#z5xxo
Jestem uczniem liceum i mam tam sporo kolegów i koleżanek.
Pewnego czerwcowego dnia w trakcie przerwy zaszedłem do szatni, by odłożyć tam książkę, która nie była mi chwilowo potrzebna.
W szatni była tylko jedna osoba, moja koleżanka, nazwijmy ją Asia.
Zaczęliśmy rozmowę trwającą kilka minut, aż nagle do szatni weszła druga osoba, również moja koleżanka, Julia, będąca najlepszą przyjaciółką Asi.
W tym momencie rozmowa się urwała, gdyż Asia miała do przekazania kilka ważnych informacji przybyłej dziewczynie.
Powiedziała coś o dokumentach z policji, które Julia ma odebrać od swojego wychowawcy.
Nie ukrywam, że wzbudziło to moje zainteresowanie i szybko zapytałem o co chodzi.
Musze tu napomknąć, że jestem osobą, która żartuje ze wszystkiego, niezależnie od powagi sytuacji, czy nawet czasem dobrego smaku.
Wracając do opowieści: po moim pytaniu nastała głucha cisza.
Chwilę później Julia spojrzała na mnie i powiedziała "Zgwałcili mnie".
Nie zastanawiając się długo i będąc przekonanym, że to żart, powiedziałem "ooo, nagła i niespodziewana przyjemność!".
Nikt się jednak nie śmiał.
Julia spojrzała na mnie i łamiącym się głosem powiedziała "Naprawdę".
Druga z dziewczyn podbiegła do niej i trzymając ją za ramię, wyprowadziła z pomieszczenia.
Czułem się, jakby ktoś przywiązał mnie do ławki, na której siedziałem i nie mogłem wyrzec słowa.
Minął moment zanim pobierałem się i ruszyłem za nimi.
Wtedy Asia odwróciła się i powiedziała "Ona nie może teraz o tym rozmawiać".
W tym momencie zadzwonił dzwonek i musieliśmy udać się na lekcje.
Przysięgam, że na lekcji nie usłyszałem ani jednego słowa nauczyciela.
Siedziałem w ostatniej ławce, myśląc tylko, co mogę teraz zrobić by to naprawić, przeklinałem się i plułem sobie w brodę.
Od razu po zakończeniu lekcji pobiegłem szukać Julki, by przeprosić ją za moje słowa.
Dosyć szybko znalazłem ją stojącą pod ścianą i z twarzą przerażonego dziecka zacząłem się jej tłumaczyć w słowach, których dziś już nawet nie pamiętam.
Ona nadal się nie odzywała, gdy już zginałem kolana (sic!) uderzyła mnie lekko w ramię i krzyknęła "Żartowałam, idioto... Portfel mi ukradli", po czym wybuchnęła śmiechem.
Do dziś nie zapomniałem tej sytuacji i doceniam kreatywność obu dziewczyn w zrobieniu sobie ze mnie żartu, zmieniło się tylko jedno - już nie żartuję z gwałtów.
To Ci dopiero odmiana ról :D
A to śmieszki
Heheszki
Orzeszki
Grzeszki
Ale one w sumie też żartowały sobie z gwałtu. Dobry żart jest wtedy, gdy wszystkie strony się śmieją.
a może tak było naprawdę, tylko dziewczyny pożałowały swojej szczerości i postanowiły udać że to portfel?
Ty się może i nauczyłeś, one niczego się nie nauczyły.
Szczerze, to się nie spodziewałam, że będą z Ciebie żartować. :D
Kot stał się myszą.
No trochę się pośmiałam :)
No tak, bo gwałt to taka śmieszna sprawa, uhuhuhu.
Piękna i kreatywna nauczka!