Wczoraj podczas kupowania lodów w Katowicach, na wózku inwalidzkim "podjechał" (chyba tak to się mówi) do mnie bezdomny i spytał się, czy nie kupię mu czegoś ciepłego do jedzenia. Normalnie pijakom i żulom zawsze odpowiadam, że nie mam kasy i tyle, ale on serio po prostu był biedny, no ale ja z automatu odpowiedziałem, że nie mam pieniędzy. Po chwili do mnie dotarło, że ten pan serio prosi o jedzenie, a nie o pieniądze. Poszedłem więc do piekarni, kupiłem mu hot doga i bułkę z salami, w dodatku przygrzali to w opiekaczu, tak że było to ciepłe, i zaniosłem to biednemu panu, ten ślicznie podziękował i zaczął jeść.
Gdzie tu morał? Ano cały czas mnie gryzie, że mogłem zrobić coś więcej dla takiej osoby niż kupić mu tylko coś do jedzenia za 10 zł.
Dodaj anonimowe wyznanie
Ja też kupuję jedzenie takim osobom, pod warunkiem, że mogę wybrać konkretne produkty - jeśli ktoś naprawdę potrzebuje jedzenia, to zje to, co wybiorę (a kiedy już jestem w takiej sytuacji - może że trzy razy się zdarzyło - to wybieram rzeczy, które są zdrowe i pożywne, dające poczucie sytości, ale po prostu nie najdroższe). Dlatego, że kiedyś weszłam z jednym panem do sklepu właśnie w takim celu, a on wybrał sobie jakieś drogie pakowane bułki (takie puszyste, "napowietrzone", gdzie na półce obok były o wiele tańsze pełnoziarniste), serki akurat Almette i jakąś drogą czekoladę. I był oburzony, kiedy powiedziałam, że dobrze, zafunduję mu zakupy za taką kwotę, jaka wyszła, ale ja wybiorę produkty - z tych samych kategorii, ostatecznie wyszłoby wszystkiego więcej, a jednocześnie zdrowiej i bardziej sycąco. Nie chciał, wyszedł ze sklepu wielce obrażony :)
To ja miałam wręcz odwrotną sytuacje.
Pan przyszedł do mnie, poprosił o 3 plasterki mortadeli (czy jakos tak, nie wiem, nie jadam mięsa, w każdym razie chodzi o te najtansza „szynkę”) i kajzerke („ale te ze wczoraj, bo je przecenili”). Pokazał mi dowód, żeby potwierdzić, ze jest bezdomnym (stare dowody zawierały adres zameldowania).
No to ja wbiłam do sklepiku i kupiłam mu bułki, szynki, sery, troche owoców. Potem do stołówki przy gastronomiku, wykupiłam tygodniowy abonament na obiady. Przyszłam do tego pana, dałam mu te rzeczy i mowie, ze ma sie zgłosić tam i tam i powiedzieć pani, ze ta i ta osoba zapłaciła mu za abonament (tak sie umówiłam z pania obsługująca).
Pan sie popłakał i stwierdził, że on nie może tego przyjąć, bo to za dużo. Chyba z 15 minut spędziłam na przekonywaniu go, że musi to przyjąć, bo ja nie mam co z tym zrobić, a w mieście byłam tylko przejazdem, wiec z obiadów nie skorzystam.
@lahierba Też miałam raz taką. Jak zaczęła wybierać to by wyszło z 60 euro
Myślę, że to co zrobiłeś dla niego i tak było czymś wielkim.
Bzdura. Nie jesteś caritasem ani innym ustrojstwem charytatywnym. Pomógłbyś jemu, dlaczego nie innym? W ten sposób twoje życie i kasa poszłyby na nich. Od tego są instytucje państwowe, a nie są o e biedne. Szkoda energii. Ale taki gest spoko jak najbardziej ale tyle wystarczy.
Strasznie drażni mnie podejście społeczeństwa do małej pomocy. Pewnie jakbyś powiedział tym znajomym to część by stwierdziła, że szkoda 10zl, druga część że nie zbiedniał byś gdybyś dał mu 50zl albo obiecał że codziennie będziesz mu kupował. I to mnie drażni. Przez takich ludzi którzy zaglądają innym w kieszeń i wymagają od nich a nie od siebie, porządni ludzie jak Autor mają wyrzuty sumienia że zrobili tak mało.
I tak dobry gest - zawsze lepiej coś kupić, a nie dawać pieniądze
Kiedyś na dworcu podszedł do mnie starszy mężczyzna i też poprosił o coś do jedzenia. Tak się złożyło, że miałam przy sobie tylko pieniądze na bilet, ale kupiłam mu za to zapiekankę i coś gorącego do picia, bo był a zima. Dostałam mandat za brak biletu xD ale i tak fajnie jest pomagać:)
Galeria katowicka czy silesia?
Trzykrotnie mialam sytuacje, gdzie osoba bezdomna poprosila mnie o cos do jedzenia. Za kazdym razem wychodzilam ze sklepu z torbą zakupów, zawsze byly to produkty wartościowe, dobrej jakości wędliny, sery, serki, jogurty, woda lub 100% sok, warzywa, pieczywo, rama do smarowania, ostatnio mialam gest i kupilam nawet czekolade Milke. Tylko raz kobieta czekala pod sklepem i wylewnie dziękowała. Dwóch mężczyzn po prostu uciekło jak sie okazało, ze faktycznie chce mi sie robic zakupy, a nie po prostu dac pieniądze. Dwa razy wracalam do biura/ domu z torba rzeczy, których mialam az nadto u siebie w lodówce:/