Kiedyś wyobrażałam sobie, że kościół jest jak teatr – księża i ministranci to aktorzy, którzy robią wszystko według scenariusza, ludzie to widownia, która bierze w tym udział, a opłatą za wejście są pieniądze zbierane na tacę.
Dodaj anonimowe wyznanie
Bo tak jest.
Każde święto / ceremonia ma swój osobny scenariusz: czytania, pieśni, stroje, gesty, słowo na zakończenie.
Może tylko z tą widownią nie do końca jest tak, jak piszesz.
Są ludzie naprawdę głęboko wierzący, ufający Bogu, Kościołowi i klerowi. Oni znajdują w 'Domu Bożym' spokój i prawdziwe, nieteatralne ukojenie.
Dobrze sobie wyobrażalaś...
Nie, to nie jest przedstawienie. Wtedy Jezus w postaci Chleba i Wina przychodzi na Ziemię.
Cieszę się, że to piszesz. Bo właśnie o takich ludziach mówię w drugiej części swojego komentarza.
O Prawdziwie Wierzących.
Jednak, niezależnie od tego, jak postrzegamy Eucharystię, każda liturgia musi się trzymać konkretnych ram - myślę, że właśnie ten porządek Autorka nazwała scenariuszem.
"Kościół uczy, że podczas Eucharystii, niezależnie od wiary i pobożności księdza, Bóg jest rzeczywiście obecny i udziela się ludziom."
Dopuszczasz do swej świadomości fakt, że dla części mieszkańców globu każda uroczystość kościelna (niekoniecznie kościoła rzym.-kat.) nosi znamiona przedstawienia?
W sumie to nie pomyliłes się :)
Kolejne dziecko ubeka!!!