#tBM2h

W tym roku przygotowuję się do przyjęcia sakramentu bierzmowania. W związku z tym uczestniczę w różnych spotkaniach, zaliczam odpowiedzi ustne na określone pytania itd...

Pewnego razu, gdy ksiądz zadał mi pytanie "Od jakiego momentu stajemy się człowiekiem?" odpowiedziałam mu, że według mnie, kiedy zaczyna nam bić serce (czyli ok. 22 dni od zapłodnienia). Proboszcz w jednej sekundzie zrobił się czerwony ze złości i zaczął na mnie krzyczeć, że rozsiewam jakąś propagandę i że pewnie dodatkowo jestem za aborcją i że ludźmi jesteśmy od poczęcia. Za tą odpowiedź wpisał mi 2, lecz tylko wzruszyłam ramionami i uznałam, że nie ma sensu się z nim kłócić.
Innym razem, na spotkaniu z moimi rówieśnikami, ksiądz zaczął mówić o tym, że homoseksualizm to choroba, jest to wynaturzenie, nie można tego akceptować. Podniosłam rękę i zapytałam, dlaczego mamy traktować w ten sposób homoseksualistów, skoro nasza religia mówi o tym, że powinniśmy miłować wszystkich ludzi?
Zostałam wyproszona z sali.

Po tym, jak spotkałam proboszcza w bibliotece, nastąpił punkt kulminacyjny naszych "starć". Zobaczył mnie, jak wypożyczam książkę o teorii ewolucji Darwina. Nie odezwał się ani słowem i wyszedł. Następnego dnia moi rodzice odbyli ze mną poważną rozmowę. Okazało się, że ksiądz dzwonił do nich, powiedział, że ze mną nie jest do końca dobrze, możliwe, że przynależę do jakiejś sekty i przez moje zachowanie nie jest pewien, czy zostanę dopuszczona do bierzmowania. Z racji tego, że moi rodzice są bardzo wierzący, przejęli się całą sprawą i kazali mi pójść przeprosić.

Ale tego nie zrobię. Dlaczego mam przepraszać za to, że moje zdania na niektóre tematy za rozbieżne ze zdaniem kościoła? Przecież to, że myślę inaczej nikogo nie rani, a uważam, że wiara jest kwestią indywidualną dla każdego człowieka. Być może nie dopuszczą mnie do bierzmowania. Lecz jest to sakrament dojrzałości religijnej, a jak mam ją osiągnąć, skoro nikt nie tłumaczy mi, dlaczego dane stwierdzenie jest negowane przez kościół, tylko reagują na to krzykiem i brakiem zrozumienia?
JoseLuisDiez Odpowiedz

Wg. hierarchów kościoła wiara polega na tym, że masz wierzyć w to co mówi ksiądz i nie pytać dlaczego. To że pytasz, albo podważasz nauki kościoła to grzech. Zupełnie jak propaganda ruskich - wojny nie ma, a kto uważa inaczej podlega karze zdaje się do 15 lat więzienia. Kościół, tak samo jak reżimy totalitarne, nie toleruje samodzielnego myślenia - ma być tak jak "oni" powiedzieli.

Trubadur

I tu się myślisz. Jeśli jakiś ksiądz tak mówi lub uważa to błądzi. Kościół jest dość konserwatywną instytucją i niechętnie przyjmuje nowe - to fakt. Robi to jednak regularnie, ponieważ zadawanie pytań i nie zgadzanie od zawsze jest wpisane w Kościół. Haczyk polega na tym, że to musi być merytoryczne. A merytoryczne nie jest jeśli nie poznałeś najpierw argumentów Kościoła, wewnątrz którego dyskutujesz. Podam przykład. Możesz mówić, że nie zgadzasz się z tym, że kościół uważa, że aborcja jest zła. Ale to może oznaczać, że nie wiesz, że Kościół tak uważa że względu na prawo do życia każdego człowieka. A za człowieka uznaje też płód. I wolno spierać się, że płód to nie jest człowiek pod warunkiem, że masz argumenty, które wpasowują się w ogólne przekonania Kościoła. A w tym przypadku trudno takie mieć.

Asdfghjkl123opikqw

Trubadur a co jeśli życie matki za życie dziecka?? Matki która ma już dzieci, męża , najblizysz i jej smierc spowoduje cierpienie wielu... Co jeśli dziecko zagraża jej zdrowiu? A co jeśli dziecko i tak umrze zaraz po porodzie. Według nauk kościoła ani matki nie można ratować zabijając płód (mimo że i tak umrze) ani nie moNa zabić płodu szybciej aby oszczędzić mu cierpień ( bo i tak umrze). Więc co to za logika... Idąc tym tropem uważam że powinniśmy wszystko zostawić w rękach Boga i nie korzysaltac z medycyny wogole ... Bo po co ratujemy życie? To nie tak że Bóg decyduje o tym kiedy ma się zakończyć???

Trubadur

Już odpowiadam. W przypadku gdy jest jasny wybór: życie matki lub życie dziecka należy wybrać matkę, chyba, że matka sama zdecyduje inaczej. Tutaj Kościół się nie wtrąca. Widzę, że jak wielu ludzi pomyliłeś poglądy partii rządzącej z poglądami Kościoła.
W przypadku gdy dziecko wiadomo, że umrze zaraz po porodzie - skąd pomysł, że takie dziecko po porodzie cierpi a jego zabicie ma skrócić cierpienie. Obecnie farmakologia przeciwbólowa jest tak rozwinięta, że nikt nie cierpi. Często pożegnanie się rodziców z takim dzieckiem dużo im daje i łatwiej pogodzić się ze stratą. Osobiście uważam jednak, że tragedia i tak i tak w tych wypadkach się dzieje i tylko decyzją rodziców powinno być jaka to będzie tragedia - aborcja czy umierające zaraz po porodzie dziecko. Rozumiem argumenty kościoła i widzę w tym dużo zalet. Nie jestem jednak do końca przekonany w tym konkretnym przypadku. Argument, że dziecko będzie cierpiało jest jednak kompletnie nietrafiony, bo to nieprawda. Często zdarza się też, że dziecko z diagnoza śmierci ostatecznie rodziło się zdrowe. Nie ma jednoznacznie złego lub dobrego rozwiązania. Dlatego mam wątpliwości.

jakosbedzie

@Trubadur Tak, dlaczego zatem papież uważany jest za nieomylnego? I co w sytuacji, kiedy sam sobie przeczy, albo przeczy swojemu poprzednikowi? Który się myli? Wg. kościoła żaden. To właśnie dla mnie jest wiara - argument za czasem sprzecznymi ze sobą, a czasem z nauką i wiedzą tezami.

Trubadur

@jakosbedzie. Papież nie jest uznany za nieomylnego w każdej sytuacji. Papież ma możliwość skorzystania z zasady nieomylności podczas niektórych wypowiedzi robi to jednak niezwykle rzadko. W związku z tym wszystkie te wypowiedzi w których papierze się ze sobą nie zgadzali po prostu nie dotyczą tej zasady. Franciszek chyba do tej pory nie użył jej ani razu a Jan Paweł II chyba dosłownie kilka razy wypowiedział się w tzw. nieomylności. Przepraszam to nie jest do końca mój temat dlatego lepiej poczytać dokładniej na ten temat wpisując w internet bo mogłem nie do końca dobrze to wyjaśnić.

jakosbedzie

@Trubadur
A może i masz rację z tą nieomylnością, nie wiem. W każdym razie nie zmienia to nic dla mojej wypowiedzi.
Co do rozważań o aborcji: Kościół uzurpuje sobie prawo do orzekania o tym jak inni ludzie mają się prowadzić. Kościół, cały ruch pro-life zajęty jest tylko tym, żeby dziecko się urodziło, a jakie ono będzie miało później życie, czy rodzice dalej będą mogli pracować, czy "skończy się ich życie" w przypadku urodzenia się dziecka bardzo chorego, to już nikogo nie interesuje. Ważne dla mnie są kwestie ekonomiczne, czy rodziców stać na dziecko, bo to nie mały wydatek, podmiotowości rodziców: czy chcą potomstwa, czy chcą czegoś innego od życia. Dlatego uważam, że kwestia ewentualnej aborcji powinna być całkowicie po stronie rodziców. Rodzicami powinni zostawać tylko ci, którzy tego chcą. Ile wtedy byłoby mniej osobistych tragedii niechcianych lub żyjących poniżej minimum egzystencjalnego dzieci i rodziców, którzy poświęcają życie, karierę, zainteresowania i później mają do swoich dzieci żal.
Cytując: Ludzie nie chcą bytu, tylko dobrobytu.

Trubadur

@jakostobedzie Jasne. I ta dezycja należy do rodziców. Kościół po pierwsze stara się głosić, że takiemu dziecku też należą się prawa do życia. Cóż tym złego? To, że jest przeciwny rozszerzaniu prawa do aborcji i za zaostrzeniem go? Jasna sprawa. Wtedy umrze mniej dzieci. Przypominam jednak, że kościół nie ma ani inicjatywny ustawodawczej ani głosów w sejmie. A każdy ma prawo głosić swoje poglądy. Kościół też.
A co do tego, że nikogo nie interesuje los tych dzieci po narodzeniu... Proponuję po prostu sprawdzić ile jest związanych z Caritasem lub kościołem fundacji powołanych w tym celu. Chcoiażby bractwo małych stópek w Szczecinie.

jakosbedzie

@Trubadur
Proszę Cię: "Przypominam jednak, że kościół nie ma ani inicjatywny ustawodawczej ani głosów w sejmie. A każdy ma prawo głosić swoje poglądy. Kościół też." Na prawdę, w tym kraju Kościół przerósł politykę jak rak, religia wpływa na większość ważnych decyzji rządzącej partii. Jeśli te organizacje dobrze pomagają, to dlaczego wciąż istnieją ludzie, których ta pomoc nie obejmuje? Może dlatego, że wszystkim się pomóc nie da, a nawet jeśli to i tak oznacza ogromne obciążenie dla rodziny.
Problemem jest to co się uważa za człowieka. Ale to dyskusja ontologiczna. Moim zdaniem człowiekiem stajemy się sami, podczas życia, ale nie jest to podstawa do orzekania o prawie do życia. Jeśli będziesz chciał określać człowiekiem również płód, to gdzie jest granica i dlaczego? Czy człowiekiem jest plemnik i komórka jajowa, czy zygota, czy dopiero jakieś stadium rozwojowe? Dlaczego uważasz tak, a nie inaczej? Masz jakieś racjonalne argumenty?
Widzę, że ignorujesz niewygodne fakty i konkluzje.

Trubadur

@Jakosbedzie Staram się odpowiadać na wszystko co piszesz bez omijania. Do tej pory nie uważam, żeby cokolwiek było niewygodne. Jeśli się mylę wskaż gdzie tak było, poprawię się. Tak, niektóre partie, w tym partia rządząca podpiera się w wielu sprawach autorytetem Kościoła. Uważam, że to bardzo źle, bo to Kościół na tym traci przede wszystkim wizerunkowo. Uważam, że to powinno wyglądać inaczej i za to Kościół należy krytykować. Nie zmienia to jednak tego, że Kościół żadnych przedstawicieli w sejmie nie ma. Inicjatywny ustawodawczej też nie. Jak więc rządzi? Wygłasza swoje poglądy, bo każdemu wolno to robić i tylko niektórzy księża jasno popierają konkretną partię (co jest bardzo złe i nie tylko ja to krytykuję). Nie widzę tutaj żadnej realnej władzy Kościoła. Istnieją, bo wszystkim pomoc się nie da, jasne. A może jest też tak, że Ci ludzie nie wiedzą gdzie szukać pomocy? To też jest możliwe, że brakuje promocji. Tego nie wiem i nawet nie zamierzam udawać, że się na tym znam. Jeśli ktoś jednak mówi, że Kościół nie robi nic to jest to bzdura.
Jeśli chodzi o życie, to moim zdaniem zaczyna się od poczęcia, czyli od połączenia komórki jajowej z plemnikiem. Przez całe 6 lat studiów medycznych nie usłyszałem nic, co zmieniłoby moje myślenie na ten temat, choć wiele argumentów słyszałem żaden stricte biologiczny. Od kiedy jest to zarodek jest to ludzki zarodek, a skoro ludzki to jest to po prostu człowiek, któremu należą się wszystkie prawa. W innym wypadku musielibyśmy nadawać te prawa umownie. Pytanie brzmi czy chcemy żyć w świecie, gdzie prawo do życia jest przedmiotem dyskusji i otrzymujemy je na zasadzie umowy. Nie tak dawno temu niektórych ludzi uznano za podludzi i odebrano im prawa do życia. Czy tego właśnie chcemy? Skoro prawo do życia jest przedmiotem umowy, to można je przesuwać w nieskończoność. A co z ludźmi, którzy w wyniku wypadku są nieprzytomni i nieświadomi. Im też odbierał byś prawo do życia? A co z ludzi starszymi, niesamodzielnymi i z demencją?

jakosbedzie

@Trubadur
Mylisz pojęcia "życie" i "człowiek" wcześniej żyją komórka jajowa i plemnik, a jeszcze wcześniej prekursory tych komórek, tak samo jak komórki skóry, które umierają codziennie. Czy biorąc prysznic, albo masturbując się popełniam morderstwo, bo te komórki, które zginą w wyniku moich działań żyją? Nie, są częścią mnie, nie mają podmiotowości, dlaczego jeśli dwie komórki się złączą ze sobą i stworzą zygotę według Ciebie są czymś innym? bo nie mają takiego samego materiału genetycznego? to tak samo jak zmutowane komórki rakowe, które zabijamy; bo mają potencjał rozwoju? to tak samo jak plemniki z których nawet podczas zapłodnienia większość nie przeżywa i komórki jajowe, z których co najmniej 1 ginie podczas każdej miesiączki. Czy każdy kto miał ejakulację albo miesiączkę jest mordercą?

Kościół potrafi robić dobro, ale jest też zdolny do wielkiego zła. Nie jest w tym różny od człowieka, dlaczego miałby być? Ale to kościół uzurpuje sobie prawo do głoszenia nakazów moralnych. Jeśli udaje, że jest źródłem prawa moralnego, a naiwni religijni politycy próbują to prawo wprowadzić do prawodawstwa krajowego, to pośrednio kościół jest za to odpowiedzialny. Tak samo jak ja będę odpowiedzialny, jeśli będę nawoływał do zamordowania osoby X i okaże się, że ktoś pod moim wpływem zabił osobę X. Szczerze nie wiem jak można tego nie rozumieć.

Pomyślałbym o innych rzeczach, które bardziej szkodzą kościołowi wizerunkowo, wręcz rujnują jego wizerunek, niż mieszanie się do polityki...

Zobacz więcej odpowiedzi (2)
Mateo007 Odpowiedz

Ja nie miałem bierzmowania

KurkaNioska Odpowiedz

Bierzmowanie jest nieobowiązkowe. Trochę źle pytanie jest zadane. Ty nie musisz być bierzmowana, skoro nie zgadzasz się z fundamentalnym podejściem kościoła do kilku spraw. Po prostu zrezygnuj z tego sakramentu a nie masz żal do księdza i mówisz mu wprost, że się nie zgadzasz. Ty myślisz że jesteś bohaterem bo mówisz o swoim zdaniu. Skoro jesteś taki dorosły to idź za ciosem. Nie zgadzasz się z tą instytucją to nie idziesz się u niej bierzmowac. Co ten ksiądz miał niby zrobić? To tak jakbyś na 50tce jechał 100, zatrzymuje Cię policja a Ty na swoją obronę mówisz,że znak tutaj to głupi pomysł, że tutaj nie powinno być ograniczenia prędkości. No może nie powinno być, ale jest. A drogówka nie jest od tego, żeby decydować gdzie ma być znak, tylko od tego żeby wlepić mandat jak już tych postawionych znaków nie respektujesz. No i ksiądz to jest taka drogówka w świecie religijnych znaków. Capito?

quaczek Odpowiedz

Super, pomalu oczy Ci sie otwieraja. Teraz do Ciebie nalezy co dalej z tym zrobisz i jaka droge wybierzesz.
Ja uwazam, ze religia nie pochodzi od Boga, zadna religia nie pochodzi od Boga. Religia zostala stworzona przez ludzi aby latwiej bylo kontrolowac spoleczenstwo. Bez wgledu czy jest to chrzescijanstwo, islam, hinduizm, buddyzm, bez wyjatku. Z drugiej strony jednak nie mam nic przeciwko ludziom gleboko wierzacym jesli tylko to pomaga im byc lepszymi ludzmi. Jedyne czego nie cierpie to hipokryzja i obluda. A ta mozna znalezc zarowno wsrod ateistow jak i wierzacych. Jednakze, jesli takie cechy wykazuje osoba ktora uwaza sie za osobe wierzaca to stwarza to dodatkowy dysonans, bo w takim razie po co chodzisz czlowieku do kosciola jesli nie potrafisz postepowac wedlug przykazan religii ktora wyznajesz?
Wracajac do historii Autorze, jesli czujesz potrzebe bycia osoba wierzaca nie zrazaj sie postepowaniem jednego ksiedza. Oni tez sa ludzmi i maja swoje ograniczenia oraz czasami, jak w tym przypadku, waski swiatopoglad. Na pewno jest wiele ksiezy ktorzy sa super ludzmi i z ktorymi mozna otwarcie porozmawiac.
I jeszcze jedno - tak nie masz za co przepraszac. Jedynie co to mozesz przeprosic ksiedza za to, ze ma taki ograniczony swiatopoglad. Tylko to grozi wejsciem na otwarta sciezke wojenna. Decyzja nalezy do Ciebie.

Patrzaj Odpowiedz

Przestałem jakis czas temu mieć z tą instytucją do czynienia i jakoś nie jest mi z tym źle, a nawet czuję sie o wiele lepiej z tym, że w końcu przejrzałem na oczy.

Trubadur

W jakim sensie przejrzałeś na oczy? Pytam z ciekawości i bez złośliwości 😊.

Patrzaj

Ogólnie temat rzeka, ale większość rzeczy nie trzyma sie ładu i składu już nie wspomnę, że wiele razy zniechęcały poglądy bardziej osobiste kleru. Rzeczy takie jak chrzest, spowiedź, małżeństwo, rozwód koscielny, święcenia mieszkań i innych rzeczy nie mają dla mnie żadnej logiki i sensu. I nie mam nic do niczyich poglądów do póki ich mi nikt nie próbuje narzucić ;)

Trubadur

Nie wiem czy wiesz, ale rozwód kościelny nie istnieje. Istnieje jedynie unieważnienie małżeństwa. I serio nie jest to łatwe, żeby to uzyskać. Czy zdarzają się na tym polu nadużycia, jasne... Ale czy to oznacza, że SM pomysł możliwości unieważnienia małżeństwa jest zły? Nie! Pozwala to uniknąć sytuacji, że ktoś (na przykład, bo jest kilka sytuacji opisanych, gdzie takie unieważnienie może zaistnieć) oszukał swoją żonę nie podając ważnego faktu o sobie - chociażby, że ma jakąś chorobę psychiczną, jest księdzem lub jest bezpłodny. To ważna informacja! Kościół stawia na świadomy wybór współmałżonka. A przy kłamstwie taki wybór nie zachodzi. Świecenie mieszkań ma.wiar tylko symboliczny tak jak świecenie jajek na Wielkanoc. Da się bez tego obyć. Jeśli ktoś wierzy w jakąś moc takiego "święcenia" to generalnie wierzy w zabobony niezwiązane z wiarą katolicką, lecz z wyobrażeniami niektórych ludzi na jej temat. Z kolei spowiedź i małżeństwo to sakramenty. Kościół tylko w tym przypadku wierzy, że dzieje się coś niesamowitego. Świecenie pokarmów to tylko obrzęd. Spowiedź natomiast ma (dla wierzących) realny wpływ na rzeczywistość i odpuszcza grzechy. Warto (tylko moim zdaniem oczywiście) zanim się coś odrzuci najpierw dowiedzieć się co tak naprawdę odrzucasz.
Jeśli pozwolisz wspomnę jeszcze o poglądach kleru. Poglądy niektórych przedstawicieli kleru to nie poglądy całego kościoła. Naprawdę sądzisz, że coś co przerwało 2000 lat i ciągle ma się dobrze mogłoby nie trzymać się kupy?

Patrzaj

No ok, to po kolei ;)
Faktycznie, jest unieważnienie małżeństwa - nie bardzo się orientuję, ale potocznie jest to nazywane rozwodem chociaż tak nie jest. Jak wspominasz - zdarzają się nadużycia, a wg mnie nie powinny w tak ważnych sprawach dla kościoła.
Kolejny temat święcenie mieszkań, jajek - nie wszyscy zdają sobie sprawę że ma to jedynie charakter symboliczny - dlaczego kler o tym nie mówi? Dlaczego sporo osób uważa, że jak nie przyjdzie chłop i nie pokropi im mieszkania to wydarzy się coś złego? Dla mnie to świadome trzymanie ludzi w nieświadomości.
Spowiedź - kto przy zdrowych zmysłach wyznaje grzechy obcemu chłopu? Zazwyczaj jest to ta sama śpiewka o tych samych grzechach, gdzie w 99% popełnimy je z powrotem, więc jaki to ma sens? Dla mnie jest to zwykła hipokryzja - idę się wyspowiadać żeby poczuć ulgę, wybielić się z tego co złego zrobiłem. A jak piszę powyżej - większość z tego złego co zrobiłem, zrobię ponownie, chociażby ze względu na fakt, że część z tego kościół uznaje za grzech, a jest to normalne zjawisko. Ja jeśli popełniam grzech nie muszę iść o tym powiedzieć obcemu chłopu, ja biorę za to odpowiedzialność i to moje sumienie mówi mi że było to złe i muszę z tym żyć, ale nie powinienem już tego robić. Myślę, że nikt odpowiedzialności za popełnione przeze mnie zło ze mnie nie ściągnie. Tyle w temacie spowiedzi.
Małżeństwo? A co np. jeśli jeden współmałżonek jest innego wyznania, albo ateistą?
Wtedy z tego co wiem małżeństwo może zawszeć tak jakby tylko strona katolicka, a druga osoba? Jaki sens ma takie coś?
Kolejny sakrament - chrzest. A co jeśli ktoś się rodzi i żyje w świecie gdzie nie ma pojęcia religii? Wtedy taki ktoś jest gorszy albo nie zasługuje na życie wieczne? Czy konieczne stacje się przyjechanie z krucjatą i nawrócenie wszystkich niewiernych tego świata, żeby mogli żyć wiecznie? Piszę tak nie dlatego żeby kogoś urazić, ale żeby mieć świadomość o głupocie tego wszystkiego.
No i na koniec - w drugim komentarzu bo brakło znaków ;)

Patrzaj

cz.2
No i na koniec - tak myślę, że coś co przetrwało 2000 lat (a wcześniej ludzie też bez tego żyli) może nie mieć sensu i wbrew temu co piszesz, nie do końca ma się dobrze (inne religie też są od dawna). Przez te 2000 lat kościół miał różne epizody i nie koniecznie pozytywne. Wg mnie na dzień dzisiejszy coraz więcej ludzi się odwraca od tego widząc jak to wygląda. Dla mnie osobiście powinno być więcej skromności i pokory wśród duchownych, religia nie powinna być narzucana przez rodziców i od pierwszych tygodni życia, ale powinien to być świadomy i dobrowolny wybór każdego dorosłego człowieka.
Nie mówię, bo teoretycznie kościół kieruje się dobrymi zasadami jak np. 10 przykazań, robi wiele dobrego pomagając potrzebującym, ale myślę że można to robić tak samo dobrze będąc np. ateistą.
I naprawdę nie chcę nikogo urazić, ale nie umiem tego opisać innymi słowami ;)

Trubadur

Nie czuję się urażony. Dzięki za odpowiedź i zadane pytania postaram się odnieść, choć jest tego dużo. We wszystkim zdarzają się nadużycia. Pomysł dobry, ale czasem ludzie zawodzą. Tak to niestety wygląda. Ale że względu na złe nadużywające jednostki nie należy rezygnować z całego dobrego pomysłu. Tak uważam. Wiadomo, że można się nie zgadzać, jak że wszystkim co piszę.
Kler o tym mówi. Ale czy słuchasz? Księża wykonują te obrzędy, bo obrzędy nie da niczym złym. Magiczne myślenie o nich jest złe. Dlaczego się o tym nie dowiedziałeś? Nie interesowałeś się, lub natrafiałeś na ważniejsze tematy dla katolików: czynienie dobra, wybaczanie itd.
To jak opisałeś spowiedź to tak to wygląda z zewnątrz dla niewierzących. Okej. Wolno Ci to odrzucić. Katolicy wierzą jednak, że nie spowiadasz się obcemu chłopu, a poprzez tego chłopa samemu Bogu. Nikt nie wie jak to się dzieje, ale wierzymy, że tak jest. Dodatkowo z punktu widzenia bardziej pscyhcologicznego nie spowiadamy się, żeby poczuć ulgę. Ulga jest super uczuciem, ale nie po to jest spowiedź. Spowiedź jest po to, żeby postanowić poprawę i zadośćuczynić i Bogu i bliźniemu - czyli naprawić wyrządzone krzywdy.
W przypadku małżeństwa druga osoba po prostu szanuje to, że katolik chce obiecać swojemu Bogu, że będzie z nim do końca życia. Dodatkowo deklaruje wychować dzieci po katolicku. W innej sytuacji kościół ślubu nie daje. Nie wiem jednak jaki to jest argument. Odpowiadam jednak na pytanie.
I na takie pytania jak to co z ludzi, którzy nigdy nie słyszeli o Bogu, bo urodzili się w innym miejscu na świecie Kościół ma odpowiedź. Jeśli żyją zgodnie ze swoimi normami dostąpią zbawienia. Jest nawet coś takiego jak kolejność zbawienia w zależności od wyznania, ale to już głębsza teologia. Myślę, że nieistotna. Kościół oczywiście stara się dotrzeć do jak największej ilości ludzi. Ale nie po to, żeby Kościół był silniejszy, ale to to, żeby ułatwić im zbawienie i dać szczęście już tu na ziemi. Serio. Mi na przyklad...

Trubadur

... Mi na przyklad te zasady dają dużo szczęścia i wewnętrznego spokoju. Traktuję je jako podpowiedzi dobrego kochającego ojca. No tym właśnie są. On chce dla Ciebie dobrze. Masz prawo powiedzieć: nie, ja chcę inaczej. Ale on zawsze czeka aż zechcesz go posłuchać i zrobić dla siebie dobrze. Odnosząc się do ostatniego. Kościół ma się lepiej niż kiedykolwiek. Naprawdę. Nigdy nie było aż tylu wyznawców. Europa, owszem się laicyzuje. Ci, którzy jednak pozostają przy wierze są świadomi i robią to na serio. Katolicyzm zbiera dziś wyznawców głównie w Chinach, Japonii, Korei i w ogóle dalekowschodnich krajach oraz w Afryce.
Tak! Oczywiście, że powinno być więcej skromności i pokory wśród duchownych. Należy o tym głośno mówić. A najlepiej zacząć od siebie 😉. Myślę, że jeśli ktoś jest katolikiem na serio i na serio zyje tymi zasadami to wychowa dziecko na katolika. Stąd to się w ogóle wzięło. Rodzice nie chcieli czekać aż dzięki dorośnie, bo wiedzieli, że bada je wychowywać po katolicku. Obecnie zgadzam się, że nie wygląda to dobrze. Chrzest jest robiony tylko że względów kulturowych. To strasznie przykre i niewłaściwe, ale nie da się tego stwierdzić. Tacy ludzie przychodzą i obiecują, że zamierzają wychować dziecko po katolicku. Skąd ksiądz ma wiedzieć, że kłamią?
O na koniec - oczywiście, że można aby dobrym człowiekiem będąc ateistą. Naprawdę. Kwestia tylko tego, że moim zdaniem taki ateistą ma trudniejszą drogę i dużo po drodze traci.

Patrzaj

Podoba mi się ta dyskusja.
Już się będę się odnosił do konkretnych rzeczy.
Ale powiem, że ja długi czas chodziłem do kościoła bo tak miałem wpajane od dziecka, że tak trzeba robić i tak jest dobrze, a inni są gorsi jeśli tego nie robią. Jednak przerobiłem 3 kościoły w życiu i w żadnym nie do końca mnie przekonywali, żeby nie powiedzieć więcej - zniechęcali. Każdy jeden kościół opływał w luksusy jak na nasz kraj, a co za tym szło było jak największe wymuszanie od wiernych kwot żeby podołać z utrzymaniem tego wszystkiego, a na plebani wcale nie było skromniej.
Przez cały ten czas ani razu nikt nie wspomniał o tym co jest symboliczne, a wręcz przekonywano, że nie jest to symboliczne a konieczne. Oczywiście był nacisk największy na 7 sakramentów.
Dopełnieniem tego wszystkiego był widok starszego (i nie tylko) pokolenia, które wręcz stawało się fanatyczne na punkcie wiary, a także na punkcie czegoś co z wiarą nie miało zbyt wiele wspólnego, a było i nadal jest z nią utożsamianie, a mianowicie kultu rydzyka. I śmieszy mnie to, że nikt do dziś przez tyle lat nic z tym nie zrobił i nie piszę tego na podstawie domysłów, usłyszanych plotek, ale własnego doświadczenia z tym i próbami manipulacji człowiekiem.
Nie idzie też nie wspomnieć o tym, że śmiesznym jest dla mnie wymienianie dobrodziei i sponsorów na końcu mszy, w trakcie pogrzebów zbieranie na tacę w takich ciężkich dla innych osób momentach. Śmieszy mnie widok siedzącego księdza na cmentarzu 1 listopada i ustawiona do niego kolejka zazwyczaj ludzi w podeszłym wieku rzucających banknotami, z myślą że ktoś kto odszedł będzie miał lepiej wprost proporcjonalnie to rzuconej kwoty.
Dzięki temu wszystkiemu co zobaczyłem i co widzę dalej jestem bardziej szczęśliwszy, że nie muszę w tym uczestniczyć i na to patrzeć z innego punktu niż teraz.

Trubadur

Ksiądz zbierający kasę na cmentarzu i wymieniający fundatorów po każdej mszy to straszny składał nietakt i pomyłka. Naprawdę współczuję, że trafię na takiego księdza i on kształtował Twój pogląd na cały Kościół. Kościół to jednak my wszyscy. Przez przekaz medialny wielu utożsamia Kościół z Rydzykiem i radiem Maryja. Kościół to jednak jak pisałem my wszyscy. Każdy katolik. Ja też jestem Kościołem. I krytykuję taka postawę i radio Maryja. Nie tylko ja to robię. Strasznie współczuję, że natrafiłeś na coś takiego. Nie dziwię Ci się, że poczułeś się zniechęcony. Prawda jest jednak też taka, że nigdy nie próbowałeś znaleźć czegoś innego. A na pewno mogłeś - nie wierzę, że się nie dało. Nie dziwię się, że miałeś motywacji, ale gdyby ci zależało dałbyś radę. Wystarczyłoby chociażby włączyć YouTube i znaleźć kogoś wartościowego z katolickiego świata chociażby Tomasza Samolyka, który jak nikt inny przekazuje stanowisko Kościoła i piętnuje nieprawidłowości w samym Kościele. Polecam. Albo nawet na kanale Szymon mówi filmy z serii "Katolicyzm vs katolicyzm Polsko Jasełkowy". A to tylko najłatwiejsza opcja czyli krótkie filmy na YouTube. Są też liczne konferencje (nawet na YT też) chociażby księdza Szustaka lub Pawlukiewicza a nawet wspólnoty ludzi przy parafiach i nie tylko, którzy naprawdę myślą inaczej i naprawdę też są częścią kościoła.

Patrzaj

Nie jeden ksiądz mnie zraził, ale całość kościoła na jaki patrzyłem. No i ja nie z czasów youtuba ;)
Dlatego stwierdziłem, że da się i bez tego żyć lepiej i do niczego mi to niepotrzebne i zrezygnowałem. Wolę przeznaczyć czas i pieniądze na co innego.

Zobacz więcej odpowiedzi (2)
ChaosTheStar Odpowiedz

Masz rację, wiara jest CZYSTO indywidualna, każdy człowiek ma siłę w samym sobie i niezależne jak to będzie wyrażał, np poprzez modlitwę, medytację tudzież inne codzienne rytuały ( np słuchanie muzyki, czy inne hobby które jest imersywne). Duchowości czy jak to tam mawiają " dojrzałości religijnej" nigdy nie zobaczysz w kościele. Pozdrawia mały anon z internetu

Pers Odpowiedz

Kosciol panoszy się swoimi prawami, sprzecznymi z ewolucją i biologią, która pokazuje, że religia to jedno wielkie kłamstwo(nie tylko chrześcijaństwo, każda religia sprowadza się generalnie do tego samego)

Znahorka Odpowiedz

To przykre, że nikt ci nie tłumaczy dlaczego dane stwierdzenie jest niezgodne z nauką kościoła. Nie tak to powinno wyglądać. Jeśli chodzi o homoseksualistów masz rację w tej kwestii że katolik powinien szanować każdego bliźniego. Trzeba jednak dostrzegać różnicę między tolerancją a akceptacją/poparciem. Ja jako osoba wierząca toleruję homoseksualistów ale nie popieram tego co robią (ps. Sam pociąg do tej samej płci nie jest grzechem, dopiero akt homoseksualny jest). Jeśli zaś chodzi o poczęcie, nie da się chyba być osobą szczerze wierzącą i uznającą że człowiek jest człowiekiem dopiero od któregoś miesiąca ciąży a dzień czy dwa dni wcześniej jeszcze nie. Jeśli chcesz to możesz sobie poczytać o tym w internecie wpisując frazę typu „początek życia człowieka od poczęcia” czy coś. Ksiądz miał bardzo kiepskie podejście i szkoda, że takie osoby robią złą opinię reszcie. Jeśli chcesz przystąpić do bierzmowania to może poproś rodziców żebyś to mogła zrobić d innej parafii. Może trafi ci się taki fajny ksiądz jak mi, który potrafi dyskutować, szanuje wszystkich, nikogo sam nie sądzi :) powodzenia.

Trubadur

Wow, dzięki za tę odpowiedź. Nie muszę dam tego pisać. Dodałbym tylko, że teoria ewolucji Darwina nie jest niezgodna z nauką Kościoła, bo opis stworzenia świata z biblii to jest metafora i wszyscy i tym wiedzą.

Trubadur

A jeśli chodzi o początek życia - nie da się ustalić wyraźnej granicy kiedy zaczyna się osoba, bo rozwój zarodka i potem płodu zachodzą w sposób bardzo płynny. W związku z tym uważam, że spoko nie da się określić początku życia nie należy tego robić wcale, bo wszytsko co ustalimy będzie umowne. A jeśli to czy ktoś ma prawo do życia czy nie zależy od umowy, to bardzo źle to widzę. Nie tak dawno temu jeden kraj umówił się, że jeden naród to podludzie i nie mają prawa do życia. Chcemy iść tą drogą?
Wiem, że umówienie się, że aborcja jest ok jest wygodne. Ale niestety nie jest właściwe. Dorośli i dojrzali ludzie podobno umieją rozróżnić to co właściwe i postawić to nad wygodą.

Trubadur

A Katolik nie może popierać homoseksualistów, bo wierzy w to, że sam siebie głęboko krzywdzi swoimi zachowaniami. To tak jakby popierać kogoś w tym, że nie chce nosić czapki gdy jest zimno. Można to tolerować, bo to nie Twoja sprawa co ten ktoś robi. Ale gdy spyta Cię o zdanie to powiesz, że powinien założyć czapkę, bo dzięki temu się nie przeziębi. A gdy nie spyta i tak wiesz że powinien, ale zostawiasz to dla siebie. Co nie zmienia w żadnym momencie tego, że szanujesz te osobę jako człowieka i bliźniego. Co więcej, w razie choroby mu pomożesz jako dobry człowiek i katolik, nawet jeśli wiesz jak można było tego uniknąć.

JoseLuisDiez

Ksiądz nie wytłumaczy, dlaczego coś jest niezgodne z nauką kościoła, bo po prostu nie potrafi tego wytłumaczyć. Powie co najwyżej, że to grzech i tyle.

2579937

Czy Ty właśnie porównałeś świadomy wybór założenia czapki do urodzenia się jako osoba homoseksualna? Chyba masz sporo wiedzy do nadrobienia. Po pierwsze homoseksualne osoby nie szkodzą nikomu robiąc coś lub czegoś nie robiąc, tacy się urodzili i tego nie zmienią. W naturze homoseksualizm występuje całkowicie regularnie, wśród różnych gatunków i także u ludzi, widocznie ma jakąś funkcję skoro mimo tego że homoseksualiści się rozmnażają mniej niż bardziej nadal jest obecny. Sparafrazuję Twoje pytanie... Czy uważasz że skoro coś jest obecne prawie 200 tysięcy lat nie trzyma się kupy i nie ma sensu?
Ignorancja to straszna choroba. Change my mind.

Trubadur

@2579937 Chyba mam ochotę spróbować, chociaż raczej Cię nie przekonam. I nie a ma w tym nic złego - masz swoje zdanie o tyle. Postaram się raczej pokazać, że moje myślenie nie jest pozbawione racjonalności.
Uważam że homoseksualiści szkodzą, ale tylko sobie samym. Można mówić, że nie, ale fakty pokazują jasno, że wśród homoseksualistów i osób transpłciowych jest największy odsetek samobójstw. I nie jest to spowodowane ostracyzmem społecznym i brakiem akceptacji, bo te badania były robione w Europie zachodniej, a tam akceptacja wobec różnych orientacji jest bardzo szeroka. Może więc jednak krzywdzą siebie, skoro są aż tak nieszczęśliwi statystycznie rzecz biorąc? Nie wiem tego. Głośno się zastanawiam i wydaje mi się, że jednak tak.
Tak, wiem, że homoseksualiści występują w naturze u zwierząt. Ale występują też obojnacy, gwałty, porzucanie potomstwa i składanie jaj. To też będziemy naśladować? Co więcej warto zastanowić się czy wasze naturalne oznacza dobre? Wiele trucizn jest naturalnych. Chyba nie nazwiemy ich dobrymi? To tylko wierzchołek góry lodowej, który chciałem zaznaczyć. Temat na 100% nie jest wyczerpany, ale ani przez chwilę nie łudziłem się, że go wyczerpię.

zimoidzjuzstad Odpowiedz

Ja to mam wrażenie, że niektórzy katolicy (bo nie tylko księża) są jak tacy faryzeusze z Nowego Testamentu - tamci też chodzili i się wkurzali, jak Jezus robił coś, co niby nie wolno, bo prawo, bo szabat, bo jeszcze coś innego.
A tymczasem tyle jest fragmentów w PŚ o tym, żeby nie osądzać i nie potępiać drugiego człowieka. Moim zdaniem dojrzałość religijną już masz.

Baaba Odpowiedz

Ja wyleciałam z hukiem z duszpasterstwa akademickiego, bo ośmieliłam się zadac księdzu kłopotliwe pytania na temat miłości i sakramentu małżeństwa na które nie potrafił mi dać odpowiedzi, ba nawet nie podjął dyskusji tylko kazał mi się zamknąć i wyjść. Takich księży jest niestety wielu. Uczą ich jak sprzedawać religię i chyba zapominają przy tym jak być po prostu dobrym człowiekiem.

Zobacz więcej komentarzy (9)
Dodaj anonimowe wyznanie