Pracowałam kiedyś w kawiarni, przyszedł klient na kawę, był niewidomy. Usiadł przy pierwszym stoliku i zaczął opowiadać swoje nieszczęsne życie. Na to ja:
- Tak to czasem jest... sam pan widzi...
W trakcie rozmowy jeszcze dwa razy użyłam powiedzenia "no widzi pan".
Na szczęście nie widział mojego wstydu na twarzy.
Dodaj anonimowe wyznanie
Moim zdaniem przejrzał na oczy i nie ruszyło go to, widocznie zaakceptował swój los.
Przejrzał na oczy :D
Spokojnie, tak się tylko mówi.
Pewnie też głuchy
No popatrz Ty, nie gadaj!
Myślę, że osoby niewidome nie mają z tym problemu. Przynajmniej tak mi się wydaje, że nie chcą być traktowani 'specjalnie' i wyjątkowo. A to całkiem zabawne tak poza tym.
O na pewno nie widzi problemu w takich powiedzeniach 😉
Myślę, że byłoby mu mniej miło, gdybyś na siłę unikała takich stwierdzeń
Nie ma powodów do wstydu. To zwykłe powiedzenie, a najważniejsze jest to, żeby przy takiej osobie zachowywać się naturalnie i nie traktować jej, jakby jej niepełnosprawność przeważała nad wszystkim innym.
Raz zapytałam niewidomego kolegi, czy jest wzrokowcem, czy słuchowcem...
A powiedziałaś "do widzenia" jak wychodził?
Mało kto zwraca uwagę na takie rzeczy. Znajoma, które porusza się na wózki regularnie mowi, że po coś "idzie" albo do kogoś "przychodzi" :)
Gorzej jakbyś wypalił z czymś rodzaju: "No widzi Pan, albo nie widzi "