#8hBqK

Sytuacja ta zdarzyła się jakieś 15 lat temu, kiedy miałam 5 lat.

Praktycznie cała moja rodzina mieszka w Bieszczadach, więc często jeździliśmy (ja, siostra, brat, żona brata i rodzice) tam w odwiedziny. Obowiązkowym punktem wycieczek było wyjście do lasu na grzybobranie, no bo jak to pojechać w Bieszczady i nie pójść do lasu!

Ja, szczęśliwa mała dziewczynka z koszykiem w ręku poszłam z grupą 15 dorosłych osób (doszły do nas ciotki, kuzyni itp.) do dosyć dużego i gęstego lasu. Z zapałem zbierałam wszystkie grzyby, które napotkałam, by po chwili zanieść je bratu , by sprawdził, które są trujące, a które nie. Jak grzyb był trujący, to tradycyjnie dostawałam nim w głowę. Tak coby mi weszło, że to trujak. Kochany starszy braciszek.

W pewnym momencie, zła na cały świat, że w koszyku nic nie zostało, zobaczyłam krzak dzikich malin. Skoro na grzybach się nie znam, to chociaż malin się najem.
I jak dosiadłam się do tych malin, to świata poza nimi nie widziałam. I nagle słyszę ciszę. Straszną ciszę. Oglądam się i nikogo nie widzę, oprócz półmroku panującego w lesie. Przerażona zaczęłam krzyczeć po kolei imiona wszystkich członków rodziny, z którymi weszłam do lasu. Nic. Zero reakcji.

Przerażona przytuliłam się do drzewa, bo wiedziałam, że jak się zgubię, to mam siedzieć w miejscu. W pewnym momencie zobaczyłam jakieś duże zwierzę. Do tej pory nie wiem, czy było prawdziwe, czy ze strachu miałam już halucynacje. Zaczęłam płakać. Chwilę potem usłyszałam, że ktoś mnie woła. Z radością zawołałam, że tutaj jestem. Tak, przyszedł po mnie braciszek z kuzynem.

Co się okazało, reszta rodziny podzieliła się na dwie grupy i kiedy wołałam o pomoc, obie grupy myślały, że jestem z tą drugą grupą, a krzyczę, bo mi jak zwykle rodzinka dokucza (do tej pory jest to normą). W lesie siedziałam samotnie prawie 2 godziny.
Potem, chyba by obronić się przed podobnymi sytuacjami, wyrobiłam sobie taką orientację w terenie, że jak weźmie się mnie do lasu i zakręci z zamkniętymi oczami wokół osi z 10 razy i tak wyjdę tą samą drogą. Dlaczego to wiem?
Bo kochany braciszek sprawdził.
obloczek20 Odpowiedz

Myślałam, że maliny okażą się wilczymi jagodami :P

Accio

Ja też, i cieszę się, że tak się nie stało

Ryoka

Ale przynajmniej orientację nabyla.

bobylon89

Ja tak samo. A, gdy autorka napisała, że usłyszała ciszę, myślałem, że to pierwsze objawy zatrucia, że straciła słuch 😂

kokolada

.

JednoOki

Wilcze jagody są całkiem smaczne ale lepiej ich nie jeść jeśli nie należy się do grona osób 1 na milion które są odporne na ich truciznę.

EleineAbbyS Odpowiedz

Fenomen anonimowych - 2minuty po dodaniu ma -5, a potem same plusy XD

Accio

Hejterzy pierwsi na stanowiskach :D

Baska94

Nie rozumiem co w tym fenomenalnego

skislam

Życie;d

NiewidzialnaDama

EleineAbbyS jak to robisz że widzisz ile było - ?? Pls o odp:)
Pozdrowienia;)

MiracolousLadybug Odpowiedz

I co z tym zwierzęciem? To był twój patronus?

BeataSzydlo Odpowiedz

No nie powiem, rodzinka zainteresowana tobą od małego 😂

ksq38

Pani Beato, witam :D

skislam

Dziękujemy Pani Beato :D

Accio Odpowiedz

Końcówka najlepsza XD

Aqaty Odpowiedz

Trochę dziwny tok rozumowania dorosłych 😐

Martyna Odpowiedz

Można jechać w Bieszczady i nie isc do lasu xd

ziemniak Odpowiedz

"...przerażona przytuliłam się do drzewa" 😂😂

Anonimowekonto12 Odpowiedz

Kochany ten twój braciszek

xAkemi Odpowiedz

Jak można sobie wyrobić taką orientację w terenie? :o

Zobacz więcej komentarzy (11)
Dodaj anonimowe wyznanie