#8hBqK
Praktycznie cała moja rodzina mieszka w Bieszczadach, więc często jeździliśmy (ja, siostra, brat, żona brata i rodzice) tam w odwiedziny. Obowiązkowym punktem wycieczek było wyjście do lasu na grzybobranie, no bo jak to pojechać w Bieszczady i nie pójść do lasu!
Ja, szczęśliwa mała dziewczynka z koszykiem w ręku poszłam z grupą 15 dorosłych osób (doszły do nas ciotki, kuzyni itp.) do dosyć dużego i gęstego lasu. Z zapałem zbierałam wszystkie grzyby, które napotkałam, by po chwili zanieść je bratu , by sprawdził, które są trujące, a które nie. Jak grzyb był trujący, to tradycyjnie dostawałam nim w głowę. Tak coby mi weszło, że to trujak. Kochany starszy braciszek.
W pewnym momencie, zła na cały świat, że w koszyku nic nie zostało, zobaczyłam krzak dzikich malin. Skoro na grzybach się nie znam, to chociaż malin się najem.
I jak dosiadłam się do tych malin, to świata poza nimi nie widziałam. I nagle słyszę ciszę. Straszną ciszę. Oglądam się i nikogo nie widzę, oprócz półmroku panującego w lesie. Przerażona zaczęłam krzyczeć po kolei imiona wszystkich członków rodziny, z którymi weszłam do lasu. Nic. Zero reakcji.
Przerażona przytuliłam się do drzewa, bo wiedziałam, że jak się zgubię, to mam siedzieć w miejscu. W pewnym momencie zobaczyłam jakieś duże zwierzę. Do tej pory nie wiem, czy było prawdziwe, czy ze strachu miałam już halucynacje. Zaczęłam płakać. Chwilę potem usłyszałam, że ktoś mnie woła. Z radością zawołałam, że tutaj jestem. Tak, przyszedł po mnie braciszek z kuzynem.
Co się okazało, reszta rodziny podzieliła się na dwie grupy i kiedy wołałam o pomoc, obie grupy myślały, że jestem z tą drugą grupą, a krzyczę, bo mi jak zwykle rodzinka dokucza (do tej pory jest to normą). W lesie siedziałam samotnie prawie 2 godziny.
Potem, chyba by obronić się przed podobnymi sytuacjami, wyrobiłam sobie taką orientację w terenie, że jak weźmie się mnie do lasu i zakręci z zamkniętymi oczami wokół osi z 10 razy i tak wyjdę tą samą drogą. Dlaczego to wiem?
Bo kochany braciszek sprawdził.
Myślałam, że maliny okażą się wilczymi jagodami :P
Ja też, i cieszę się, że tak się nie stało
Ale przynajmniej orientację nabyla.
Ja tak samo. A, gdy autorka napisała, że usłyszała ciszę, myślałem, że to pierwsze objawy zatrucia, że straciła słuch 😂
.
Wilcze jagody są całkiem smaczne ale lepiej ich nie jeść jeśli nie należy się do grona osób 1 na milion które są odporne na ich truciznę.
Fenomen anonimowych - 2minuty po dodaniu ma -5, a potem same plusy XD
Hejterzy pierwsi na stanowiskach :D
Nie rozumiem co w tym fenomenalnego
Życie;d
EleineAbbyS jak to robisz że widzisz ile było - ?? Pls o odp:)
Pozdrowienia;)
I co z tym zwierzęciem? To był twój patronus?
No nie powiem, rodzinka zainteresowana tobą od małego 😂
Pani Beato, witam :D
Dziękujemy Pani Beato :D
Końcówka najlepsza XD
Trochę dziwny tok rozumowania dorosłych 😐
Można jechać w Bieszczady i nie isc do lasu xd
"...przerażona przytuliłam się do drzewa" 😂😂
Kochany ten twój braciszek
Jak można sobie wyrobić taką orientację w terenie? :o