarmy przeciwpożarowe itp oraz zrealizuj rozwiązania. Na pewno cię uspokoi

Esza

Niekoniecznie. Poczytaj sobie co to fobia.

karlitoska Odpowiedz

Widzę, że masz duży problem, ale mózg to narzędzie, które trzeba trenować. Trochę o tym wiem, też miałam przez jakiś czas ataki paniki i nauczyłam się je kontrolować. Po pierwsze zmień myślenie - oswój się z tym, że wszystko tracisz. I co się w tedy stanie? Dasz sobie radę od nowa, to tylko rzeczy, są do zastąpienia. Masz rodziców, na pewno by Cię wspomogli, masz dwie zdrowe ręce - zawsze znajdziesz pracę. A Ty przez przywiązanie i troskę o RZECZY tracisz prawdziwe życie. Po drugie znajdź swój sposób na ataki paniki - mnie pomaga relaksacyjna muzyka i miarowe oddychanie - pamiętaj, że to się dzieje tylko w Twojej głowie - to ty musisz być panem swojego umysłu, nie na odwrót. Życzę powodzenia, dużo siły i powrotu do normalnego życia - na prawdę nie warto go tracić przez strach i lęk. Jeśli masz to stracić to stracisz, ale póki masz siebie, zawsze sobie dasz radę - uwierz w to. Życie to wyzwanie, gra, czasem trzeba się wrócić do początku i zacząć od nowa.

Anonimowka13 Odpowiedz

Polecam Ci grupę na fb zaburzeni.pl i nerwica lękowa- zrozumieć lęk. Nerwica to nie choroba, a zaburzenie, z którego da się wyjść. Ludzie na grupach wspierają się i pomagają sobie. Polesam z całego serca, też mam nerwicę :)

HerbataZCynamonem

Właśnie to miałam napisać! Dzięki w ogóle za polecenie tej grupy, choć nie mam nerwicy, to dała mi nadzieję, że z moich problemów też da się wyjść. I tego też życzę autorce.

Serwatka31 Odpowiedz

Przecież można pracować zdalnie na etacie.

BunBun Odpowiedz

Dwie podstawowe rzeczy, żeby ruszyć w dobra stronę:
1. Terapia i dobry terapeuta, z którym nawiążesz mocną więź
2. Leki! One nie usuną problemu, ale złagodzą stres, uspokoją myśli, żebyś to Ty mogła pokonać swoje lęki

Bez tego ani rusz. Będziesz się tylko męczyć.
Nerwicowiec pozdrawia.

Zobacz więcej komentarzy (11)
Dodaj anonimowe wyznanie