#w64L9
- kobiety, która miała 4 dzieci i była znów w ciąży, która żądała więcej kasy na dzieci i "emerytury matki"
- kobiety, która opowiadała jak zarabia naprawdę duże pieniądze na publikacji w internecie nagich zdjęć i filmików
- kobiety, która żaliła się, że w jej firmie jest mniej menadżerów kobiet niż mężczyzn.
Nie wytrzymała i wyszła. Z tego co mówiła, to dla niej było najgorsze. Że te feministki cofały to, co dawne feministki wywalczyły. "Parytety? Co to ma być? Jak pracownicy firmy mają szanować kierownika/dyrektora, jak widzą, że dostał posadę za to, że jest kobietą? Dawniej my walczyłyśmy, żeby pokazać, że poradzimy sobie w fabryce na ciężkim stanowisku. Mówiłyśmy: Daj mi tę posadę przy tokarce - ja ci pokażę, że jestem tak samo dobra jak każdy mężczyzna! A teraz co? Tylko daj, daj i daj. Że będę "kurą domową" albo obiektem seksualnym ? Nie przeszkadza mi to - będę leżeć i pachnieć i będę szczęśliwa".
Opowiadała mi też o dawnych czasach za komuny, gdzie kobiety były coraz bardziej widoczne w życiu zawodowym, polityce.
Szczerze - podziwiam te dawne feministki. One w tańcu się nie pierdoli.y. Mówili im - Daj spokój, nie dasz rady na tym stanowisku, to za ciężkie dla ciebie. A one mówiły: Tak? To zobaczysz! Potrzymaj mi kota i patrz!
Smutne to co te obecne "feministki" wyprawiają... Sama czuję się feministką ale właśnie w tym dawnym znaczeniu o jakim mówiła kuzynka Twojej babci. W obecnych czasach boję się komuś powiedzieć o tym, bo od razu przychodzą na myśl dzisiejsze "feministki" - nie identyfikuje się z ich zakłamaniem, roszczeniową postawą i uprzywilejowaniem ze względu na bycie kobietą. O parytetach miałam dokładnie takie samo zdanie jak Ty piszesz. Pojęcie równouprawnienia jest obecnie przekłamane, nie chodzi o to by wszędzie była gwarancja tego że ma być równo tyle kobiet co mężczyzn lecz o to by kobiety miały właśnie możliwość np. podjęcia takiej samej pracy jak mężczyzna jeśli tylko są w tym dobre. To umiejętności powinny świadczyć o człowieku a nie płeć. To co teraz się wyprawia ma się nijak do tego o co walczyły kobiety wcześniej. Nikt nie powinien być uprzywilejowany ze względu na płeć, wyznanie lub jego brak czy też orientację seksualną. Niektórzy wypaczyli to wszystko do tego stopnia że tracę wiarę w to, że kiedyś wreszcie będzie normalnie.
Mam to samo :(
Niestety kolejna grupa, która próbuje wywalczyć przywileje za nic. Tak jak wy jestem "starą feministką" i nie rozumiem czemu ludzie muszą za wszelką cenę dążyć do podziałów. Mężczyźni powinni mieć więcej przywilejów czy kobiety? A nie można poprostu traktować wszystkich jak normalnych ludzi? Co za różnica czy dana osoba w życiu publicznym lub w pracy jest kobietą czy mężczyzna, jaki ma kolor skóry czy orientację. Boli mnie to jak zachowują się niektóre współczesne "feministki" bo ludzie nie rozumieją sensu równości, ich zachowanie odnosi odwrotny skutek. Mogłyby sobie wymyślić jakąś inną nazwę, to ludzie nie myliliby normalnych feministek z tymi mizoandryczkami.
Zgadzam się z Wami. Mi na przykład bardzo nie podoba się fakt, że podczas testów sprawnościowych do wojska czy policji kobiety mają niższy próg. Rozumiem, że fizycznie jesteśmy słabsze, ale złodziej na nas nie poczeka tylko z racji tego, że goni go policjant kobieta.
Mówcie więc wprost, że jesteście feministkami według starej definicji, ale feminizmem wedlug nowej gardzicie.
Każdy rozsądny człowiek który to usłyszy, będzie Was bardzo szanował.
Ewentualnie, może znajdziecie swoją odpowiedź w "jestem wolnościowym" bo właśnie to "kobieta może wybrać jak chce spędzić życie" w tym wypadku sprowadza się ogólne "każdy wybiera jak spędza życie i nie przejmuje się zwyczajem społeczeństwa".
Serwatka31no właśnie kluczowe słowa to "rozsądny człowiek". Niestety coraz ciężej o takich.
Zależy Ci na takich?
Może w pracy czy coś w tym stylu, w życiu osobistym warto olać ich opinię.
Widzisz, niestety doświadczyłam potęgi plotek, i to plotek kompletnie wyssanych z palca... Trochę nerwów mi to zjadło i teraz bronie się jak mogę 😉
Mam wrażenie, że ta historia ma na celu wzbudzenie ostrej dyskusji w komentarzach
O, czyli nie jestem sama:)
Ja bym raczej podejrzewała, że autorka publikuje to licząc, że ta historia dotrze do kogoś kto uważa się aktualnie za feministkę i popiera aktualne, chore ruchy, albo wydaje mu się, że np. parytety nie są czymś złym.
To chyba dobrze, jeżeli jakąś wypowiedź prowokuje do konstruktywnej dyskusji.
Zawsze powtarzam, ze femiznim to piękna rzecz. Nie ma w końcu nic lepszego gdy kobiety wspierają się i walczą o swoje prawa, ale na zasadzie rownego traktowania. niesety to co się obecnie robi z tym nurtem sprawia, że cała idea upada, i zostaje ośmieszona.
Czasy się trochę zmieniły od czasów twojej ciotki. Nierówność zawodowa wciąż występuje - np. w środowisku filmowym. Jest mało kobiet na stanowisku reżysera czy operatora, niechętnie się je zatrudnia w przemyśle kinowym, łatwiej mają w przemyśle telewizyjnym. W Polsce wciąż mamy sytuację tragiczną jeśli chodzi o prawa kobiet do decydowania o własnym ciele. W Polsce stereotypy kwitną na potęgę i dotyczy to wszystkich dziedzin życia.
Wcale nie jest tak różowo i nie zrozumiem jak można jechać po feminizmie. Pewnie, są oszołomy, ale gdzie ich nie ma?! Warto by się było skupić na tym, o co warto walczyć.
I myślisz, że zatrudniają facetów na te stanowsika tylko ze względu na płeć? Bo ja uważam, że do odpowiednich filmów wybierają odpowiednich reżyserów. Uwierz mi, jeżeli byłbym producentem, to zatrudniłbym jak najlepszego reżysera w jak najlepszej cenie. Ten argument przypomina mi smieszność tego że do Oskara nominowano za mało mniejszości narodowych.Ale naprawdę, to nie kolor skóry czy płeć jest kryterium, tylko umiejętności. Jakoś nikt nie ma problemu z tym, że większość koszykarzy jest czarna czy o to że większość opiekunów dzieci to kobiety. To do czego zamierzamy, jest wręcz ciemniejszymi czasami niż średniowiecze.
Myślę, że nie w tym problem. Po prostu nie wierzą, że kobieta nakręci tak dobry film, jak facet. Nie wierzą w umiejętności, więc zatrudniają mężczyzn, bo w niego wierzą. Hollywood to dominujące męskie podwórko i nie brak tam szowinistów. Zresztą w Polsce jest podobnie. Kobieta musi udowodnić, że może dorównać facetowi, a nie tylko sam fakt posiadania umiejętności. Poszukaj sobie artykułów na ten temat, jest bardzo ciekawy. Też do niedawna nie wiedziałam.
@ZdenerwowanyPolak
Sama w to nie wierzyłam ale Pan na rozmowie o prace powiedxial mi w prost że kobieta sobie nie poradzi i woli mężczyznę. Nawet na kursie zostałam potraktowana tragicznie bo pan prowadzący ciagle żartował z kobiet i drwiąco pytał co my chcemy udododnic....
W moich okolicach(a żyję w interiorze/na prowincji) to brzmi jak abstrakcja z rozbuchanych magazynów i stron internetowych. Kobiety tutaj pracują jako spawacze, operatorzy cnc, jeżdżą na wózkach widlowych Ba! Nauczycielki jazdy czy egzaminatorki w tutejszym wordzie to też normalka, nikt nigdy nie powiedział, że wola mężczyznę bo sobie lepiej poradzi. Wiem, że pokazuję tu sposób myślenia, "skoro na moim podwórku rośnie trawa i mlecz, to na całej planecie tak jest" ale po prostu trudno mi uwierzyć w takie sytuacje.
Ja tam nie zamierzam robić tak ciężko jak mężczyzna. Raz,dwa mozna spróbować, ale uwazam, ze moja fizycznosc mi nie pozwala na ciężką prace jak mężczyzna. Oni sa z reguły silniejsi, wiec po cholere ja mam chciec udowadniac, ze jestem taka jak on. Czuje sie silna w innych aspektach, pracach manulanych, w ktorych mężczyzna nie da rady ze względu na duze dlonie np. Nie widze potrzeby dla siebie udowadniania czegos takiego.
No i bardzo dobrze, tak się powinno robić.
Prawdziwy feminizm niczego nie zabrania a jedynie daje możliwość. Ja też się nie nadaje do ciężkiej pracy fizycznej i zdaje sobie sprawę, że nigdy nie dorównam mężczyznom w sile, ale za to jestem lepsza w innych rzeczach. I to jest równość, każdy robi to do czego się nadaje bez względu na płeć
Ale ja nie napisalam, ze kazda kobieta ma nie robic tak ciezko jak facet, napisalam wyraznie " JA tam nie zamierzam"..
Nie, nic nie zawarlam, wiec nie doszukuj sie drugiego dna.
Wrecz ja z wyznania odczulam jakby kazda kobieta miala pokazywac, ze potrafi to co mezczyna, robic na tokarce itp. nie wiem po co kobiecie udowadniac cos takiego..
Wygląda na to, że wtedy feminizm był zdrowym rozsądkiem kobiet, a teraz to jest ich nadmierna chytrość. Takie jest moje zdanie.
Nie uogólniaj tego na "kobiety". Większość kobiet kijem by współczesnej feministki nie dotknęła.
No niestety serwatko, ale nie jest tak jak myślisz. Większość kobiet bardzo chętnie koszysta z przywileji, i coraz mniejszej ilości obowiązków chociażby w małżeństwie.
Nie mam pojęcia na jakim spotkaniu feministek myślałbyc bo ogólnie ja mam bardzo przyjemne doświadczenie. Feministki właśnie walczą o prawo do aborcji, żeby w tym kraju nie traktowali ich jak maszynę do rodzenia.
I ja wiem ze starsi ludzie inaczej na to patrzą ale No błagam jak można mówić ze jesy się feministka i oceniać kobietę przez jej spsob życia. To ze się rozbiera i w ten sposób zarabia nie czyni jej gorszej. O to wlansie nadal musimy walczyć.
A ja mam sesję. Kolejną okropną i mega ciężką. Wolałabym gotować obiadki, ale kiedyś byłam ambitna i jak powiedziałam a to zrobię do z.
No niestety, tak teraz jest. Miło, że coraz więcej osób to zauważa. Dzisiaj kobiety walczą o kolejne przywileje, ułatwienia, o mniejsza ilość obowiązków. I zgadnijcie na kogo spadają te obowiązki, i trudności.
U mnie w mieście miał sie odbyć marsz feministek, ale sie nie udał. Jedna zachorowała, druga stwierdziła, że pi&β@li, sama nie idzie.