#sqIkP

Mieszkam w małym miasteczku pod Lublinem. Na tyle małym, że znasz wiele osób osobiście lub po prostu z widzenia. Pewna dziewczyna wyjechała za chlebem do UK. Po mniej więcej roku pojawia się w barze ze znajomymi, w którym akurat siedziałem. Usiedli obok mnie i usłyszałem, że rozmawiają swobodnie po polsku. Kelner podchodzi przyjąć zamówienie i wyobraźcie sobie, że większej #CEBULA nie słyszałem.

Dziewczyna składa zamówienie po angielsku. Jej ziomki wybałuszyły oczy ze zdziwienia, ja też w szoku i kelner, który chyba też ją kojarzy, też jest w szoku. Odchodzi od stolika i słyszę jak wracają do rozmowy po polsku, a ona tłumaczy swoim ziomkom, że już zapomniała jak się zamawia po polsku. #WTF
AmziToIzma Odpowiedz

Też mieszkam w takiej mieścinie. Pracowałam za barem, więc podczas wakacyjnych imprez przychodzili ludzie z mojego miasta, pracujący aktualnie w Niemczech. Co jakiś czas słyszałam słowa "Już zamykacie? Bo u NAS w Niemczech... Wiesz, ja jestem z Niemiec, a u nas... Oh już zapomniałem jak wasze pieniądze wyglądają... " itp.
Ludzie, którzy przepracowali za granicą kilka miesięcy i już uważają się za Niemców -.- żenujące, jak mało co.

Nichtine

Też mam taką koleżankę, odwaliło jej, kiedy tylko pojawiła się MOŻLIWOŚĆ, że będzie studiować za granicą. Stała się gorliwą patriotką tamtego drugiego państwa.

Luxgramofon

Moja koleżanka miała angielski akcent mówiąc po polsku gdy po 2 miesiącach wróciła z pracy w Anglii. Do tego chodząc ze mną po sklepach zapytała: czemu tu wszystko takie drogie?! Ach, bo to w złotówkach, nie w funtach HAHA...

FoxyLadie

A to ciekawe, zawsze miałam wrażenie, że to w Polsce wszystko jest otwarte często nawet całą dobę. 'U mnie' wiadomo, że po 19/20 nie ma zakupów, a w niedzielę to już w ogóle można zapomnieć, imprezy trwają zazwyczaj do 1, 2 w nocy, w tygodniu do 00, a z restauracji wypada wyjść przed północą. Nie to co taki Kraków, gdzie spęłnię najskrytsze marzenia kulinarne o 3 nad ranem.

AmziToIzma

FoxyLadie- u nas imprezy weekendowe trwają do około 2-3 nad ranem, w lato, kiedy jest dużo ludzi, zdarzało się i 4-5.
A i tak "Polski Niemiec" ciut nie zadął, by specjalnie dla niego zamykano wtedy, kiedy on będzie miał już dość, bo "u nas w Niemczech są otwarte dłużej, przyjechałem na wakacje i mam prawo bawić się do której chcę, a ty jesteś od tego, żeby mi to umożliwić". Nie dość, że żenujące poczucie bycia Niemcem, to jeszcze chamstwo i buractwo.

RandomowaBaba

Jak można chcieć być Niemcem?! (Tym bardziej że nie ma się niemieckich korzeni, jak się ma to jeszcze może zrozumiałe ale... 0.o)

ThePrincessofCrime

Tacy "świeży emigranci" są najgorsi.
Większość moich przyjaciół żyje za granicą od kilkunastu lat,od małego,ale gdy przyjeżdżają do Polski używają ojczystego języka,miedzy sobą też się nim posługują i są dumni ze swojego pochodzenia :)

Vstorm

Takich ludzi to na wojnie by rozstrzelano. A teraźniejsze organy prawne powinny wydać zakaz wjazdu do kraju i wydalić z Polski. To jest już jawne hańbienie Polskich Żołnierzy, którzy walczyli i przelewali krew, aby te pajace mogli teraz mówić w ojczystym języku. Możecie minusować. To jest deptanie godności narodowej i szacunku do Ojczyzny.

ToTylkoJa90

Skoro tak twierdzisz, pomyśl jaki los powinien spotkać ciebie, skoro notorycznie popełniasz takie błędy, że nie da się zrozumieć twoich wypowiedzi, żałosny hipokryto.

czojapacze33

Ja od pół roku studiuję w Norwegii. Właśnie jestem w Polsce na wakacjach. Nie zachowuję się jak wyżej wymienieni ludzie, jednak to w Norwegii czuję się jak u siebie w domu. Spokojnie, stabilnie, wszyscy ludzie mili i zawsze skorzy do pomocy. A tutaj? Ledwo przyjechałam i trafiłam na dwie starsze kobiety wyzywające się w mpk, sebków i nie sebków rzucających chamskie komentarze, obmawianie, zazdrość, pijanych ludzi, itp. Nie mówię, że wszyscy Polacy tacy są, jednak widać ogromną różnicę w społeczeństwie

ThePrincessofCrime

czojapacze33 o studiujesz w Norwegii! :3 nauczylas sie norweskiego i przyjechalas specjalnie z Polski na studia?

Zobacz więcej odpowiedzi (5)
FilippaEilhart Odpowiedz

Nic szokującego, uważa się za lepszą, bo pracuje za granicą, co próbuje nieudolnie akcentować takim zachowaniem. Cebula jak cebula.

StudyInPink

Nah. Czasem tak jest ze jak dlugi czas gadasz w innym jezyku za granicą, to zaczynasz juz w koncu nawet mysleć w tym jezyku i jak przyjeżdżasz do Polski to zdarza ci sie zapomniec jakiś polskich słow xD

lahierba

Na tyle, żeby "nie pamiętać, jak się zamawia po polsku", jasne :D

Martyna

Moja przyjaciółka mieszka od kilku lat w USA i co roku w wakacje przyjeżdża. Zdarza jej się zapomnieć polskich słówek a i z polskim jest na etapie 1kl sp bo wtedy właśnie się wyprowadziła ale nie udaje, że nie zna języka bo jest to praktycznie niemożliwe; )

milA00 Odpowiedz

Moja koleżanka po przepracowaniu dwóch miesięcy w angielskiej restauracji wróciła na ślub naszej wspólnej znajomej,podczas toastu szampanem była wielce oburzona, ze w kieliszkach z szampanem nie było truskawek bo w Anglii jak pracowała to obowiazkowo do szampana były wrzucane truskawki. Ludzie sa jeb****i.

Feelgood Odpowiedz

Niczym Dżoana Krupa. :D "Masz potenszjal"...

Tayla Odpowiedz

Z jednej strony to zabawne ale z drugiej smutne ze wielu ludziom potrafi tak odbic po krotkim czasie za granica...

Agataa33 Odpowiedz

Och, ja pamiętam sytuację, po której miałam ogromną satysfakcję i banana na twarzy do końca dnia. Moja "znajoma" wróciła po 3ech latach z UK. Niestety zachowywała się podobnie do tej z Twojej opowieści. Siedzieliśmy w kilka osób w knajpie, a mnie już zaczęło nudzić to jej zmiękczanie R no i ciągłe "kurcze jak to jest po polsku?" Była z nami moja kuzynka, która wyjechała z rodzicami do UK jako malutkie dziecko, na tamten dzień, miała 28 lat. Po któryms kolejnym zdaniu po angielsku, wypowiedzianym przez koleżankę i jej skardze, że kurcze no jak to po waszemu? Kuzynka postanowiła pomóc i zasunęła idealną angielszczyzną, zadała jej ileś tam pytań, no odpowiedzi się nie doczekała, koleżanka spiekła buraka i stwierdziła, że musi lecieć, no to bye!

fatamy Odpowiedz

O tak, to częsty widok niestety, sama spotkałam już chyba z milion Polaków za granicą, którzy nie potrafią już mówić po polsku, najczęściej po miesiącu przebywania za granicą :)

OMBoze

Wiesz, tu też chodzi o otoczenie. Jak nie masz kontaktu z ojczystym językiem to on powoli zanika. No właśnie, powoli i tak naprawdę nie da się go całkowicie zapomnieć. Niestety czasem ludzie udają, że nie potrafią po polish, bo najczęściej nie chcą się do tego przyznać. A spotkałam takie osoby.

Misiaaaa

Mój wujek ponad 12-lat mieszka w Szwajcarii, pomimo że nie ma tam styczności z językiem to i tak nadal mówi po polsku, tylko z akcentem.

Cotusiedzieje

Moja siostra od 12 lat mieszka w Anglii, nigdy nie mówi "u nas w Anglii", jej dwoje dzieci mówi płynnie w dwóch jezykach przełaczając akcent - da się wychować dziecko tak, żeby znało swój język ojczysty. Dodam, że dzieci w wieku 14 i 4 lata.

DarkPsychopath Odpowiedz

Idiotka po prostu. Nie lubie takich ludzi. To, że mógłbym złożyć zamówienie w 7 językach obcych nie sprawia, że to robię... Owszem jak jest za granicą to niech szpanuje swoim językiem. Anglik pewnie i tak wyśmiałby jej wiedzę... Po za tym komu zainponuje składanie zamówienia po angielku? To nie głęboki PRL ,gdzie mogłaby się chwalić jaka to ona jest światowa.

jadzinka Odpowiedz

Niedawno byłam u siostry w Anglii na kilka dni. Poszłam z córką na plac zabaw, dwie kobiety rozmawiały między sobą po polsku, kiedy usłyszały że ja mówię do małej po polsku, przeszły na angielski. Jeszcze lepiej: udawały że nie rozumieją dziewczynki z którą przyszły i która zapytała po polsku czy dostanie pić. Cebula totalna 😏😀

hinataa Odpowiedz

Na ch*j ci te hasztagi?!

Zobacz więcej komentarzy (33)
Dodaj anonimowe wyznanie