#x2Yrp
Na sygnalizacji świetlnej zatrzymało się auto, które głośno puszczało muzę. Siedziały tam dwie dziewczyny. Jedna wywaliła plastikową butelkę przez okno, mój kumpel ją podniósł i poszliśmy w zaułek. Szybko nasikał do butelki i bez zakręcania wrzucił ją im przez okno.
Żadne z nas nie miało z tego ubawu. Traktowaliśmy to poważnie. Skoro one olewały środowisko, to on olał je. Dosłownie.
Ostatnio gadaliśmy o tym i przyznał, że nie jest dumny z metody, jaką wtedy zastosował. Ja żeby rozluźnić jego poczucie winy żartobliwie powiedziałem, że trzeba było je obsrać. Odpowiedział, że szkoda wysiłku na tak gównianych ludzi.
Ale jak tylko nadarza się okazja, to wrzucamy śmieci tam, skąd zostają wyrzucone.
Długo na tych światłach stali
80 sekund czekania, najdłuższe oczekiwanie na zielone, a i tak ledwo tam jest jakiś ruch.
Też mi się zdarzyło wrzucić peta z powrotem do samochodu komuś. Albo na ulicy zwrócić głośno uwagę komuś, kto rzucił sobie peta na podłogę. Zwracajcie uwagę. Więcej tego nie zrobią, bo widać że wstyd pali. ;)
Skrót myślowy. ;)
Stali na sygnalizacji, zdążyły wyrzucić butelkę, wy zdazyliscie ją podnieść, pójść za zaułek, kolega nasikał na zawołanie, wróciliście, i jeszcze wrzuciliscie zanim odjechały?
Może to nie była sygnalizacja, tylko przejazd kolejowy i jechał bardzo długi pociąg, albo rogatki działały tak jak w moim mieście na jednym z przejazdów - zamykają się jakieś 10 min zanim przejedzie pociąg i otwierają 5 min po tym jak już przejechał.
80 sekund czekania, a jemu chciało się lać, zaułek jest tam blisko, bo jest jedna mała uliczka, która bez sensu łączy się ze skrzyżowaniem. Ruch tam jest taki że gdy ja sam dojeżdżam na żółtych to mógłbym wyjść z auta, wylać się tam i wrócić, a zdążę na jakieś 10-15 sekund przed zielonym.
No dobra, w sumie się zdarzają takie.
@BotPremade
I nikt się nie wkurzał na zarządcę drogi, dlaczego cykl zmiany świateł tyle trwa? Czy to jest konieczne, czy to błąd w organizacji ruchu?
@Caldas
Przy poziomie organizacji ruchu na kolei to zadziwiające, że katastrofy kolejowe zdarzają się w Polsce stosunkowo rzadko.
aha. oesu