#t1Dj9

Od kiedy tylko pamiętam, moje życie przebiegało wręcz "podręcznikowo". Urodziłam się jako wyczekane, wymarzone dziecko dobrze sytuowanych rodziców. Nigdy niczego mi nie brakowało, mogłam chodzić na różne zajęcia dodatkowe, rozwijać w różnych dziedzinach, podróżować... Od podstawówki do liceum najlepsze oceny, wygrane konkursy i olimpiady. W klasie maturalnej zaczęłam spotykać się z chłopakiem z równoległej klasy, synem znajomych moich rodziców. Szybko staliśmy się nierozłączni, wspólnie uczyliśmy się do egzaminów. Po otrzymaniu wyników nadszedł moment wyboru studiów. Wybrałam medycynę, on prawo. Rodzice wynajęli nam piękne mieszkanko, wszystko układało się jak w bajce. Pozornie..

Sęk w tym, że nie czułam się szczęśliwa. OK, niby mam wszytko, ale w ogóle mnie to nie cieszy. Studia wybrałam z uwagi na rodziców, którzy od zawsze widzieli we mnie swojego następcę (oboje pracują jako chirurdzy). Mieszkanie, choć piękne, kompletnie nie w moim stylu. Chłopak coraz częściej mnie irytował, zauważałam jaki jest arogancki i zapatrzony w siebie. Któregoś dnia dotarło do mnie, że nawet ubrania i fryzurę mam takie, jakie zasugeruje mi mama! To samo z wakacjami - to oni wybierali gdzie i z kim pojadę. Obłęd! 22 lata na karku, a dopiero zorientowałam się, że zostałam zamknięta w złotej klatce. W dodatku bez cienia protestu.

Dużo myślałam. Co TAK NAPRAWDĘ lubię, co chciałabym robić, co zobaczyć, gdzie jeździć, jak mieszkać i jak wyglądać.. Szczerze? Nigdy nie czułam się tak skołowana.
Zaczęłam od wizyty u fryzjera. Moje perfekcyjne ombre sięgające końca pleców ustąpiło miejsca rudym loczkom do ramion. Wiem, że to banał, ale serio jest coś w tym, że zmiany w życiu kobiety zaczynają się od włosów.

Po powrocie do mieszkania spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Trzy godziny później byłam na lotnisku. Wieczorem zameldowałam się w uroczym motelu na południu Francji. Rodzicom napisałam krótką wiadomość, że maja się nie martwić, że wszystko OK i bardzo ich kocham. Wnioskując po odpowiedzi, mają do mnie ogromne pretensje. Wcale się im nie dziwię, ale wracać nie zamierzam.

Jest mi dobrze. Żyję skromnie, dorabiam w małej, lokalnej knajpce, wynajmuję pokój u pewnej starszej pani.
Nie wiem, co przyniesie przyszłość, całkiem prawdopodobne, że za pół roku będę mieszkać po drugiej stronie świata, ale póki co... Jestem szczęśliwa. Na własnych warunkach. :)
Speedycucumber Odpowiedz

Taka jest piosenka o dziewczynie co po studiach i prysznicu wsiadła do pociągu i pojechała zmieniać swoje życie. Fajne. Zwłaszcza, że starzy zapewnili pełne konto. Zazdroszczę, nie tak niezdrowo, po prostu dobrze mieć łatwiej...

Louisjana

W punkt. Łatwo zmieniać sobie życie z kasą od rodziców na koncie... Szary zjadacz chleba z wypłatą 2 koła na rękę rzadko kiedy może sobie pozwolić na luksus odczuwania, że jest nieszczęśliwy.

ZbuntowanyKaloryfer

Louisjana. Według mnie to tylko marna wymówka. Marzysz o podróżowaniu? Autostop, couchsurfing, workaway, jakieś drobne prace (odśnieżanie, roznoszenie ulotek i tym podobne). Znam też mnóstwo osób, które zupełnie porzuciło wygodne życie, podróżują z kciukiem w górze, śpią na pustostanach/squatach lub w jakiś ustronniejszych miejscach, grają na ulicy za grosze. Sama tak żyłam. Marzysz o zamieszkaniu na drugim końcu świata? Można zaoszczędzić trochę pieniędzy, a jak ma się trochę chęci, to łatwo znaleźć pracę. Na początek chociaż taką, z której tylko da się utrzymać. Już nie mówiąc o mniejszych zmianach, bo tak naprawdę swoje życie można zmienić bez aż tak drastycznych kroków. Zmienić otoczenie. Zmienić pracę, w której czuje się nieszczęśliwy. Zacząć ćwiczyć, zmienić fryzurę albo uśmiechać się do ludzi i mówić "miłego dnia". Ci szarzy zjadacze chleba są nieszczęśliwi głównie dlatego, że albo się boją cokolwiek zmienić albo nie chcą. :) W końcu początki są ciężkie. Oczywiście, pomijam skrajne sytuacje, bo wiadomo, życie się różnie układa.

honestly

Zgodzę się, że są różne sposoby, sama teraz jestem w miejscu, na które ani mnie, ani moich rodziców nie byłoby stać. Z tym, że chyba jednak nie można mówić o zmienianiu swojego życia, skoro dalej jest się na garnuszku rodziców? Nie mówię, że to źle, że rodzice dają dzieciom pieniądze, ale jaka zmiana zachodzi w życiu osoby, której rodzice najpierw dali pieniądze na studia, a potem na długie wakacje? Gdyby wyjechała mając coś tam na start od rodziców, musiała znaleźć jakąś pracę i faktycznie poznaje świat z perspektywy zwykłego obywatela danego kraju to jest to naprawdę cenne doświadczenie. Inaczej się myśli o kraju, w którym się siedzi rok, a inaczej jak jest się tam tylko tydzień, mieszka w hotelu i nic nie trzeba załatwiać. Polecam każdemu spróbować, żeby mieć jakieś wyobrażenie o świecie, a nie tylko słuchać propagandy w TV. Z tym, że niestety, ale języki trzeba znać.

Karotopapierosy

Uwierz, że pełne konto to nie wszystko co się liczy w życiu. Prawda, ułatwiło jej start w nowym miejscu, ale gdyby nie miała pieniędzy, to by je zarobiła i zrobiła to samo. Z tekstu wynika, że teraz utrzymuje się sama, więc usamodzielniła się.
Ja zawsze byłam czarną owczą, jeździłam wszędzie autostopem, grałam na gitarze "za piwo i chleb", spałam w hamaku gdzieś w parku lub lesie. Czasem pieniądze przydały się na wyrobienie paszportu i to wszystko. Z kolei mój chłopak urodził się w bogatej rodzinie, mamusia wybrała mu studia, wszystkie szkoły, mieszkanie, dziewczynę. Ale młody zaczął zarabiać (za moją namową by jeszcze przed końcem studiów znalazł pracę w zawodzie i wyrwał się spod emocjonalno-ekonomicznego szantażu matki typu "ja ci za wszystko płacę a ty jesteś taaaaki zły i niewdzięczny, bo chcesz układać życie po swojemu"), wynajął wraz ze mną nasze wspólne mieszkanko, uciął wpływy matki na swoje życie, dał się nawet namówić na kilka wycieczek stopem ze mną. Odżył. Przestał być 50 letnim starcem w ciele 25 latka. Pieniądze to nie wszytko, to tylko dodatek, istotny, ale dodatek.

Kuudere Odpowiedz

Na największy podziw i szacunek zasługują moim zdaniem ci, którzy robią to, co kochają. W życiu chodzi o to, by być szczęśliwym, a tego nie można osiągnąć robiąc coś wbrew sobie.

BlachazRdza

Podpisuję się pod Twoim zdaniem.
Trzeba łapać swoje szczęście, a nie żyć wedle kogoś w klatce. To nie ma sensu. Nie ma sensu się przymuszać cierpiąc na tym bardziej, niż jest to tego warte.
Żyjmy godnie, miejmy wartościowe życie.

JanuszPiczka

Hitler też robił to co kochał, tak samo Trynkiewicz.

ehcah

zgadzam się! a dla autorki szacunek, że potrafiła przy tym zrezygnować z wygodnego , jakby nie patrzeć, życia. fakt, że miała z czym wyruszyć w podróż, ale oszczędności też się kończą, a jednak była od dziecka przystosowana do życia na wyższym poziomie i trudno komuś takiemu wieść później "normalne" życie. podziwiam, zwłaszcza, że jestem niemalże pewna, że sama bym się nie odważyła :)

Kotkot Odpowiedz

Czytając takie wyznania i słuchając znajomych dochodzę do wniosku, że ludzie im mniej mają na początku tym są szczęśliwsi potem. I nie wydaje mi się, przynajmniej nie wyczytałam tego tutaj, że ona nie była zmuszana ani szantażowana żeby być właśnie taka i żyć tak. Mama chciała ombre do pasa? Ciekawe czy po prostu doradziła i obiektywnie oceniła, że jej córka będzie dobrze wyglądała w takiej fryzurze czy powiedziała: '"tak ma być i koniec!". Bo to też jest różnica. Autorka sama powiedziała: bez cienia protestu. Myślę, że jakby powiedziała, że chce coś inaczej to nie byłoby problemu. Ale była osobą bez własnego zdania a teraz zwala winę na jakąś złotą klatkę. Ja o większości tych rzeczy mogłam tylko pomarzyć. Może te całe gowno co mnie spotkało tak mnie wyhartowało, że dzisiaj cieszę się dosłownie z byle czego.

Haga Odpowiedz

Śmieszą mnie zawsze problemy ludzi z bogatych rodzin, bo gdyby nie pieniądze to bys nie była kim chcesz niestety huh

Kapitalistka

Przepraszam, ale nie do końca zrozumiałam twój komentarz. W sensie, napisałaś/eś, że ponieważ pochodzi z bogatej rodziny i ma pieniądze to jest tym kim chce, ale nie do końca wiem o co ci chodzi bo w końcu autorka napisała, że wcale nie podobało jej się dotychczasowe życie w momencie gdy miała tych pieniędzy pod dostatkiem. Chyba, że chodzi ci o to, iż stać ją było na wyjazd, bilet na samolot oraz wynajęcie pokoiku, ale nie jestem pewna, więc proszę o odpowiedź.

OneMillionDolar

Chyba chodzi o to, że dzięki pieniądzom rodziców miała możliwość zmiany swojego życia. Zorientowała się, że tak naprawdę jest nieszczęśliwa. Miała odwagę zmienić swoje życie. Jak wiele innych osób, z tą różnicą, że nie każdy ma na to pieniądze. Nie każdy może się nagle wyprowadzić do innego kraju i zacząć od początku.

noddam

Wyprowadzka w nieznane nie jest kwestią pieniądza tylko odwagi. Jak się uprzesz to nawet autostopem możesz dojechać do Indii i tam zamieszkać.

Mnie natomiast śmieszą pretensję ludzi z biedniejszych rodzin, że komuś powodzi się lepiej, bo jego rodzice mają pieniądze. Kurde no sorry, moim rodzicom chciało się studiować trudne kierunki, zdobyć wykształcenie i bardzo dobrze płatną pracę, stąd nasze bogactwo. A wy co? Tylko narzekacie, że inni mają lepiej, zamiast popatrzeć czemu Wy macie gorzej.

OneMillionDolar

Noddam, to bardzo fajnie, że Twojej rodzinie się udało. Ale pieniądze to rzecz nabyta. Dzisiaj masz jutro nie. Nie zawsze wszystko idzie tak, jak sobie zaplanowaliśmy.

noddam

Analogiczne, dziś nie masz, jutro będziesz miał. Ale będziesz je miał, jeśli podejmiesz jakieś kroki, w tym kierunku, a nie usiądziesz na dupie by narzekać, że inni mają.
Ludzie zaradni życiowo osiągną sukces i nawet zaczynając z biedy, będą mogli stać się bogaci. Ale jednostki patologicznie przekonane o swoim przegranym losie, takie które nie podejmują nawet próby, a jedynie korzystają z socjalu, nigdy się nie dorobią i zawsze będą narzekały, że ktoś ma więcej, jednocześnie absolutnie nic nie robiąc by się wzbogacić.

Maszkarada

A ja wam powiem, ze nieważne czy mamy pieniadze czy nie, w zyciu każdego czlowieka znajdzie sie jakies "ALE"

OneMillionDolar

Piszesz o skrajnościach- ludzie, którzy bardzo się starali i odnieśli sukces oraz o osobach, które siedzą na d... i nic nie robią. Ja myślałam o osobach pośrodku- ciężko pracują, ale z różnych powodów nie żyją jak w bajce. Naprawdę życie się różnie układa i pomimo chęci i ciężkiej pracy nie zawsze można się dorobić majatku.

Haga

Chodziło o to, ze miała od zawsze to co chciała. Miała to co chciała a i tak było mało. Ciekawe czy gdyby urodziła sie w rodzinie, gdzie ledwo starcza do następnej wypłaty to czy miałaby taki „problem” w życiu. Wątpię bo pewnie by musiała zapierdalac i nie miałaby czasu na myśle o „byciu sobą”... o ile to prawda wgl

noddam

Oczywiście, że można, tylko potrzeba pozbyć się pewnych ograniczeń. Ciężko pracujesz, a mało zarabiasz. Dlaczego? Bo szef mało płaci. Zmień pracę. Bo masz pracę w sektorze, gdzie dużo się nie zarabia (np. kasjer, magazynier). Zdobądź wykształcenie i zmień pracę (nie musisz iść na 5letnie studnia, wystarczy kurs lub szkoła policealna 1,5 roku i masz zawód). Nie masz predyspozycji do pracy z klientem lub pracy fizycznej (deformacje ciała, niepełnosprawność)? Zatem rozwijaj umysł, jest wiele zawodów, bardzo dobrze płatnych, które możesz wykonywać nie wychodząc z domu. Mieszkasz w biednym województwie? Przeprowadź się, nie musisz od razu wynajmować 3 pokojowego mieszkania, póki się nie wzbogacisz, wystarczy nawet i pokój za 400zł. Jest wysokie bezrobocie? Gówno prawda. W miastach zachodniej polski jest deficyt pracowników, np. Poznań, Wrocław. Boisz się podjąć ryzyko? A to tkwij w swoim marnym życiu i narzekaj, że "się nie da".

KotWKropki Odpowiedz

Ale pojechałaś tam za pieniądze rodziców tak?

szareokno

A za co miała pojechać, jeśli tak ją kontrolowali i nie miała innego źródła pieniędzy? Zawsze im może odesłać ten hajs, jak już zarobi.

bobylon89 Odpowiedz

Myślę, że rodzice nawet nie wiedzieli, że czulas się nieszczęśliwa, jeśli nigdy im tego nie powiedziałaś. Powinnaś z nimi na początku porozmawiać. Krotka wiadomość zamiast rozmowy wydaje mi się brakiem szacunku. Nie dziwię się, że czują żal.

PurpleLila Odpowiedz

Rozbawiło mnie zdanie - mieszkanie choć piękne to bie w moim stylu... z tego co piszesz to tylko je wynajmowaliście. A serio wiesz w jakich warunkach muszą mieszkać inni studenci?

h0nesteyes

A co ja obchodzą inni studenci? Ma mieszkać w mieszkaniu, które jej się nie podoba tylko dlatego, że jest ładne?

Fawkes13

chodzi o to, że autorka zdała sobie sprawę z tego, że jej pozornie idealne życie nie jest dla niej ani trochę idealne i nawet mieszkanie, które przecież jest tak piękne, nie jest jej prawdziwym domem i źle się tam czuje

Sylilia Odpowiedz

Możecie hejtować, ale się przyczepię... Dziewczyno, od małego utrzymywali Cię rodzice, opłacali szkoły, zajęcia dodatkowe, studia, mieszkanie, a Ty im taki numer wycinasz? Jasne, rozumiem, nie dawało Ci to życie szczęścia, ale mam wrażenie, że do tej Francji to też raczej nie za "swoje, ciężko zarobione" pojechałaś... I wcale się Twoim rodzicom nie dziwię, że mają do Ciebie żal. Też bym miała, jakby moje wychuchane dziecko po tylu latach wychowywania, poświęceń, starań, pomocy, zainteresowania, czy nawet finansowania zachcianek, nagle się znudziło i zabrało tyłek w troki z banalną wymówką w stylu "jestem nieszczęśliwa" albo zwyczajnie "bo tak". Każdy ma prawo do szczęścia, ale nie kosztem innych.

takiusernieistnieje

Ale wiesz że dzieci nie ma się dla siebie i żeby były wdzięczne?

TruSQL

takiusernieistnieje A gdziekolwiek w komentarzu jest to napisane? Że ma ich wielbić niczym bożków i bić pokłony?

Chodzi o najzwyklejszy na świecie szacunek do pieniądza i fakt, że drugiej osobie należy się rozmowa.

A z drugiej strony chcieli księżniczkę to maja...

Sylilia

@takiusernieistnieje - nigdzie powyżej nie napisałam nic o wdzięczności, ale owszem, uważam, że rodzicom się ona należy. Tym bardziej, że autorka napisała, że miała dosłownie WSZYSTKO. Nie po to dbali o nią, żeby na końcu dostać krótką wiadomość, że jest nieszczęśliwa i znika, bo tak sobie to wymyśliła. Wysiłki i pieniądze jej rodziców poszły w błoto. Wystarczyłoby porozmawiać, przedstawić swoje lęki, skoro byli dla niej tak dobrzy, myślę że byliby w stanie ją zrozumieć i wspierać. To co zrobiła, to po prostu niewdzięczność i czysty egoizm.

CzarnaSowa Odpowiedz

Piękna bajka.

AzucarMoreno Odpowiedz

Jestem nieszczęśliwa, bo mieszkanie nie jest w moim stylu. Takie nowoczesne, a ja wolę styl kolonialny... jak żyć?

Chyba nie trzeba nic dodawać.

LeonardTwarz

@AzucarMoreno źle mi się żyje, a jak widzę że inni mają odwagę zmienić życie to dostaję bólu dupy. Pewnir bym jakoś to przeżyła, gdyby nie to, że inni mają bogatych rodziców.

Chyba nie trzeba nic dodawać.

Zobacz więcej komentarzy (27)
Dodaj anonimowe wyznanie