Znacie te pająki, tak zwane "patyczaki"? No wiecie, te takie chude, jasne, z długimi, rozłożystymi nogami, bardzo często spotykane. OK, znacie. A znacie to jak czasami gdzieś w pralce zawieruszy się parę włosów i przy wieszaniu prania te włosy w postaci mini kołtunka spadają na podłogę? Myślę, że chociaż damska część anonimowych to zna. Ja mam długie, gęste, jasnobrązowe włosy. Czyli takie kłębuszki przy wieszaniu prania to norma. Mam również arachnofobię i boję się wszelkiego rodzaju małych, dużych, chudych, grubych i wszystkich innych pająków, nawet zwykły "patyczak" jest w stanie wywołać u mnie stan przedzawałowy.
No i właśnie ostatnio taki kłębuszek z pralkowych włosów spadł mi na ziemię, podniosłam go z zamiarem wyrzucenia. Nie chcę wiedzieć jaką miałam minę, kiedy kłębuszek zaczął wierzgać próbując uciec...
Dodaj anonimowe wyznanie
Ja zrobiłam na odwrót - zobaczyłam taki kłębuszek gdzieś koło mojej ręki, tętno mi skoczyło do miliona, odskoczyłam, a to tylko moje włosy postanowiły sobie ze mnie zaśmieszkować :(
tez tak czesto mam, ale z dwojga zlego lepsze to niz wierzgający pająk w dłoniach O.o
Ja je nazywam Kosarze
Nie tylko Ty.
To prawidlowa nazwa :)
I one nie są pająkami, należą do gromady pajęczaków, rząd kosarze. 😉
Prędzej to był nasosznik trzęś, ich jest pełno w domach/mieszkaniach. Pająk. A kosarze rzadko włażą ale fakt, mogą się mylić.
Popieram, nasoszniki są zdecydowanie częściej spotykane niż kosarze, i to one są jasne i chude. Kosarze to ciemne kulki z długimi nogami.
U mnie się na nie mówi pająk haźlowy
A ja myślałam na początku, że o kłębek włosów chodzi...
Ja zawsze mówiłem na nie Zegarki
Po angielski to one się w ogóle śmiesznie nazywają - “Daddy Longlegs”
zaczęłam czytać i myślałam, że to przeróbka pasty "znacie te laski, nie? Te nieobliczalne, takie są najlepsze...". Za dużo internetu xD
Aż mnie dreszcze przeszły 😖. Nienawidzę pająków i czasami potrafię odskoczyc od prania albo krzyknąć jak zobaczę takiego "włosopająka".
To chyba kątnik był.
Któregoś razu biorąc prysznic jak zwykle namydliłam myjkę, wyszorowałam się, i już miałam zamiar się spłukiwać, kiedy w pianie na dnie prysznica zauważyłam maleńki kłaczek włosów. "oho", pomyślałam. "nie zatkacie odpływu, kłaki jedne, nie na mojej warcie!" podnoszę kłaczek, a to był martwy kosarz... Dawno nie było mi tak przykro, biedny pajączek żył sobie spokojnie w mojej myjce a ja go zabiłam :<
Ja leżałam ostatnio spokojnie na łóżku, gdy nagle coś spadło mi na czubek głowy. Dosłownie, poczułam nagle jakby ktoś puknął mnie w głowę. Zaczęłam uciekać jednocześnie strzepując coś z głowy. Do dziś nie wiem co to jest, nic nigdzie nie spadło.
Kiedyś obcinałam nogawki od spodni, żeby mieć szorty i zostało mi parę takich małych ścinków na podłodze. Kiedy przyszłam je odkurzyć jeden, chyba największy "ścinek" zaczął uciekać (był naprawdę duży i tłusty) W życiu nie miałam takiego zawału
Tłusty 😂
Podniosłaś mi puls!