#nbo5q

Cześć, jestem osiemnastoletnim chłopakiem z Warszawy

Zacznę od tego, że nie cierpię kształtu i tendencji społeczeństwa, ciągłej pogoni za pieniędzmi i sławą, a najbardziej z nich wszystkich, tego irracjonalnego nastawienia do unikania odpowiedzialności i ponoszenia konsekwencji za swoje czyny. Najbardziej nie mogę zrozumieć hedonizmu i promocji takiego stylu życia. Jak można żyć w ciągłym stanie przyjemności i stale unikać cierpienia? Uprawiać seks codziennie z inną osobą tylko po to, żeby lepiej się poczuć? Kupować rzeczy, których się nie potrzebuje, w celu nawet nie samozadowolenia, a spełnienia „oczekiwania innych”? Oszukiwać siebie i innych, że jest się szczęśliwym, żeby uniknąć konfrontacji ze swoimi problemami? Nie rozumiem, jak do tego doszło, jednak boli mnie patrzenie na taki świat i jego przyszłość.

Chodząc po korytarzach jednego z warszawskich liceów, człowiek usłyszy więcej muzyki z głośników i odgłosów z TikToka niż rzeczywistej ludzkiej rozmowy.
Policzyłem jednorazowo stosunek osób z telefonem w ręku do reszty. Wynik wynosił 85:17. Moi rówieśnicy nie rozmawiają ze sobą nawzajem. Przeraża mnie, jak wygląda młodzież wychowywana przez konsumpcjonizm i media społecznościowe (warto dodać, że to nie tylko problem młodzieży, w komunikacji miejskiej obraz jest ten sam).

Obawiam się, że nie ma dla mnie miejsca w tej rzeczywistości. Mam tylko jedną zdrową, głęboką i wartościową relację spoza rodzinnego środowiska, a reszta z moich znajomości jest płytka jak przydrożna kałuża. Wkładam dużo wysiłku, by rozwijać moje relacje i tworzyć nowe, ale NIE MA z kim ich tworzyć. Zwykle moje relacje nie przechodzą poza granicę braku zobowiązań (przez strach? niechęć?), a jeśli wychodzą, druga osoba nie dotrzymuje swoich słów/zdradza w ten czy inny sposób i relacja wraz zaufaniem się rozpada. Odnoszę wrażenie, że społeczeństwo powoli traci typowo ludzkie umiejętności: tworzenie relacji, spędzanie czasu z drugim człowiekiem czy umiejętność prowadzenia zwykłej rozmowy. Jakby nasz gatunek stopniowo zmieniał się w roboty do zarabiania, oglądania i konsumowania.

Z własnych wspomnień i konwersacji ze starszymi ode mnie ludźmi wiem, że nie zawsze tak było, potrafiliśmy się bawić, rozmawiać i BYĆ wspólnie. Tęsknię za tamtymi czasami. Myślę, że świat poszedł i dalej zmierza w złym kierunku. Boję się, że nigdy nie zawróci.


Kończąc już ze względu na limit znaków, obawiam się o swoją przyszłość, jak będą wyglądać moje relacje. Chciałbym założyć kiedyś rodzinę, ale boję się, że nie znajdę odpowiedniej kobiety, czyli takiej, żeby była dojrzała do małżeństwa i na tyle młoda, by mogła urodzić zdrowe potomstwo (to oczywiście działa w drugą stronę z mężczyznami). 
Mam pytanie do was, czytelników: czy też to widzicie? Czy nie wyciągam błędnych/pochopnych wniosków? Jak mam żyć?
Megg16 Odpowiedz

O wiele bardziej od młodzieży zapatrzonej w smartfony nie lubię młodzieży której się wydaje że jest ponad innymi. Nie, nie jesteś. Nie jesteś też szczęśliwy ze swoim podejściem do świata i próbujesz chyba sam sobie wmówić, że inni to szczęście tylko udają. No nie... oni prawdopodobnie są szczęśliwi. Też byś mógł, gdybyś nie był takim płatkiem śniegu.

Iguannna

Płatek śniegu? No i dobrze niech nim będzie. Tylko ze to właśnie tacy ludzie których opisał jojczą później w necie ze nie poznali żadnego partnera, ze nie maja znajomych, siedzą całe dnie w domu, praca nie sprawia im przyjemności, nie potrafią nawiązywać znajomosci i płaczą ze chcą sie zabić. Oczywiście jeszcze żal ogromny ze te płatki śniegu maja ich w dupie i nie chcą pomoc przy ich depresji. Sami do tego dążycie i to jest wasz wybór oczywiście do którego macie prawo. Ale nie obciążajcie potem wszystkich winą za swoje smutne życie. Bo w większości przypadków właśnie tak jest. Ja już nauczyłam się twardo odpulać tych szukających pomocy którzy ściągnęli sami sobie na łeb problemy. Mam fajne ciekawe życie nie będę go tracić i latac za tymi smutnymi na własne życzenie. Zawsze kończy się to tak samo - pomożesz i potem tacy ludzie kopia pod tobą dołki z jadu i zazdrości.

upadlygzyms Odpowiedz

Jeśli według twoich obserwacji ludzie żyją w ciągłym stanie przyjemności i stale unikają cierpienia oraz codziennie uprawiają seks z inną osobą, tylko po to aby się lepiej poczuć, zdradż mi proszę gdzie to jest. Chętnie się tam przeprowadzę.

Poiujnbhgv Odpowiedz

Zapisz to sobie gdzieś, albo wydrukuj. Za 30-40 lat poczytasz i pośmiejesz się z tego. Ja tak czytam pamiętnik z tego czasu.
Życie porządnie kopie i nie powinniśmy oceniać innych, jak radzą sobie z cierpieniem.
Też miałam w tym wieku wszystko poukładane. Potem wszystko pierdykło i jeszcze kilka razy. Teraz jestem starą, podziurawioną babą, przeczołganą przez życie.

Frog

Ale nadal się uśmiechasz, prawda? ☀️

dewitalizacja Odpowiedz

Skoro wiesz, że świat nie zmierza w dobrym kierunku, czemu chcesz sprowadzać na niego kolejnych ludzi?

Domandatiwa

Ludzie wierzą, że stworzą dla dziecka mikroklimat, w którym nauczy się szczęścia i przeniesie to doświadczenie w inne przestrzenie późniejszego życia. W zasadzie nie uważam tego za szczególnie nieracjonalne podejście, chociaż oczywiste, że udaje się to mniejszej liczbie ludzi niż liczba mających nadzieję na taki scenariusz.

Gdyby świat zmierzał w przeciwnym kierunku, tj. gdybyśmy za rok mieli 2023, potem 2022, a w przyszłości m.in. 1942 i wcześniejsze stulecia powszechnej w naszych rejonach skrajnej nędzy, to chyba wcale nie byłoby rozsądniej zakładać rodzin, niż przy obecnej niewiadomej, prawda?

dewitalizacja

Autor sam stawia na końcu pytanie jak ma żyć w świecie zdominowanym przez konsumpcjonizm i płytkie relacje. Wiara w nauczenie kogoś szczęścia, nie umiejąc go samemu odczuwać, naprawdę brzmi w tym przypadku naiwnie.

Domandatiwa

Pytanie "jak mam żyć?" jest bardzo strategiczne :)

Autor próbuje znaleźć jakąś utraconą zdolność bycia razem. Życzę mu powodzenia. Jeśli to znajdzie, to znacznie zwiększy prawdopodobieństwo, że życie jego ewentualnego potomstwa będzie satysfakcjonujące/dobre/sensowne/nasycone miłością/twórcze.

Z tym szczęściem, to uprościłam, podając tylko jeden z przykładów podstawowych w obecnym świecie wartości.

Niemniej ogólnie nie podoba mi się sposób, w jaki autor opisuje siebie i swoje otoczenie.

dewitalizacja

Skoro autor sam nie jest ze sobą szczęśliwy i narzeka na płytkość osób w swoim wieku to jest duże prawdopodobieństwo, że odstraszy swoim malkontenctwem potencjalną partnerkę. W ten sposób siłą rzeczy nie założy rodziny i nie odnajdzie utraconej zdolności bycia razem. I będzie w tym dużo jego winy.

Domandatiwa

Dewi, kto to tam wie, jak będzie. Małżonkami i rodzicami zostają rozmaici ludzie.

dewitalizacja

Może sobie kogoś znajdzie, po prostu narzekanie jest odstraszającą cechą.

Domandatiwa

Według mnie również typ narzekania, który wypełnia to wyznanie, jest bardzo nieprzyjemny.

Postac Odpowiedz

Autorze, a Ty do jakiej części ludzi należałeś, gdy liczyłeś tych ze smartfonami w rękach? Miałeś też?
Sama też uważam, że ludzie za dużo czasu spędzają z telefonami w rękach. Ze mną włącznie. Nawet malutkie dzieci siedzą z telefonami. Właśnie w tą stronę zmierza ten świat: cyfryzacji, ograniczenia relacji twarzą w twarz. Co trochę czytam kolejne badania o negatywnym wpływem tego zjawiska na psychikę i zdrowie ludzi. A mimo to ciągle siedzę z telefonem w ręku. Będzie gorzej: to ma nas uzależniać, żebyśmy więcej kupowali. Już niekoniecznie przedmiotów, ale kolejny abonament, kolejna subskrypcja. Jako społeczeństwu brakuje nam przelotnych kontaktów, codziennych sąsiedzkich pogawędek. Odsetek ludzi samotnych ciągle rośnie, i to coraz młodsi ludzie tę samotność odczuwają! Kiedyś to była domena ludzi starych.

AvusAlgor Odpowiedz

Błąd masz już w samym założeniu. Obawiasz się przyszłości, ale zamierzasz czekać, aż ona nadejdzie taka jak jest (będzie) i nie chcesz na nią wpływać. Wstąp do wojska, niekoniecznie w Polsce. Idź na wojnę. Dokonaj wielu bohaterskich czynów, dzięki którym wojnę wygra Twoja strona. Zdobądź uznanie i władzę (możesz np. przeprowadzić przewrót wojskowy, albo wygrać wybory z pozycji popularnego generała). Atakuj dalej, doprowadzając do tego, by to Twoja wizja społeczeństwa stała się obowiązującą. Dodatkowym plusem będzie bardzo łatwy i szeroki dostęp do rozmaitych kobiet, które zawsze kręcą się przy facetach u władzy. Nie oglądaj się na innych, nie czekaj, co przyszłość przyniesie. Wiedź szczęśliwe życie w świecie, który sam kreujesz.

anonim5747 Odpowiedz

Nie trać nadziei, wbrew temu co ludzie mogą ci wmawiać. To po części kwestia środowiska, choć problem jest jak najbardziej realny. Ale mino wszystko da się znaleźć kogoś, kto zrozumie, np na podstawie wspólnych zainteresowań. Skup się na sobie, albo spróbuj bardziej szukać nowych ludzi niż zmieniać tych, których znasz. Spróbuj podróży po kraju czy świecie, rozmawiaj z nieznajomymi jeśli nadarzy się okazja. Słuchaj innych i dziel się tą opinią - część osób nie zrozumie, ale zaraz znajdziesz kogoś, kto ją podziela, i tu do dobrej znajomości starczy jeden krok :) Z całego serca powodzenia!

anonim5747 Odpowiedz

Nie trać nadziei, wbrew temu co ludzie mogą ci wmawiać. To po części kwestia środowiska, chociaż faktycznie w wielu miejscach jest problem, da się znaleźć sensownych ludzi - na przykład na podstawie wspólnych kółek zainteresowań. Spróbuj podróży po kraju, albo świecie. Rozmawiaj i słuchaj innych, dziel się tą opinią - a zaraz ktoś ci odpowie że bardzo się cieszy, że nie jest sam z tym podejściem ;) Powodzenia

Lunathiel Odpowiedz

No taaak, i wszyscy są taaacy ślepi i głupi, a ty jeden to widzisz! Serio? Serio...?¿? Brzmisz jak mój były, kiedy miał jakieś 17 lat. Także przykro mi, ale twoje przemyślenia to nie jest jakaś odkrywcza rzecz. Nihil novi sub sole. To po prostu przypadłość młodych typów, którym wydaje się, że są lepsi od reszty. A nie są. Są co najwyżej gorzej dopasowani do otaczającej ich społeczności (no i, spoiler alert: czasem to ich wina).

Jeden (chyba) pomocny wniosek, który mi się nasunął, to że Wwa ma specyficzny klimat, i to może mieć znaczenie. Ja osobiście zauważam po znajomych stamtąd więcej narzekania na ludzi płytkich, odklejonych, nieco nieżyciowych tak ogółem. Może tak samo jest w twoim przypadku? Może dopadła cię klątwa miasta stołecznego? Bo mam nadzieję, że sam dobrze wiesz, jakie są statystyki: że sporo ludzi przyjeżdża tam tylko po to, żeby zarobić czy zaistnieć, więcej tam bananowych dzieciaków, ogółem więcej tam nieprzyjemności, niż np. na mojej śląskiej ziemi. Więc nie dziwi mnie, że trafiłeś na jakieś liceum, w którym trudno ci znaleźć fajnych znajomych. Ale pamiętaj, że szukanie znajomych nie musi koncentrować się na twojej szkole. Ja miałam farta, bo wybrałam plastyka i tam znalazłam dwie wspaniałe przyjaciółki, takie "do końca życia". Ale już mój najlepszy przyjaciel chodził do szkoły na drugim końcu kraju i poznaliśmy się właśnie gadając w necie 🙃 Więc nie, to nie jest tak, że "hurr durr internet samo zło".

Also, jeśli naprawdę boli cię fakt, że ludzie czytają rzeczy na telefonach w komunikacji miejskiej, to pomyśl sobie, że za jakieś 10 lat będziesz miał podobnie: po prostu będziesz bardziej zmęczony pracą na etacie niż jesteś zmęczony lekcjami w liceum (znam to z autopsji i nawet nie próbuję narzekać, bo teraz przynajmniej mam z tego hajs xD). I wiesz co? Rozejrzyj się za tymi paroma dziewczynami, co wyglądają za okno - ja osobiście lubię chillować w ZTMie i jak ktoś zagada tylko z tego powodu, to zwykle mnie bardzo cieszy 😊

StaryCap Odpowiedz

Zmień podejście do życia. Kobiety traktuj przedmiotowo jako część twojego dobytku, nie przywiązuj się, one się starzeją tak jak samochody, prędzej czy później wymienisz na młodszy model. Nie myśl o innych, myśl o sobie i ewentualnie o bliskich. Powodzenia

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie