#xaNlT

Mam naturę śmieszka właściwie od zawsze. Tym razem jednak śmieszkowanie pozwoliło mi odkryć swoją pasję.
Była godzina 8:15, gdzieś na jednej z uczelni na południu Polski. Podchodzę pod salę, gdzie czekają już moi znajomi. Witam się z nimi i tak gadamy, po czym słyszę coś, co podsuwa mi genialny pomysł.
Moja znajoma mówi, że w sali obok siedzą pierwszaki, które miały mieć jeden z podstawowych przedmiotów z profesor X. Profesor mi dobrze znana, starsza legenda uniwersytecka. Zawsze była punktualna, chyba że akurat się rozchorowała. Wiadomo, zdrowie już nie te. I tu wyczułam swoją okazję.

Szybkie rozeznanie w planie i dowiedziałam się, że pierwszaki są z tego samego kierunku co my, zresztą mają ten sam przedmiot z panią profesor, który my mieliśmy. Rzuciłam pomysłem do znajomych, żeby podać się za zastępstwo i przeprowadzić dla nich wykład (z sali dobiegały głosy o wyjściu, bo kwadrans minął). Znajomi to podchwycili i powiedzieli, żebym szła i zniszczyła marzenia pierwszaków o wolnej godzinie. Szybko przejrzałam jak wyglądam (akurat miałam tego dnia przedstawiać projekt, więc byłam elegancko ubrana), przyczesałam włosy i wparowałam do sali.

Trochę się zdziwili. A ja tymczasem powiedziałam pewnym tonem, że przysłała mnie pani profesor, bo niestety się nie zjawi i przepraszam, ale korki, więc się spóźniłam. Chwila zaskoczenia, ale łyknęli haczyk i rozłożyli się i przygotowali do notowania moich słów. Czułam się dziwnie, ale nie mogłam już tego przerwać. Zapytałam na czym skończyli i kiedy mi odpowiedzieli nabrałam wiatru w żagle i zaczęłam wykładać.

Szczerze? To najlepszy żart, na jaki mogłam wpaść. Czułam się jak ryba w wodzie, kiedy tłumaczyłam kolejne zagadnienia, rozrysowywałam wszystko. Ten błysk zrozumienia, kiedy łapali o co chodzi sprawiał, że czułam się szczęśliwa mogąc tam być. Też pytali mnie o różne rzeczy i wchodzili ze mną w dyskusję. Wykład poszedł mi tak dobrze, że w sumie kiedy zorientowałam się, że czas zakończyć, część z nich wydawała się być zawiedziona, że to już koniec.

Niestety całość się szybko wydała. Podobno już na kolejnym wykładzie pani profesor przyznała, że się rozchorowała i prosiła kogoś na uczelni, by przekazał, że zajęcia odwołane. I szukała śmieszka, który prowadził te zajęcia, kiedy miało ich nie być. Ale śmieszka nie znalazła (choć bałam się, że ktoś mnie wsypie).
I do dziś nikt nie wie, że to byłam ja. I że niewinny żarcik rozpali moją miłość do nauczania innych.
Ala223 Odpowiedz

Całkiem fajna historia!!! Liczę tylko, że kiedyś nie stracisz zaiteresowania nauczaniem

Marian6660 Odpowiedz

Myślę, że szybko ci przejdzie. Czym innym jest poprowadzenie jednego wykładu wyrywkowo a czym innym 6 razy w ciągu dnia gadanie tego samego z perspektywą, że jutro będziesz musiała powtórzyć to jeszcze 3 razy.

Dispater

To chyba nie o wykładach mowa, chyba że ktoś pracuje na kilkunastu uczelniach i wykłada cały czas to samo.

Marian6660

Wyobraź sobie, że pracujesz na jednej dużej uczelni. Prowadzisz wykład "uniwersalny" dla danego wydziału. Na wydziale jest pięć kierunków, każdy po 6 grup studenckich. Załóżmy, że wykłady są raz w tygodniu. Daje ci to średnio 6 razy dziennie te same zajęcia.

naobcenamrzeczy

@Marian6660 to serio tak nie wyglada, że powtarzasz w kółko to samo. Wykłady zazwyczaj odbywają się w większej auli, żeby zmieściło się jak najwiecej osób, a nawet z „uniwersalnego” przedmiotu mogą być prowadzone są przez różnych wykładowców. Ćwiczenia są w mniejszych grupach, ale tam wodzę przejmują doktoranci.

bubblegumbeach

wszystko ma swoje wady i zalety, ale to nie znaczy, że to nie może być jej pasją ;)

Marian6660

@naobcenamrzeczy
Jak uważasz, nie prowadziłem wykładów już kilka ładnych lat :)

Dispater

Marian6660 Co to jest wykład uniwersalny? Bo naprawdę nie widzę takiej opcji, każdy kierunek nawet jeżeli ma ten sam przedmiot, to ma inne wymagania programowe. Nie będziemy wymagać tej samej znajomości np. statystyki od studenta mechatroniki i od studenta ekonomii.

Dispater

I czekaj, co mają do tego grupy? Przecież wykład jest dla roku, nie dla grupy. Jeżeli masz 6 kierunków to masz 6 wykładów na tydzień, bo zakładam, że dany przedmiot ma tylko jeden rocznik.

Dispater

Marian6660 wybacz, że tak na Ciebie naskoczylam, wzięłam Cię za internetowego znawcę Wszechświata. Może pracowałeś jakieś prywatnej uczelni? Naprawdę nie spotkałam się z wykładem dla jednej grupy.

TangerineTea

Jeżu, killjoye. Po co pesymizm?
Dziewczyna ciekawym sposobem znalazła coś, co jej się spodobało . Zgadzam się, że jeśli spróbuje wykładać regularnie, w warunkach mniej adrenalinowych, szybko przetestuje zapał.To również prawda, ze praca wykładowcy szybko może stać się rutyną -- ale to właśnie zainteresowanie edukacją w wielu przypadkach nie pozwala od niej oszaleć. Wszystko jest mocno indywidualne, wiec dajcie jej najpierw szansę to zbadać. Jeśli polubi zawód, bedzie miala czym otwierać każdy semestr 🍎

Kisielmielony

Nie ma to jak ludzie, którzy od razu podcinają skrzydla innym.

Zobacz więcej odpowiedzi (3)
Haga Odpowiedz

Zostałaś nauczycielka? Xd

NFZ Odpowiedz

Tym lepiej dla pierwszaków, bo dobrze wykorzystali ten czas zamiast iść do domu :D

XX2411 Odpowiedz

Żart stulecia.

Vampire7 Odpowiedz

Ja tu widzę film "Catch me if you can" z DiCaprio. Nieźle przerobiona historia...No raczej ciężko w nią uwierzyć. A film polecam, jeżeli ktoś nie widział ;) Leo
udawał nauczyciela francuskiego, mimo, że był uczniem ;P

Marian6660

Dlaczego ciężko uwierzyć?

Vampire7

Bo ciężko uwierzyć, że ktoś (uczeń) bez przygotowania wchodzi i prowadzi lekcje? Musiałaby też mieć bardzo dobrze opanowany materiał, żeby nauczać. Dodatkowo skąd wiedziała, że profesor jednak nie przyjdzie albo, że nie będzie zastępstwa? No i skoro uczyła pierwszaki, to musiala zrezygnować ze swoich zajec na które przyszła. A skojarzylo mi się z tym filmem, bo tam była taka scena. Jeżeli historia jest prawdziwa to super, tylko ciężko mi uwierzyć, chociaż fajnie by było ;)

Przekliniak Odpowiedz

Zaistne bardzo ciekawe

Fistaszka18

Zawistne czy zaiste?

Marian6660

Zawisnę :)

HoustonNaZadupiu

"chluśniem, aby nie uśnieć" 😂 wiem, że ni w gruchę, ni w pietruchę to zdanie tu pasuje, ale jakoś tak nie mogłam się powstrzymać 😊

Marian6660

Ale to brzmi "chluśniem, bo uśniem" :)

HoustonNaZadupiu

"...aby nie usniec" to jest autorskie powiedzonko sz.p. Wieslawa Wszywki z jutuba😅

Tayla

^raczej zwykly toast. Mi on kojarzy sie bardziej z sz.p Ferdkiem Kiepskim :)

Dodaj anonimowe wyznanie