#rRfoE

Wczorajszy dzień był dniem, w którym najadłam się wstydu jak nigdy. Patrzę na to trochę z przymrużeniem oka, ale jednak niesmak pozostał...

Zaplanowana wizyta u ginekologa na rutynowe badania, przychodzę, kolejka jak stąd do kosmosu. Czekam. Nudzi mi się, bo internet w telefonie się zbuntował, kolejka idzie jak krew z nosa.
Usnęłam... Obudziłam się swoim własnym chrapaniem, patrzę na zegarek - no może 3 minuty mi się kimnęło, jakaś pani na wprost po cichutku się śmieje patrząc na mnie. No to ja już wiedziałam, że chrapanie było porządne. Twardo siedzę, myślę tylko o tym, żeby znowu nie usnąć. Niestety, sen był silniejszy ode mnie. Obudziłam się po głośnym wołaniu mojego nazwiska przez lekarza, zerwałam się i lecę, zdążyłam zauważyć, że siedzenia nieco się przerzedziły, tak że pewnie charczałam jak dzik.

Weszłam zaspana do gabinetu i lekarz od razu do mnie z pytaniem, które mnie zastrzeliło
- No to jak u pani jest z sikaniem?
Trochę zdębiałam, bo nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi, ale pomyślałam, że to może jakieś rutynowe pytania, więc dialog przebiegał dalej
Odpowiedziałam:
- Dobrze.
- Sika pani normalnie czy ma jakieś problemy?
- Nie zauważyłam, żeby coś było nie tak
- No a jak tam macica?
- No chyba wszystko z nią w porządku....
- A dziecko jak?
I w tym momencie dostałam wielkich oczu jak 5 złotych, patrzę na lekarza zdziwiona, bo przecież nie mam dzieci. Przez chwilę zaczęłam się zastanawiać, czy ja jeszcze śpię, czy co to się dzieje. Rozdziawiłam gębę i patrzę jak kretyn, a lekarz widać było, że z deczka zdenerwowany, pyta się:
- To chce pani tę operację czy nie!?
I w tym momencie się obudziłam i się pytam go bez zastanowienia:
- Jaka kurwa operacja?!
Lekarz zrobił takie same wielkie oczy jak ja i się pyta, jak mam na nazwisko. Okazało się, mam takie samo nazwisko jak inna pacjentka. OK.
Doktor przeprosił, ale to jeszcze nie koniec wizyty...

Leżę roznegliżowana na fotelu ginekologicznym, a tu nagle wchodzi bez zapowiedzi pielęgniarka, drzwi otworzyła na oścież i się pyta o jakąś pierdołę, spojrzałam i walnęłam się w czoło, lekarz w tym momencie pobierał materiał do cytologii, a ta dalej stoi w drzwiach. Lekarz w końcu się odwrócił i zobaczył to co ja.... Na korytarzu byli ludzie, którzy na bezczela zaglądali do gabinetu... I tak, nie byłam zasłonięta parawanem! Lekarz stanowczym głosem kazał wejść babce do gabinetu i zamknąć drzwi i nagle wpadł w jakiś szał... Tak się zaczął drzeć na pielęgniarkę, że tak się nie robi, że jest bez kompetencji, że ją zwolni... No ogólnie pojechał po niej jak po szmacie, a ona na to... "Ja chciałam tylko spytać..." Na co lekarz jej odpowiedział, żeby poszła się spytać o oferty pracy w urzędzie pracy, bo tutaj już nie pracuje.

Jak możecie się domyśleć, to była moja pierwsza i ostatnia wizyta tam.
Jawiem1210 Odpowiedz

Jak dla mnie to żaden wstyd, że chrapałaś. Każdemu się może zdarzyć. Żaden wstyd, że pomylono Cię z inną Panią. A ta pielęgniarka faktycznie bezmózga jakaś... Podczas moich ginekologicznych badań nie dość, że jestem sam na sam z ginem, to jeszcze jesteśmy otoczeni parawanem, a z gabinetu nie wychodzi się na korytarz, tylko do przedsionka, w którym siedzą max 2 osoby, które są bezpośrednio po mnie w kolejce i które położna już poprosiła z dużego korytarza do tej mini poczekalni. Dodatkowo położna ma inne przejście ze swojego gabinetu do gabinetu ginekologa i jak coś chce to puka, a gin wychodzi do niej.

honey100 Odpowiedz

Lekarz zrobił bardzo dobrze, nie rozumiem, dlaczego nie chcesz tam więcej pójść...

PrzezSamoH

Nie zrobił dobrze, takie sprawy załatwia się bez wrzasków, a przede wszystkim bez świadków. Pielęgniarka zachowała się beznadziejnie i miał prawo ją nawet wywalić, ale wpadać w szał przy pacjentce to mega nieprofesjonalne i dodatkowo krępujące. Sam też nie był bez winy, bo powinien wcześniej zasłonić autorkę parawanem albo zamknąć gabinet na klucz. Do gabinetu równie dobrze mógł wpaść jakiś "niecierpliwy" pacjent.

Franz1983

Owszem wredna baba bez wyczucia nie powinna w takim miejscu pracować. Ale z drugiej strony fotel powinien być ustawiony za parawanem żeby uniemożliwić pacjentom czekającym na korytarzu zobaczenie czegokolwiek. Nawet u lekarza rodzinnego tak powinno być a co dopiero u ginekologa. Bo czasami pielęgniarka faktycznie musi wejść do gabinetu.

DontBeRude

Może po prostu nie chce tam pójść, bo się wstydzi? Boi się, że któraś z pacjentek, które miały okazję podziwiać jej waginę ją rozpozna?

bazienka

ale przynajmniej zareagowal jakos dając pacjentce ten komfort, ze uwazal sytuacje za krepujaca
u mnie było podobnie, rozkraczona, cytologia, wlazi pielegniarka i gapi się na lekarza i sila rzeczy mi w krok. i sobie kurde pogaduszki urzadzaja, ani przepraszam ani nic, az w końcu musiałam się wydrzeć na babe a ta "co pani taka wrazliwa?!"

PrzezSamoH

bazienka - pielęgniarka ma prawo być w gabinecie w czasie badania. Nie powinni urządzać sobie prywatnych pogaduszek w takim momencie, ale lekarz może w dowolnej chwili poprosić o pomoc, przyniesienie czegoś, zabranie, uzupełnienie dokumentacji.

StaryTapczan

PrzezSamoH, no dobra, ma prawo być w gabinecie, ale po co gapi się pacjentce prosto w krocze? Jeśli nie przyszła specjalnie, by lekarzowi w czymś pomóc przy badaniu/zabiegu czy czymś tam, tylko wpadła z zupełnie innego powodu, to niech się nie gapi prosto w narządy pacjentki. Ja bym nie chciała, aby jakaś pielęgniarka wpadła do gabinetu z jakąś pierdołą typu przyniesienie jakichś papierów i przed wyjściem oglądała sobie moje krocze jak jakiś eksponat w muzeum.

PrzezSamoH

StaryTapczan - nie powinna gapić się w krocze, o ile nie pomaga przy zabiegu. To czy pielęgniarka "gapi się" to też może być subiektywne odczucie pacjentki - kobieta leży rozkraczona, naga, czuje dyskomfort a tu jeszcze w gabinecie pojawia się dodatkowa osoba. W tak delikatnych sytuacjach bardzo łatwo kogoś urazić.

anon567

On i tak się pewnie wydarł, żeby uchronić swoje dobre imię.
Drogą pantoflową co się stało szybki by poszło. A tak to "nadażyła się taka okazja, ALE lekarz się """"dobrze""""zachował, bo wydarł się na pielęgniarkę.

Bellatriks000

PrzezSamoH - zgadzam się, nie zrobił dobrze, ale wywalić jej nie miał prawa. Lekarze nie są przełożonymi pielęgniarek, to równoległy zawód. Mógł jedynie naskarżyć na nią do jej przełożonego. Zresztą, jeśli to był ginekolog to może to była położna, nie pielęgniarka.
Sama pracuję w placówce medycznej i w życiu do głowy by mi nie przyszło, żeby wchodzić do gabinetu lekarskiego (a już zwłaszcza do ginekologa) kiedy coś potrzebuję a ktoś już tam jest. Od czegoś są telefony w placówkach.

nata

Z praw pacjenta jasno wynika, że podczas badania powinny być obecne jedynie osoby niezbedne do jego wykonania. Na inne opcje typu studenci pacjent musi wyrazić zgodę.

Kornelia001 Odpowiedz

Czytając to wyznanie przypomniała mi się pewna historia. Pod koniec ciąży musiałam leżeć w szpitalu. Budzę się rano i słyszę rozmowę dwóch dziewczyn, które leżały ze mną na sali
"Boże, jak ona chrapie? Jak mąż z nią wytrzymuje???"

bajkopisarz Odpowiedz

Mają taki dziwny zwyczaj pielęgniarki i recepcjonistki, także koledzy/koleżanki lekarza, o pacjentach, nie czekających na "proszę" i włażących w najmniej odpowiednim momencie badania nie wspomnę. Wszyscy oni powinni w razie choroby leżeć w szpitalu, który ma duże, wystawowe (niech nawet nazywają się weneckie) okna bez możliwości zasłonięcia i jest usytuowany przy głównej ulicy czy przy parkingu centrum handlowego.

Luckaaa Odpowiedz

Każda z trzech części historii jest ze sobą w ogóle nie związana. A anonimowości też tu nie dostrzegam...

Niezywa Odpowiedz

Sama miałam ochotę roznieść ta pielęgniarkę, ale jak ten doktor na nią tak nakrzyczał to w sumie mi się żal jej zrobiło, ale za błędy się płaci czasem spora cenę.

vFuchsberg Odpowiedz

O jak mnie do szału doprowadza w polskiej ochronie zdrowia funkcjonowanie na zasadzie "na gębę" i "ja tylko się spytać" - od czasów Forda (jak nie wcześniej) usprawnia się wiedzę o procesach i zarządzaniu pracą, świat naprawdę poszedł do przodu w tej kwestii, Polska ma niesamowite systemy jak Profil Zaufany, ePUAP, IKP, ZIP, blik, cholera wie co jeszcze, a oni dalej chodzą i "tylko się pytają".

Tak samo do szału mnie doprowadza polecenie pacjentowi czy pracownikowi, by "poszedł zapukać i się zapytać". Serio, nie można tych rzeczy załatwiać elektronicznie, by ograniczyć zarówno zażenowanie pacjentów, jak i dezorganizację pracy?

CorkaPolka Odpowiedz

Coś nie chce mi się wierzyć w tę historię. Wszystko ok, ale to, że fotel był ustawiony centralnie na wprost drzwi i to jeszcze, że tak powiem, pacjentką do przodu, nie uwierzę.

Doombringerpl Odpowiedz

@PrzezSamoH: niecierpliwy pacjent. Najlepiej płci męskiej do gabinetu ginekologa...

jankostanko33 Odpowiedz

A gdzie jeszcze wołają pacjentów po nazwisku? Przecież teraz RODO jest i nie wolno.

tramwajowe

@Poprostuodmiennie
Nie chodzi o to na czym polega RODO.
Raczej o to, że od półtora roku w żadnej przychodni nie wołają po nazwisku.

Mb24

Na izbie przyjęć położniczo ginekologicznej tutaj gdzie mieszkam wołają po nazwisku plus pytanie w jakim celu. W korytarzu

jankostanko33

Przejrzałem sobie "Przewodnik RODO w służbie zdrowia" wydany przez Ministerstwo Cyfryzacji i tam jest między innymi o tym, jakie metody wzywania pacjentów do gabinetów należy zastosować, aby zapewnić pacjentom anonimowość. Może czegoś nie doczytałem, bo nie zagłębiałem się za bardzo. W takim razie bardzo proszę o wyjaśnienie, żebym się następnym razem nie kompromitował.

GoMiNam

To może zależy od szpitala / przychodni.
Ostatnio byłam u lekarza, był poślizg (wizyta na konkretną godzinę). Czasem jest tak, że lekarz, do którego mamy skierowanie wysyła na jakieś dodatkowe badania i mówi, żeby wrócić. I taka babeczka się pyta, czy może wejść przede mną, bo ona wraca z takich dodatkowych badań do pani doktor. Dla mnie - nie ma problemu. Babeczka nawet porządnie do gabinetu nie weszła, a pani doktor je mówi, że ma mnie poprosić, po nazwisku. A babeczka wyszła na korytarz i jak nie huknie na cały korytarz moim nazwiskiem, to się wszyscy spojrzeli.

A gdzie indziej, sama lekarka wychodziła i wołała po nazwisku (też wizyta na konkretną godzinę).

Szczerze? Jeśli jest to zrobione subtelnie, to czemu nie? W sumie, jak ja chodzę do lekarzy, to dbam o swój biznes, a nie, czy pani X przyszła do ginekologa / urologa / seksuologa / psychologa, bo mnie to zwyczajnie nie interesuje. Zwyczajnie to olewam i pilnuję swojej kolejki.
Ponadto ludzie podczas czekania pod gabinetem opowiadają o swoich schorzeniach przypadkowym osobom, więc w sumie co za różnica?

Jawiem1210

Też się już od momentu wprowadzenia RODO nie spotkałam z tym, by wołali mnie po nazwisku. Zawsze pada imię. Mało tego moja siostra pracuje w przychodni i oni mają tam zakaz używania głośno nazwisk, a jeśli potrzebują PESELu to pacjent okazuje dokument tożsamości lub pisze im PESEL na kartce. Nawet w Żabie uczulali nas, by paczki kłaść adresatem do dołu, a przy odbiorze pytać o imię klienta lub numer przesyłki.

PrzezSamoH

Pracuję w placówce medycznej i od momentu wprowadzenia RODO mamy zakaz używania nazwisk pacjentów. U nas dopuszczalne jest imię, ale najlepiej prosić po godzinie wizyty i nazwisku lekarza.

Lata temu czekałam na wizytę u ginekologa, korytarz pełny ludzi. Pani doktor poprosiła pacjentkę mniej więcej tak "zapraszam panią z grzybicą".

Dodaj anonimowe wyznanie