#1ZdFU
Siadam obok babci na kanapie, wyjmuję pojedyncze zdjęcia.
„Kto to?” – pierwsze pytanie, szybka odpowiedź. Drugie pytanie... Szybka odpowiedź. Zabieram plik starych zdjęć do domu. Robię kieszonki, by nie uszkodzić żadnego zdjęcia, naklejam z bibuły listki, coby było ładniej.
Poniedziałek. Wychodzę na środek klasy, wieszam swoje dzieło sztuki i chcę zacząć opowiadać o rodzinie, gdy nagle nauczycielka wstaje, podchodzi do mnie i wyprowadza mnie z klasy. Krzyczała na mnie, że musi zadzwonić do moich rodziców, bo zachowuję się karygodnie. Że powinnam się wstydzić, że są rzeczy, z których nie wolno żartować... I oczywiście mówi mi, że dostanę uwagę w dzienniku i pałę za pracę. Ja w ryk – wzorowa uczennica miała dostać pierwszą uwagę w dzienniczku oraz pierwszą ocenę poniżej piątki. Ryczałam tak mocno, że zaczęłam się dusić, więc musieli zadzwonić po rodziców.
Przyjechał tata, który najpewniej zerwał się z pracy. Chwilę później przyszła nauczycielka z moją pracą, by wyjaśnić sytuację. Do dziś pamiętam, jak mój ojciec darł się na nią, a ona mizernie próbowała wyjaśnić to, że mogłam zgorszyć kolegów z klasy, pokazując im zdjęcia człowieka w mundurze SS.
To był brat mojej prababci.
PS Po tamtej sytuacji ojciec zadzwonił do kuratorium. Kobieta dostała naganę, a ja zmieniłam szkołę.
OMG, w końcu rodzice którzy zachowali się tak jak powinni.
Gdybym ja był nauczycielem i trafił na ucznia, który miałby w rodzinie SSmana to bym nie wstawił mu uwagi czy pały do dzienniczka, ale za to bym uświadomił co też SS zrobiło na przykładzie mojej rodziny - a jest co opowiadać. Jeżeli ktoś nie ma opowieści rodzinnych co zwierzęta z SS robiły i były w stanie to zawsze można odwołać się do historii.
Tak czy inaczej, na pewno warto wytłumaczyć, zwłaszcza dzieciom, czym było rzeczone SS, czym się ta organizacja trudniła.
A jaki wpływ te dzieci mają na poczynania swoich pradziadków?