Jestem nauczycielką nauczania zintegrowanego. Około 10 lat temu przyszło mi zostać wychowawczynią pierwszej klasy. Wśród moich uczniów znaleźli się, między innymi, Marysia i Kuba (imiona zmienione). Pamiętam do dziś, że dzieci siedziały ze sobą w pierwszej ławce. Marysia mieszkała w domu dziecka, ponieważ jej rodzice zmarli, gdy ta była jeszcze niemowlęciem. Natomiast Kuba był typowym indywidualistą. Nie miał wielu kolegów, do tego wszyscy się z niego śmiali, ponieważ był lekko przy kości. Marysia i Kuba od razu złapali świetny kontakt, śmiem nawet stwierdzić, że zakochali się w sobie szczerą, dziecięcą miłością. Nigdy nie było z nimi problemu, po prostu, mimo moich prób, nie bawili się z innymi dziećmi.
Pewnego dnia Marysia nie przyszła do szkoły. Przy wyczytywaniu jej nazwiska, Kuba powiedział, że nie ma jej na lekcji, ponieważ jest z mamą. Zdziwiło mnie to i zapytałam chłopca, skąd wie. Odpowiedział, że Marysia powiedziała mu to w nocy. Nie drążyłam, gdyż uznałam to za dziecięcą wyobraźnię.
Kilka godzin później dowiedziałam się, że Marysia dzień wcześniej została zabita przez pijanego kierowcę.
Dodaj anonimowe wyznanie
Miejmy nadzieje, że Marysia patrzy na nas z góry . I już nigdy nie będzie cierpieć
Liczyłam na happy end, a tu takie coś.Strasznie mi przykro.Tak bardzo szkoda mi tej dziewczynki i chłopca również bo w końcu stracił najlepszą przyjaciółkę.
Jak musiało być przykro wtedy chłopcu 😞
Przerażające i smutne zarazem. Życie nie oszczędzało dziewczynki od samego początku...
Jejku...już myślałam, że rodzice tego chłopca ją zaadoptują a tu takie wydarzenie :(
Pomyślałam to samo. :(
Prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko...
Takie ich ostatnie pożegnanie ..
[*]
O Jezu ... :o
Mam ciary ,biedne dziecko 😔
Ale ,przynajmniej jest z mamą :)
To jest coś takiego dziwnego że ludzie którzy umierają przychodzą do nas we śnie. Ja akurat takiej sytuacji nie miałam, ale moja mama. Mój pradziadek umierał na raka płuc. Moja mama nie mogła spać tej nocy i cały czas słyszała drapanie w ścianę nad łóżkiem. Następnego dnia zadzwoniła babcia że jej dziadek nie żyje. Może to się nie wiąże za bardzo z powyższą historią ale jest prawdziwa i też daje do myślenia
U mnie działy się podobne rzeczy przed śmiercią babci - pamiętam, że tamtego lata często budziło mnie nad ranem pukanie w szafę w pokoju. Dosłownie jakby ktoś uderzał tam ludzkimi knykciami. Panikowałam wtedy i wołałam rodziców. Babcia umarła niespodziewanie, nad ranem pod koniec sierpnia. Od tamtego czasu nic takiego już nie słyszałam.
Nie wiem co trzeba mieć w głowie żeby coś takiego wymyślać. Zdrowe niemowlak w domu dziecka którego rodzice nie żyją. Nie mają takiej możliwości. A orientuje się w sprawach adopcji. Na takie dziecko przypada około 2500 rodzin chętnych go adoptować. Na dzieci w wieku kilku lat jest 800 rodzin na dziecko. Skoro już wymyślać to dlaczego takie przykre rzeczy.
Skąd wiesz, że Marysia była zdrowa?
Bo o chłopcu napisała nawet to , że miał nadwagę. A tu nagle ominęła by dość istotną kwestię powodu wykluczenia dziewczynki przez rówieśników. Zresztą inne rzeczy też się nie kleją w historii.
Nigdy nie zrozumiem co pijani kierowcy mają w głowach...jak tak można