#vUsS5

"Zepsułam" dziecko szwagierki.

Mieszkam sama nad morzem, swoich łajz nie mam i nie planuję, pracuję w domu, to braciszek zapytał, czy może podrzucić mi sześcioletniego syna na dwa tygodnie, kiedy on pojedzie gdzieś z kolegami (jest to właściwie jedyna taka jego szansa w tym roku, bo się akuratnie cała jego paczka ze studiów zebrała w jednym mieście i chcą pobalować), a szwagierka odwiedzi rodziców za granicą.

Z racji tego, że on już nie raz robił mi przysługi typu przygarnianie moich zwierząt na kilka dni, stawanie po mojej stronie w kłótniach z rodzicami/rodzeństwem albo podwożenie mnie gdzieś, jeśli tego potrzebowałam, to stwierdziłam, że jakoś przecierpię te czternaście dni z bojącym się lekkiego podmuchu wiatru dzieckiem.

Szwagierka już u drzwi wręczyła mi listę tego, co dziecko lubi, a czego nie lubi jeść (nie jest na nic uczulony, po prostu nie lubi), jakie bajki mam mu puszczać o danej godzinie, że spać chodzi kiedy mu się przeczyta siedem bajek (w dokładnej kolejności) itp.

Cóż, zachwycona nie byłam, bo wyglądało to bardziej jak harmonogram w więzieniu niż lista podstawowych obowiązków do dziecka (miałam dwójkę dużo młodszego rodzeństwa, więc kurczę wiem jak się łajzą zająć). Młody też zachwycony nie był, bo matki nie chciał wypuścić. Ale koniec końców szwagierka wyszła i zostałam z młodym sama.

Z racji tego, że była to godzina zdecydowanie za wczesna na obiad, zaproponowałam, że weźmiemy kota na szelki (jest bardziej jak pies, uwierzcie), jakieś wiaderka, łopatki i pójdziemy na dziką plażę kawałek dalej. On nie idzie, bo nigdy nie był i się boi i woli, abym mu bajkę puściła, bo mama by mu puściła. Cóż, ja nie jestem jego mamą. Powiedziałam, że bajkę może obejrzeć wieczorem i po obiedzie, a jak na razie jest za dużo rzeczy do robienia na dworze, aby siedział w domu. Ale on się boi robaków i jeszcze mu piasek wpadnie do butów. Nie dając się złamać powiedziałam, że po prostu nie założymy butów i nie ma się czym przejmować.
Poszliśmy w końcu na tę plażę, bardzo fajnie się bawiliśmy, ubrudzeni wróciliśmy i wymęczeni.

Dla próby i z ciekawości podsunęłam mu w obiedzie trochę jedzenia, którego "nie lubił" - wsuwał, aż mu się uszy trzęsły (okazuje się, że jak dziecko jest zmęczone zabawą, to zje prawie wszystko). Bajki po obiedzie nie obejrzał, bo zasnął, a kiedy wstał wysłałam go na dwór i bawił się SAM w ogrodzie. Bajki na wieczór też mu czytać nie musiałam, bo padł jak mucha.

I tak minęły dwa tygodnie. Bratanek opalił się pięknie od słońca, nabrał rumieńców, bo wcześniej był blady jak trup, nie chce siedzieć w domu, woli na dworze, je wszystko co mu się da, nie prosi nawet o słodycze.

Brat jest zachwycony, bratowa załamana, bo "to nie jest jej dziecko". On się zachowuje inaczej, dziwnie i że to moja wina, że więcej ona syna do mnie nie puści itd.
Lavandavandy Odpowiedz

Czyli zepsułaś dziecko szwagierki. Z dzieckiem brata wszystko w porządku, jak widać, i tego się trzymaj, super-ciociu!

Mabellle Odpowiedz

Jaką krzywdę może zrobić dziecku nadopiekuńcza matka... Dobrze, że zaznał trochę normalnego życia.

Sheistheone

Raczej leniwa niż nad opiekuńcza. Dzieciak bał się tego czego nie znał, bo łatwiej puścić bajkę czy przeczytać niż ruszyć się z domu i naprawdę nim zająć. Podejrzewam że "ulubione" posiłki były łatwe do zrobienia.. Takie teraz modne leniwe wychowywanie, szkoda dzieciaków.

chlef123 Odpowiedz

zastanawia mnie co motywuje madkę: chore poczucie władzy nad dzieckiem, strach i złudzenie kontroli, gdy dziecko cały dzień siedzi w domu, czy lenistwo, bo łatwiej włączyć bajkę niż pilnować dzieciaka na dworze?

tak czy siak, szkoda małego.

Serwatka31

Może jest po prostu nieporadna u nie ogarnęła dziecka, i teraz ma raczej poczucie, że przegapiła coś bardzo ważnego w jego rozwoju i wyrosło bez niego.

Czaroit

Kontrola, kontrola i jeszcze raz kontrola.
Ona już teraz hoduje sobie maminsynka, który bez mamusi na krok się nie ruszy. I będzie chciała go kontrolować przez całe jego dorosłe życie. Będzie mu wybierała pracę, partnerki i wtrącała się w wychowanie dzieci.
Tak się zachowują kobiety, które mają zaburzone relacje z mężczyznami. Często takie kobiety tak naprawdę boją się mężczyzn. A synek to doskonały "mały mężczyzna mamusi". On mamusi nie skrzywdzi, bo jest za mały. I mamusia już zadba, by tak go wykastrować psychicznie, by nigdy od niej nie odszedł, nigdy nie zdradził, nigdy jej nie skrzywdził. Będzie od niej zależny psychicznie do końca życia. Będzie stawiał mamunie przed wszystkimi, nawet przed samym sobą. A już na pewno przed własną żoną i dziećmi. Będzie spełniał zachcianki mamuni i zabiegał o jej uwagę do końca jej dni. Niewolnik doskonały. I absolutnie doskonały substytut mężczyzny - partnera.

Tayla Odpowiedz

Raczej naprawilas. Szkoda tylko ze jak wroci do domu to caly postep moze powoli zniknac. Widac ze to matka ma ostatnie zdanie w ich rodzinie...

Moonstone21 Odpowiedz

Jak mi jest żal takich dzieci. One nie mają żadnego wpływu na to jak bardzo rodzic swoimi nieprzemyslanymi decyzjami robi im krzywdę niekiedy na całe życie....smutne...

Seven777 Odpowiedz

Nie zepsułaś a naprawiłaś dziecko :)

Martynozaur Odpowiedz

Porozmawiaj z nią koniecznie, żeby wszystko nie wróciło do poprzedniego stanu

ogienek Odpowiedz

Piasek w bucie? Toż to straszne, toż to grozi amputacją stopy! ;)

sinusoidazemniejest

To może grozić... ściągnięciem buta! :p

tewu Odpowiedz

Brzmi trochę jak bajka... Ale ok.

ZimnyCzlowiek03 Odpowiedz

I takich ludzi nam potrzeba

Zobacz więcej komentarzy (7)
Dodaj anonimowe wyznanie