#fhXjo
W moim miasteczku jest sklep typu mydło i powidło. Jak byłam mała, chodziłam tam z mamą, ona szukała sobie ciuchów czy innych dupereli, a ja podchodziłam do pana, który za ladą miał przedmioty typu młotki, taśmy dwustronne czy inne rzeczy do naprawy. Przed ladą natomiast stały pudła z gwoździami różnej wielkości.
I za każdym razem, gdy tam byłyśmy, brałam ukradkiem jeden gwóźdź i przy wyjściu ze sklepu rzucałam go na trawę lub pod schody.
Nie wiem, co miałam w głowie, ale do dziś mi głupio jak sobie o tym pomyślę.
Ja kiedyś ukradłam ze świetlicy dwie figurki z jajka niespodzianki, ale miałam takie wyrzuty sumienia, że następnego dnia po przyjściu do szkoły odłożyłam je dokładnie tam, skąd je zabrałam. :D
Ja, będąc kilkuletnią dziewczynką, zabrałam cioci z auta malutką muszelkę, jednak wyrzuty sumienia wygrały... podrzuciłam jej ją po jakimś czasie xd oczywiście jestem pewna, że nawet nie pamiętała o jej istnieniu :D
Ja w podstawówce ukradłam koleżance taką super fajną kredkę.. Następnego dnia jak chciałam ją oddać przyłapała mnie.. :C Do dziś mi wstyd, ale po 15 latach nadal utrzymujemy kontakt ;)
Liczyłem na zakończenie typu "dziś znalazłam na strychu słoik pełen gwoździ" :D
Oklepane by było
To pewnie przez ciebie nie mam teraz nogi.
Ja ukradłam kilka razy krede ze szkoły. Nawet raz wyszłam z lekcji niby do toalety a poszłam do Pana woznego i powiedziałam że pani chciała 2 kolorowe :x
My w przedszkolu mieliśmy tablicę i do niej obrazki z przyczepionymi z tyłu magnesami. Jeden ktoś oderwał więc wyczyściłam go i podprowadziłam.