#qVxQQ
Kilka lat temu, mając akurat przerwę w pracy, zaczęliśmy dyskutować nt. coraz częstych kradzieży w mieszkaniach. O tyle dziwnych, że nie było żadnych śladów włamania. Kompletnie żadnych. Ktoś jakby wchodził do siebie. Zaczęliśmy przeglądać akta spraw i szukać ewentualnych cech wspólnych. Jedyne, co się pokrywało, to fakt, że mieszkania były na parterze z oknami od podwórza i okradziono je pod nieobecność właścicieli. Tyle.
Ale nasz policyjny nos podpowiadał nam, że te sprawy muszą się jakoś ze sobą jeszcze łączyć, poprosiliśmy o zgodę komendanta na głębsze przyjrzenie się temu. Przesłuchanie 10 ofiar trochę zeszło, niemniej jednak wyszedł na jaw jeden fakt, który został wcześniej kompletnie pominięty. Nie było o nim nawet wzmianki w aktach. Ofiary jakiś czas przed kradzieżą wymieniały zamki w drzwiach. Sprawdziliśmy więc ten trop i okazało się, że zajmowała się tym jedna i ta sama osoba. Znaleźliśmy punkt zaczepienia.
Komendant niechętnie, bo niechętnie, ale zgodził się na prowokację. Do podstawionego mieszkania, które spełniało wymagania do potencjalnej kradzieży, wezwaliśmy naszego delikwenta pod pozorem zwykłej wymiany zamków. Teren obstawiony, kamery w całym mieszkaniu i na klatce. I tak oto nasz podejrzany, w czasie normalnej pracy, zdążył zapytać się o łazienkę, przy okazji dyskretnie rozglądając się po mieszkaniu, zamontował kamerę w rogu korytarza, pod samym sufitem i, co najważniejsze, zrobił woskowy odlew kluczy. Oczywiście nie spodziewał się, że ktoś go nagrywa.
Obserwacja trwała dobry tydzień. W końcu, w piątkową noc, nasz delikwent postanowił uderzyć. Wykorzystał fakt, że nasi podstawieni właściciele postanowili wyjść na imprezę. Przyjechał z, jak się później okazało, dwoma synami, furgonetką, zaparkował na podwórzu, po czym, jak gdyby nigdy nic, wszedł do mieszkania i zaczął wynosić przez okno co ciekawsze rzeczy.
Zgarnięcie go w tamtym momencie miałoby podstawy, ale woleliśmy go jeszcze śledzić, by zorientować się, gdzie trzyma fanty z kradzieży. Dorwaliśmy go na innym osiedlu, gdzie w garażu wszystko przechowywał. Ładnie posegregowane, poukładane, opisane.
Bez problemu powiązaliśmy go z innymi kradzieżami właśnie dzięki jego skrupulatności.
Facet, jak i jego synowie, dostali po 8 lat więzienia. Trochę mało, biorąc pod uwagę ilu kradzieży się dopuścili. Ale taki był wyrok sądu, takie są kary przewidziane, więc my, mundurowi, nie mamy w tej kwestii nic do powiedzenia.
Swoją drogą, kreatywność złodziei naprawdę nie ma chyba granic.
1. O okradzionych ludziach mówi się "poszkodowani" a nie ofiary.
2. Facet (w domyśle z opowieści ślusarz) zamiast uprzednio po prostu sobie dorobić klucz z kompletu, który sprzedaje klientowi, bierze "woskowy odcisk"? Jeżeli ktoś wzywa ślusarza do wymiany zamka, to w komplecie z zamkiem - bardzo rzadko ktoś sam kupuje wkładkę/zamek, a potem zleca komuś wymianę.
3. Jak myślicie, ile praktycznie trwa zamontowanie kamerki "w rogu korytarza, pod samym sufitem"? "Po drodze do łazienki"?? A drabinę do tego to miał w kieszeni czy tak wysoko podskoczył? I nikt potem tej kamerki pod sufitem przez tydzień nie zauważył??
4. Na podwórze wieczorem/nocą wjeżdża furgonetka i nikt z sąsiadów na to nie zwraca uwagi? Nawet biorąc pod uwagę, że to wieczór/noc, to wjazd dużego samochodu na podwórze zawsze jest jakimś małym zamieszaniem (światła po oknach na parterze, odgłos silnika, trzaśnięcie drzwiami...).
5. Gagatek sobie otwiera drzwi do mieszkania i wchodzi jak do siebie, ale fanty wynosi oknem??
Naprawdę dziwna sprawa...
1. Potocznie tak się mówi, „ofiarami tego złodzieja/oszusta byli…”. Bo nie powiesz „poszkodowanymi tego oszusta byli…”
2. Te kłódki są w zamkniętym opakowaniu. Jakby przyszedł z otwartym mogłoby to wzbudzić podejrzenia właściciela.
3., 4. No właśnie też mnie to zastanawia, ciężko w to uwierzyć
@MaryL2
1. Zwykli ludzie faktycznie mogą tak mówić, ale policjanci są już bardziej konkretni w nazewnictwie.
2. To nie są kłódki tylko zamki (a najczęściej same wkładki do zamka) i zapewniam, że klienci nie zwracają uwagi czy ślusarz montuje im zamek/wkładkę z zapieczętowanego pudełka (zresztą - zapieczętowanego? zaklejonego taśmą klejącą...). Pomijając fakt, że nawet już w sklepie te pudełka są otwierane.
Tak no chodziło mi o zamki. Pierwsze słyszę, żeby ktoś dawał sobie montować wkładki/zamki niezapakowane oryginalnie, tylko oklejone jakąś taśmą. Nawet jakby nie podejrzewać o dorobienie klucza, to zwyczajnie uznałabym, że ktoś mi montuje zamek zepsuty.
Ja zawsze po remoncie wymieniałam wkładki, które były tam od dewelopera i zawsze kupowałam je sama i dawałam gościowi, który robił remont (albo wymieniałam sama). Nawet jeśli nie wszyscy zwracają na to uwagę, to myślę, że ta wersja wyjaśnienia czemu robił odlew jest wystarczająco prawdopodobna.
A ile dla mordercy z BMW, który uciekł do Dubaju albo dla komendanta, który rozwalił swój gabinet granatnikiem? Albo ile dla malwersantów i łapówkarzy z Wiejskiej?
1) dożywocie w ciepłym kraju.
2) order
3) ułaskawienie, przynajmniej do wyborów
Proszę :)