W moim związku pojawił się kryzys. Jestem z Justyną ponad 2 lata i nadszedł czas, kiedy dopadła nas rutyna, zaczęliśmy o sobie zapominać w szarej codzienności. Wtedy z pomocą nadszedł… koronawirus. Zostaliśmy zamknięci w domach, mamy czas na długie i głębokie rozmowy, mamy także czas, by wspólnie pomilczeć, poprzytulać się, poukładać razem puzzle (co kiedyś uwielbialiśmy) i czuję, że znów zaczynamy być ze sobą blisko. W końcu mamy chwile dla siebie, na wzajemną miłość. Czuję, że ponownie się w niej zakochuję, tak jak na początku naszej znajomości.
Cieszę się, że opamiętaliśmy się w tym całym biegu i przystanęliśmy na chwilę, dzięki czemu dostrzegliśmy się ponownie i uratowaliśmy nasz związek. Tego życzę każdej parze: wzajemnej uwagi, nie ma nic cenniejszego w związku.
Dodaj anonimowe wyznanie
Ta strona już całkiem zeszła na psy. Wchodzisz tu, żeby się rozerwać, a czytasz gówno właśnie tego typu. Super, cieszy nas niezmiernie, że znowu jesteście blisko ale to nie ta strona. To nie kącik porad ani bravo girl.
To czytaj tylko te z zakładki hity.
Kurczę, a mi podobają się takie pozytywne akcenty.
A właśnie co decyduje o tym że wyznanie trafia do Hitów?
Jeżeli konieczny był wirus, żeby uratować wasz związek to nie wróżę długiej przyszłości :)
Lepsze to, niż jakby się mieli przez wirusa rozejść 😛
2 lata i wirus był potrzebny?? powodzenia...
A ja życzę tobie, żebyś znalazł inny sens zarabiania pieniędzy niż pisanie gównianych wyznań na Anonimowych ;)
Gdzie się podziały anonimowe?
Gdzie te szaleństwa, gdzie tamten wstyd?
Wirus już zaczyna znikać, tak jak wasza wielka miłość
Gorzej jak wirus się skończy i rutyna wróci. Obecna sytuacja wieczna nie będzie.
W sumie to trochę anonimowe to jest... W każdym razie dla Autora, który poczuł bliskość z dziewczyną i uczucie wróciło dzięki kwarantannie. Ona może o tym nie wie (że on tak myśli), ani nie widzi tego w ten sposób...
A tak nawiasem mówiąc, ludzi potrafią zbliżyć różne sytuacje. Po 5 latach małżeństwa zaczęło się bardzo psuć między mną i mężem. Zdecydował się na wyjazd za granicę (w domu był mniej więcej co miesiąc, więc nie była to długa rozłąka, ale była). Powiem Wam, że od tej pory wszystko się między nami naprawiło, miłość kwitnie, choć wrócił na stałe już 2 lata temu. W tej chwili jesteśmy 10 lat po ślubie i nadal jesteśmy szczęśliwym, kochającym się małżeństwem. Po prostu musieliśmy się dotrzeć, a rozłąka widocznie nam w tym pomogła. Trzymam za Was kciuki, Autorze, powodzenia i szczęścia życzę :)