#zwA5t

W obecnych czasach często słyszymy o tym, że jeśli wyjdziemy z domu będąc chorymi, przeziębionymi, to możemy zabić innych ludzi. Każda kaszląca osoba jest traktowana jak trędowata. A ja mam ochotę dać za to niektórym ludziom w twarz.

Jestem samotną matką, moja córka miała nowotwór. Obecnie, po kilku latach już wszystko jest w miarę ok, oprócz kilku skutków ubocznych po chemioterapii i kilku bliznach, nie ma śladu po nowotworze. Tak czy inaczej, przez ponad dwa lata byłyśmy zmuszone żyć w częściowej izolacji, jednak żyć trzeba, jeść trzeba, więc byłam zmuszona czasem wyjść z młodą do sklepu czy apteki, czasem też przyjmowaliśmy gości w domu (nie da się unikać wszelkich bo można oszaleć).
Mimo tego że wszyscy ludzie z którymi mieliśmy kontakt, nawet pracownicy sklepu wiedzieli o naszej sytuacji, to nie jestem w stanie zliczyć tego ile razy ktoś kaszlał mi nad wózkiem, ile razy znajomi przychodzili z katarem, czy sąsiadki zaczepiały na klatce schodowej żeby pogadać, a przy tym kichały, smarkały, dotykały moją córkę.

Niezależnie od szybkości mojej reakcji, dosyć często po takich sytuacjach lądowałyśmy w szpitalu, ponieważ dla mojego dziecka nawet przeziębienie rozwijało się w zagrażającą życiu infekcję. Czasem zabierała nas karetka w środku nocy bo córka zaczynała się dusić, żyłam ze spakowaną torbą do szpitala obok drzwi.

Obecnie te same osoby unikają kontaktu ze mną bo "dzieci są bezobjawowe" i ci sami ludzie mają do mnie pretensje o to, ze mogę przynieść wirusa do domu, na klatkę schodową, kiedy wracam z córką z przedszkola czy sklepu.

Ja wiem, krótka pamięć i egocentryzm, brak myślenia mimo moich uwag. Jednak mam nadzieję że chociaż część ludzi po obecnej pandemii pomyśli zanim wyjdzie z domu podczas obojętnie jakiej choroby, a także że ludzie będą dalej pamiętać o myciu rąk.
Osoby o skrajnie obniżonej odporności istniały zawsze i jeśli teraz potraficie krzyczeć o braku odpowiedzialności i zabijaniu innych poprzez roznoszenie wirusów, to pomyślcie o tym że i Wy mogliście kiedyś będąc chorym minąć w sklepie takie "dziecko z rakiem" i wysłać je do szpitala. Lub na cmentarz.

Mam nadzieję że ta społeczna odpowiedzialność i empatia wobec grupy ryzyka to nie tylko puste frazesy, że coś w naszych głowach jednak zostanie.
ad13 Odpowiedz

Ale do kogo i o co masz pretensje? O to, że teraz jest pandemia i w związku z nią mają jakieś uzasadnienie pewne działania, czy obawy, które wcześniej go nie miały? Czy o to, że pchałaś się z chorym dzieckiem do ludzi i zapraszałaś ich do domu, mając świadomość, że przy upośledzonej odporności nie powinnaś tego robić? Oni zachowywali się normalnie - nikt nie musiał mieć szczegółowej wiedzy na ten temat, natomiast Ty mogłaś unikać gadek na schodach, wymagać od zapraszanych osób zakładania maseczek, czy dezynfekowania rąk przed wejściem do Waszego domu i zakładać córce maseczkę na wyjścia. To był niestety Twój obowiązek żeby zapewnić jej ochronę, a nie wszystkich dookoła, osób postronnych, sąsiadów, czy pracowników w sklepie. Oni mogli ewentualnie wykazać się taką dobrą wolą, bo żadne tego typu procedury ich nie obowiązywały, a i wiedzy o powadze problemu mieć nie musieli - więc chyba Ci się coś pomyliło.
Do osób o skrajnie obniżonej odporności teraz przecież jeszcze bardziej apeluje się o to, żeby pozostawały w domach, nie wychodziły jeśli nie jest to absolutnie konieczne i nie narażały się na kontakt z innymi. Również teraz ludzie uważają, że jeżeli ktoś niepotrzebnie ryzykuje, to sam jest sobie winny, a chronią zawsze przede wszystkim siebie i swoich bliskich, o co więc te żale?

Hvafaen

Jaką świnią trzeba być by mówić, że ochrona prawie, że umierającego dziecka to kogoś dobra wola. W Norwegii nie ma nakazu noszenia maseczek tylko zalecenia, więc co? To moja dobra wola czy założę?

ad13

Ohoho, zaczynamy się wyzywać :D Przykro mi, nie schodzę do takiego poziomu.

Hvafaen

Nie nazwałam cię świnią, ale osoba, która nie zrobi minimum by dziecko przeżyło to świnia.

Tardiss

Autorka mogla odmawiac rozmow na klatce/schodach, skoro wiedziala ze moze to jej corce zaszkodzic.
Ja szczerze nie wspolczuje osobom ktore nie pilnuja sie obostrzen, nakazu noszenia maseczek a potem placza ze maja wirusa. Potem swiadomie czy nieswiadomie go roznosza dalej i dziwia sie, ze nie moga jechac na wakacje, nie moga jechac na koncerty. Przez takich ludzi ten wirus sie rozprzestrzenia, przepraszam ale nie bede wspolczuc takim osobnikom.

bazienka

no niby mogla nie przystawac na schodach fakt
ale nie wiem jak ktos zajdzie jej droge? lezie za nia i nie chce sie odczepic?
nie jest przeciez w stanie unikac wszystkich kichajacych czy kaszlacych ludzi chocby w poczekalni, kolejce w sklepie itp.

mayme

@ad13
Ma pretensje o to, że ludzie ją linczują za to, że jej dziecko chodzi do przedszkola, czy że ona robi zakupy. Za to, że robi to samo co oni, albo nawet mniej. Ludzie, którzy nie mieli nic przeciwko zarażaniu innych kichając, kaszląc i smarkając teraz boją się, że ktoś jest chory bezobjawowo. To szczyt hipokryzji z ich strony. Ci ludzie musieli wiedzieć o chorobie dziewczynki, nie da się nie zauważyć, że w nocy przyjeżdża po nią karetka na sygnale, czy też za dnia. Na pewno nie zawsze byli poza domem, a ludzie są zbyt ciekawscy, jak usłyszeli karetkę, to musieli się dowiedzieć po kogo. Poza tym, skoro matka im to mówiła i to zapewne kilka razy, to mogliby zapamiętać, nowotwór jest dość charakterystyczny dla danego dziecka w danej okolicy. Autorka ma słuszne pretensje, ja nie zgadzam się, żeby ktoś na mnie kichał i smarkał, nie chciałabym też żeby się ze mną witał ręką, w którą przed chwilą kaszlał, a odporność mam dość dobrą. Wiedzieć, że dziecko ma nowotwór i nachylać się nad nim będąc chorym, to już nawet nie jest niekulturalne, ale wybitnie niemoralne. Zwłaszcza, że matka zwracała uwagę wielokrotnie. A wizyty? Nie da się tego uniknąć. Listonosz, sąsiadka po cukier, mechanik, dziadkowie, którzy nie zdają sobie sprawy, że będąc chorym mogą nawet zabić wnuczkę, czy chociażby opiekunka, którą czasem samotna matka musi zatrudnić, która się nie przyzna że jest chora.
Zresztą w tym wyznaniu nie chodzi już o ich zachowanie. Było to było, na szczęście dziewczynka przeżyła i dziś jest zdrowa, szkoda tylko, że tyle musiała się nacierpieć. Ale niech teraz pozwolą jej żyć, bo covid to statystycznie dużo mniejsze niebezpieczeństwo niż kontakt z przeziębieniem czy grypą w czasie nowotworu, a autorka z dziewczynką na 99,9% nawet nie są chore. Pomijając już brak wiedzy na temat zarażeń u dzieci, jak można zamykać zdrowe dziecko na rok w domu, samemu łażąc gdzie się chce i dalej mając głęboko w poważaniu innych ludzi z nowotworami, AIDS, astmą itp

ad13

mayme, tak się składa, że moja sąsiadka ma dziecko, które mając rok, zachorowało na złośliwy nowotwór. Nie pamiętam jak długo dokładnie trwało leczenie, dwa, czy trzy lata (dwie operacje, chemia), ale coś około tego. Malutkie dziecko - i jakoś była w stanie dziewczyna to wszystko pospinać, nie rzucając oskarżeniami na wszystkich w swoim otoczeniu - nie narażać go niepotrzebnie, zadbać o jego bezpieczeństwo, zatrzymać się na pogadanie, ale utrzymując dystans kiedy sytuacja tego wymagała (wyjaśniając dlaczego nie podejdzie bliżej), etc. Zakładam więc, że przy odpowiednim podejściu jest to możliwe.

I wyjaśnię - to jest kwestia pewnych nawyków, które rodzic sobie w takiej sytuacji, siłą rzeczy wyrabia oraz wyczulenia na dane sytuacje, mogące stanowić zagrożenie. Natomiast nie jest rozsądne oczekiwanie, że osoby nie związane z dzieckiem na co dzień, sąsiedzi, czy personel sklepów, również te nawyki automatycznie przejmą i będą stosować, bo osoby te ani nie mają kontaktu z nim non stop, ani dogłębnej świadomości zagrożeń. To po prostu tak nie działa, dlatego też niestety to właśnie rodzic musi ich stale kontrolować, upewniać się przed bliższym kontaktem i przypominać, nawet podczas niego. Ludzie są tylko ludźmi i zapewne nikt z nich źle dla dziecka nie chciał (a raczej pewnie każdy chciał dobrze), jednak widząc je sporadycznie, zwyczajnie nie mieli jak wyrobić sobie nawyku kontrolowania siebie pod tym względem, w odpowiednim stopniu. Nie jest więc moim zdaniem mądre mieć o to do nich pretensje, czy rzucać oskarżeniami.

W sytuacji pandemii natomiast, trąbi się o tym wszystkim stale, przypomina na każdym kroku i wszędzie, dodatkowo karząc za nieprzestrzeganie obostrzeń. Nie uważam więc, że ma to tak proste przełożenie, jakie przedstawiła autorka.

mayme

Nie ma to takiego prostego przełożenia? Nie, oczywiście że nie, znamy tylko historię jednej ze stron. Ale to nie zmienia faktu, że nikt nie powinien nikomu kaszleć w twarz ani podawać okichanej ręki, a niestety często ludzie tak robią. I o ile dla zdrowej osoby może się to skończyć kilkoma dniami zwolnienia, to wiemy jak może się to skończyć dla chorego na nowotwór dziecka. Wierzę, że autorka często zwracała na to uwagę i że ludzie jej nie słuchali. Nawet w normalnej sytuacji, kiedy argumentem jest mój dyskomfort, nie jest to zbyt kulturalne i nie powinno się zdarzać, ale kiedy w grę wchodzi życie dziecka, możnaby uszanować prośbę matki. I proszę uwierzyć, to nie jest takie proste opędzić się od nachalnych sąsiadek. Cieszę się, że Pan* sąsiadce się udało, może środowisko było inne, a może matka znalazła jakiś sposób na sąsiadów, ale nie osądzajmy autorki za to, że chciałaby odrobiny odpowiedzialności ze strony innych i żeby ludzie nie mówili: "a daj spokój, jeden buziaczek, przytulasek, no ale pokaż cioci jak wyrosła", bo oprócz odpowiedzialnych ludzi i tych, którzy spełniają prośby matki, zdarzają się i tacy.
Co do pandemii, owszem, jest wokół tego duży szum i zamieszanie, zdecydowanie zbyt duży, ale to nie daje nikomu prawa do wyrzucania ludzi z dziećmi z bloków, bo te mogą być chore, tak jak każdy inny człowiek, albo do ograniczania ich i tak ograniczonej już wolności. Tak samo jak np. z lekarzami, którzy też często są traktowani jak trędowaci tylko dlatego, że pomagają. Zwłaszcza jeśli wcześniej miało się w dupie innych, teraz samemu powinno się zadbać o swoje bezpieczeństwo, a nie wymagać tego od innych.
Zarówno pierwsza sytuacja, którą opisała autorka, ani druga, nie są właściwe, a w połączeniu mocno do tego zalatują hipokryzją

Kurosaki

No właśnie, co Ci ludzie mieli zrobić? Mieli wyjść ze sklepu na czas robienia Twoich zakupów? Jak to sobie wyobrażasz? Skoro wiedzieli,że masz chore dziecko i ciągniesz je do sklepu to najwyżej zakładali, że taka wyprawa nie jest niebezpieczna dla niej. A tak już całkiem na serio to wiesz dlaczego to robili? Bo załatwianie ich spraw wyglądało tak:" mleko, masło coś do chleba, jak wrócę to wrzucę pranie na szybko, co to miałam jeszcze kupić? Aha, coś do chleba! O! Ta biedna dziewczyna co ma raka przyszła z mamą do sklepu. Biedna. Ser też wezmę. Lecę do kasy bo pusta. A psik! Cholera! Znów mnie coś bierze!"

Madhu Odpowiedz

Wybacz, ale brzmisz jak madka. Cały świat ma się podporządkować, bo twoje dziecko ma słaba odporność. Wszyscy mają pamiętać, że dziecko Iksińskiej jest chore i mają stać na baczność lub najlepiej schodzić z drogi, jak pani madka wraca do domu. A co TY robisz, żeby to dziecko uchronić? Idziesz z nim do apteki, gdzie prawdopodobieństwo spotkania chorej osoby to pewnie 100%? Wypuszczasz do domu znajomych, którzy są przeziębieni? Stoisz i plotkujesz z sąsiadka na korytarzu? No biedna ty, biedna, ludzie są tacy źli i nieodpowiedzialni! A jacy wredni, bo bezczelnie chorujo i zarazajo! I kaszlo!
Ty jesteś uosobieniem egocentryzmu, nikt inny.

PiratTomi

Ona po prostu zwróciła uwagę na pewną hipokryzje. Osoby, które chętnie kaszlaly innym w twarz, teraz robią najazd na ludzi, którzy są przeziębieni, jednocześnie nie widząc tego, że sami niedawno kichali i kaszlali w twarz osłabionego dziecka.

Skoro to była wina autorki, że jej dziecko chorowalo, to dlaczego teraz się przerzuca odpowiedzialność za zachorowania na covid na osoby, które sraja na pandemie? Idąc twoim tokiem rozumowania, to wina tych, którzy zachorowali, że niedostatecznie się zabezpieczyli przed chorobą.

PiratTomi

Wtedy to autorka musiała izolować dziecko, trzymać je w domu, najlepiej zamykać w sterylnej bańce. Ogólnie miała się dostosować do świata, a teraz się wymaga, by to wszyscy wokół się dostosowali do tych słabych i schorowanych. Teraz Kowalski nie może prowadzić hotelu ani restauracji, bo garstka słabych i schorowanych może złapać covid i umrzeć. A jeszcze rok temu byście powiedzieli, że autorka-madka powinna omijać z dzieckiem takie miejsca, skoro ma slabiutką córkę, która może umrzeć po złapaniu niegroźnej dla innych wirusówki.

Teraz świat ma się zamknąć, bo garstka osób może umrzeć z powodu tego niegroźnego dla większości wirusa. Dlaczego rok temu nie wymagaliscie od innych by się dostosowali do słabych i schorowanych?

Madhu

Ja to odbieram tak, że ona ma pretensje do całego świata, bo ma chore dziecko i jest pandemia. I ludzie starają się żyć normalnie. I niestety, ale nikt nie będzie się podporządkowywać pod nia. Jasne, nikt nikogo nie powinien narażać (i to jest śmieszne, że akurat ty to piszesz, Pirat.) Ale pruć się o to też nie ma sensu. Kto jej każe stać na korytarzu i klepać jęzorem z sąsiadka? Kto jest tu nieodpowiedzialny w tym momencie? Wina autorki, że jej dziecko chorowało? Pirat, rozpędz się i walnij baranka w ścianę, może ci się klepka nastawi w końcu.

Madhu

Butelka, co miała zrobić? Poprosić kogoś z rodziny o zakup leków. Rozumiem, że lepiej jest zaryzykować zdrowiem dziecka i ciągać go po aptekach i narażać na kontakt z chorymi? Niestety, ale to matka jest za to odpowiedzialna i zamiast ruszyć głową to woli lamentować, jacy to ludzie są źli, bo kaszlą. Kaszleli, kaszlą i kaszleć będą i naprawdę nikt z tego powodu nie będzie chodził koło innych, jak koło jajka.

Madhu

Pirat, ty jednak ułomny jesteś.

PiratTomi

Madhu, nawet mnie nie dziwi, że dalej wierzysz w wielką pandemię. Nie wyglądasz na zbyt lotnego. Nawet nie
potrafisz czytać ze zrozumieniem, a co dopiero wyciągać logicznych wniosków z tego, co dzieje się wokół ciebie.

bazienka

pirat o ile sie zgadzam, ze to hipokryzja, to z pandemia coz
co chwila slysze, ze ktos z moich znajomych choruje lub walczy o zycie, zachorowalo 5+ kolezanek, z dalszych znajomych jeden chlopak 2 miesiace walczyl, drugi lezy 2 tygodnie pod respiratorem

PiratTomi

Jasne, ludzie chorują, ale powiedz czy rok temu nikt nie chorował na choroby mające podobny przebieg? Pamiętaj, że od marca ludzie leczą się zdalnie. Lekarze przepisują antybiotyki, nie widząc pacjenta, nie mówiąc już o badaniu. To ma duży wpływ na nasze zdrowie, odporność itd. Gdyby nie działania rządu (zamykanie przychodni, areszty domowe pięknie zwane lockdownem lub kwarantanna/izolacja, odbieranie ludziom środków do życia, nakaz noszenia masek itd) to ludzie nie przechodziliby tego wirusa ciężko. Byłoby to zwykle przeziębienie, wirusówka, jakich wiele. Obecne działania rządu polegają na zamierzonym ludobójstwie. Wojna bez oddania ani jednego strzału. Bez bomb.
Pożyjemy, zobaczymy co jeszcze wymyślą.

Na razie ich działania przypominają ludobójstwo wykonane przez Niemców w latach 40 ub wieku. Już są plany na tworzenie innego prawa dla zaszczepionych, a innego dla gorszego sortu (nie przypomina ci to prawa III Rzeszy, gdzie podludzie nie mogli wchodzić do wielu miejsc? Obecnie tymi podludzmi będą niezaszczepieni). Wtedy Niemcy twierdzili, że Żydzi roznoszą wszy i inne badziewie, żeby ludzie unikali kontaktu z nimi. To ułatwia ludobójstwo na taką skalę, jak to miało miejsce w 1939-1945. Teraz będzie podobnie.

Madhu

Pirat, idź popływać na bezkresnym oceanie własnej głupoty. Szur i foliarz, który ma się za profesora...
Mam nadzieję, że się w końcu zarazisz, parchu. I cudownie byłoby slyszec, jak skomlesz o pomoc. A wtedy z checial wypomnialabym ci te wszystkie twoje mądrości o maseczkach, wirusie, epidemii, szczepionkach :)

PiratTomi

O, typowy katolik. A dziękuję, przeszłam to gówno. Ciężej przechodziłam przeziębienia. Gdyby nie wynik testu to nie miałabym pojęcia, że mam covid.
Nadal nie uważam, by szczepionka i maseczki były konieczne.

Ale widzę, że ty z tych, którzy w 39 mordowali Żydów. Łykasz propagandę jak pelikan i jesteś gotów zabijać w imię walki z nieistniejącą zarazą. Ciekawe jak będziesz płakać, gdy zaczniesz chorować po szczepieniu. To nie musi być w ciągu miesiąca czy roku, ale ten eksperyment medyczny, dumnie zwany szczepionką, może zdegradowac twoje zdrowie na przełomie kilku lat. Potem dojdziesz do wniosku, że nie było warto, ale zdrowia i wolności już nigdy nie odzyskasz, a przez takich jak ty, my też będziemy żyć w niewoli, męcząc się z coraz to nowszymi chorobami, które zafundowala nam genetycznie mutowana szczepionka.

A nie zastanawiał*s się dlaczego producent tego cudu nie chce go przyjąć? Dlaczego nasz dobrodziej nie chce ocalić siebie przed zarazą, byśmy mogli dłużej się cieszyć obecnością takiego wielkiego człowieka, wybawcy ludu? A no właśnie, pewnie strach i panika przyslonila myślenie.

Dlaczego dobrowolne szczepionki sa przymusowe (szczepienie albo utrata pracy)? Dlaczego nasz rząd i rządy innych państw tak bardzo dbają o nasze zdrowie, że zabraniają nam oddychać na powietrzu, uprawiać sporu, zdrowo się odżywiać (odbierając ludziom pracę, odbierają im środki do życia, a zdrowa żywność jest droga)?

Nigdy nie mogłam się nadziwić jak to możliwe, że Niemcy w latach 30 dali się omamic propagandzie Hitlera. Oni byli gotowi zabijać swoich sąsiadów, przyjaciół, w imię chorej ideologii. W Rosji dzieci podpie*dalaly rodziców, skazujac ich na śmierć. Nigdy nie mogłam pojąć tego fenomenu. Jak to możliwe, że ludziom tak odwalilo, że tworzyli obozy śmierci dla danych grup.
A teraz mamy powtórkę z rozrywki. Covidianie tak bardzo uwierzyli w propagandę, że są gotowi zabić człowieka bez maseczki. Cdn

Zobacz więcej odpowiedzi (9)
Dak Odpowiedz

Mam szczerą nadzieję że jako pozostałość po tej całej pandemii noszenie maseczki na twarzy gdy jest się przeziębionym i zakatarzonym stanie się zwykłym elementem kultury i dobrego wychowania bo to po prostu rozsądne.

Redhairdontcare Odpowiedz

Ja uważam, że tak jak w Azji, powinniśmy znormalizować noszenie maseczek podczas choroby. Co roku ok. 2 razy w roku miałam kaszel i ból gardła. Nie choruje od zimna (wiele razy siedziałam na balkonie zimą w mokrych włosach) tylko od bakterii. Odkąd ludzie kaszlą w maseczki a nie na mnie i wszystko dookoła to jestem zdrowa. Rozumiem, że noszenie maseczki rok jest ciężkie, ale tydzień grypy nikogo nie zbawi

Elphaba09 Odpowiedz

Solidaryzuję się w pełni, mam problemy z odpornością i dopiero w trakcie pandemii ludzie zaczęli rozumieć, jak się czuję na co dzień. Nie chodzi mi nawet o miejsca publiczne, bo chora osoba czasem nie może zostać w domu, ale miałam ochotę zamordować idiotów, którzy dla przykładu chorzy przychodzili w odwiedziny, wcześniej o tym nie informując.

BazienkaToSzlauf2 Odpowiedz

Ale do kogo pretensje, tępoto? Jesteś sobie sama winna. A co do tej debilki tomi, to skończ już szczekać, bo nudne są te twoje wypociny na temat tego, że wszyscy to tępe masy tylko ty jedyna oświecona bo przeczytałaś i obejrzałaś filmiki na temat teorii spiskowych, tępa lańcpaparo...

Dodaj anonimowe wyznanie