#zchuY
W tamtym okresie z pieniędzmi było krucho; firma mojego narzeczonego zbankrutowała, a ja byłam molestowana przez szefa, ale musiałam zacisnąć zęby i to znosić przez półtora miesiąca, byśmy mieli czym spłacić rachunki. Jedzenie? Na co dzień dwie zupki chińskie i kranówa. Teściowie wypięli się na syna po naszych zaręczynach, a mój ojciec organizował pogrzeb mamy, ale pomagał nam jak mógł.
2 lata temu, w styczniu zaczęłam się źle czuć. Jeździłam od lekarza do lekarza, ale nikt nie wiedział co mi jest. Coś mnie podkusiło i zrobiłam test ciążowy - wynik pozytywny. Nie mogłam uwierzyć, przecież brałam tabletki antykoncepcyjne, a narzeczony nakładał prezerwatywę. Cały dzień płakałam skulona w kącie łazienki i szczypałam się po rękach z nadzieją, że to sen. Pojechaliśmy z narzeczonym do ginekologa i diagnoza zwaliła mnie z nóg. Dystrofia mięśniowa Duchenne’a – postępujący zanik mięśni. W tym samym dniu wzięliśmy kredyt i wyjechaliśmy za granicę wykonać zabieg. Nie chciałam by ta malutka istotka cierpiała jak mój stryj Tomasz. Umarł w wieku 22 lat, w nocy z powodu niewydolności oddechowej. Miał 16 lat jak przestał samodzielnie wstawać z łóżka. Pamiętam jak miałam 6 lat i pytałam taty dlaczego Tomek jest "mniejszy" ode mnie. Wyglądał jak więzień Auschwitz, naprawdę. Nie dałabym rady patrzeć na cierpienie mojego dziecka. Nie stać nas było na normalny obiad dla dwóch osób, a co dopiero na rehabilitacje, operacje, wózek inwalidzki, przygotowanie klatki schodowej i mieszkania zgodnie z jego potrzebami.
Poniekąd zgadzam się z autorem wyznania https://anonimowe.pl/qnMDH. Nie rozumiem jak można zapewniać sobie i swojemu dziecku takiego cierpienia i brać pieniądze na leczenie, a raczej chwilowe przedłużenie życia tego dzieciątka. Jestem nosicielką uszkodzonego genu, więc mam nadzieję, że już się taka wpadka nie zdarzy. Nikt nie lubi niedokończonych wyznań, więc spłaciliśmy kredyt, sytuacja materialna się poprawiła i miesiąc temu zaadoptowaliśmy sześcioletniego Marka.
Wszystko super, ale ten... adopcja dziecka jest mozliwa po 5 letnim stazu malzenskim. No i sam proces adopcyjny trwa minimum rok.
To samo chciałam napisać. Wali ściemą na kilometr.
Po wniknięciu w ramy czasowe, faktycznie coś tu nie gra... "rok temu dokonałam aborcji", a potem "dwa lata temu zaczęłam źle się czuć" - co właśnie okazało się ciążą...
"diagnoza i w tym samym dniu wzięliśmy kredyt i wyjechaliśmy za granicę na zabieg" To kiedy w końcu ta aborcja była - rok, czy dwa lata temu?
Kwestia finansowa "dwie zupki chińskie i kranówa" - a na tabletki antykoncepcyjne i prezerwatywy było stać? Do tego - przy takiej sytuacji materialnej jedyną opcją kredytu byałby jakaś "chwilówka" z horrendalnym oprocentowaniem - aż się nasuwa pytanie kto ten kredyt spłacał, bo jakoś mało prawdopodobne, by wasza sytuacja się tak bardzo z miesiąca na miesiąc poprawiła...
No i zakończenie wygląda jakby po prostu poszli do domu dziecka, wybrali sobie i adoptowali. od ręki.
Ściema, ściemę goni, a nieścisłości się wrecz ze soba gryza...
Napisali również, że byli za granicą gdzie być może przepisy są inne
Mogą być inne, ale nadal nie aż tak, by 1) Z dnia na dzień zaadaptować dziecko.
2) Dokonać aborcji na zaawansowanej ciąży.
Lyssa ja jako honorowy krwiodawca mam moje tabletki za darmo, czasem za 20 groszy od opakowania ( Rigevidon, sprawdz sobie na listach refundacji)
poza tym dlugoterminowo antykoncepcja wychodzi taniej niz wychowywanie dziecka
skad wiesz, ze prezerwatyw np. nie dostali? ja z woodstocku przy iosze tego kilkadziesiat, rozdaje wsrod znajomych...
@Bazienka, nie ma co wymyślać usprawiedliwienia. Fakt jest taki, że początek wyzniana to "rok temu" a potem jest zaraz "2 lata temu". No to kiedy w końcu? Dodatkowo może Ty umiesz załatwić sobie antykoncepty i gumki za darmo, ale raczej mało prawdopodobne, że autorka wyzniania także. A już w ogóle mało prawdopodobne, by była dawcą krwi. No i adopcja: nie wiem jak to wyglada dokładnie, znajomi starali się 2 lata o adoptowanie dziecka. No i niech mnie ktoś poprawi, ale czy zanik mięśni nie wykryją tylko badania prenatalne? A one są bardzo drogie.
Nie tylko to się nie zgadza - o ile mi wiadomo, dystrofia mięśniowa Duchenne'a to choroba genetyczna sprzężona z płcią. Co oznacza, że faktycznie stryj autorki mógł być chory, oddziedziczywszy felerny recesywny allel po matce, ale zdrowy ojciec nie ma opcji przekazania tegoż allelu córce, bo go po prostu nie ma (gdyby miał, nie byłby zdrowy, a nic takiego nie wynika z opowieści). I tyle w temacie. Warto uczyć się genetyki zanim się coś wymyśli.
Trochę zbyt "tragiczna" ta historia. Albo mocno koloryzujesz żeby ludziom było cię żal, albo to kolejna głupia prowokacja żeby wywołać kłótnię w komentarzach.
Hmm.. Rok temu aborcja. Firma bankrut, kasy brak, smierc Twojej mamy(?), kredyt na zabieg i raptem 11 miesiecy pozniej adopcja. Nie, zebym podwazala autentycznosc wyznanania, ale takie zwroty akcji w tak krotkim czasie wydaja mi sie malo prawdopodobne.
Mnie bardziej zastanawiało, że nie mają na jedzenie i picie, ale na tabletki antykoncepcyjne i prezerwatywy już tak :P
Zgadzam się, w dodatku na podstawie komentarzy można stwierdzić, że ludzie łykają takie zmyślone historie jak pelikany
Poza tym, z tego co wiem, opisana w tekście choroba jest dominująca, co znaczy, że nie można być nosiciepem genu, bo on zawsze się ujawnia, nawet jeśli trafia się tylko 1. Jeśli nie mam racji, niech ktoś mnie poprawi.
Do tego jeździła po lekarzach i aż dziwne, że żaden nie wykrył i nie podejrzewał nawet ciąży, choć taka sytuacja mogłaby się wydarzyć, ale jednak dla mnie nieco ujmuje to wiarygodności wyznaniu, bo to się raczej rzadko zdarza.
Nie jestem biologiem czy lekarzem, ale na biologi była krzyżówka genetyczna. Z niej wynika, że na skutek związku heterozygoty (Aa) z osobą zdrową (aa) istnieje 50% szans, że potomstwo będzie chore i 50% szans, że potomstwo będzie zdrowe. Z różnymi chorobami różnie bywa, nie wiem jak akurat z tą.
Do DODY i Iivanira: nie macie racji - cecha recesywna, sprzężona z płcią, genetyka z gimnazjum to trochę za mało...
@ciotka Przepraszam, pomyliło mi się z krzywicą oporną na witaminę D. Ale to z kolei oznacza, że dziecko nie może być chore, jeśli nie otrzyma genu warunkującego chorobę także od ojca. Mężczyźni mają tylko 1 chromosom X, więc ojciec też powinien być na to chory.
Znowu zrobiłam błąd. Od razu uznałam dziecko za dziewczynkę, a w jej przypadku by tak było. Chłopiec jednak mógłby być chory posiadając zdrowego ojca i matkę nosicielkę. Jednak skoro jej stryj był chory, to musiał mieć wadliwy gen od babci autorki. O chorobie ojca nie ma mowy, więc zapewne był zdrowy. Nie mógł więc przekazać córce wadliwego genu, jedynie matka mogłaby być nosicielką, nie wiedzieć o tym i dać córce gen warunkujący chorobę. Mam nadzieję, że dobrze to rozumiem.
Rozumiem, że ta wizyta u ginekologa wiązała się z badaniem prenatalnym i amniopunkcją? Czy też znów bullshit?
Sam proces adopcyjny trwa 2-3 lata, więc zamiast wypisać bzdury to idź dziecko lekcje zrób
Na pewno starała się o dziecko, mając trudną sytuację materialną ;) najwyżej karmiliby je zupkami chińskimi i kranówą, nie?
medlove rozumiem, co miałeś na myśli. Ale jeżeli para ma aż takie problemy finansowe, to raczej zaprzestają starań o adopcję, a tym bardziej gdy instytucje się o tym dowiedzą.
to fakt
Bardzo szanuję takie podejście do sprawy i duży plus za adopcję
O ile nie zmyślone (a tak podejrzewam, bo za dużo nieścisłości), to mam nadzieję, że chociaż poczekaliście, aż będzie znana płeć dziecka. Bo u dziewczynek dystrofia mięśniowa Duchenne’a się nie objawia, jedynie są nosicielkami (tak jak ty). Jedynie chłopcy chorują na ten zanik mięśni.
Moim zdaniem w opisanym przypadku autorka wcale nie jest nosicielką, bo stryj to brat ojca, a nie matki. A jej ojciec chory nie był...
Jedliśmy dziennie 2 zupki chińskie i piliśmy kranówę. Mieliśmy zaś hajs na tabletki antykoncepcyjne i prezerwatywy. Są priorytety, tak? xD Swoją drogą jak się jest biedakiem to się robi normalną, sycącą zupę, a nie marnuje hajs na makaron z przyprawą.
Jestem za aborcją, nawet jak płód jest zdrowy, ale tą historię to jednak dopracuj.
Jak to się dzieje, że dawniej wyznań o aborcji było bardzo malutko, a ostatnio rosną jak grzyby po deszczu? Za chwilę nie będzie nic, tylko chwalenie się że się dokonało aborcji...
Jak można zajść w ciążę zażywając tabletki i używając prezerwatywy. Jesteś pewna, że umiecie tego używać?
@ThisLove No jak przecież wiadomo. Tabletki do pochwy a prezerwatywy do buzi :D Nie ale żeby nie było oczywiście żartowałem, nie chciałbym żeby potem ktoś napisał wyznanie w którym przy antykoncepcji korzystał a moich "rad" ;D
@ThisLove można, żadna antykoncepcja nie daje 100% pewności. No, może abstynencja seksualna, ale powiedzcie to Maryi 😁